
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca) tekst i zdjęcie
– Zainteresowanie ze strony Górnika przyszło w momencie, gdy nie wiedziałam, czy jeszcze w ogóle będę grać w piłkę – mówi w rozmowie z klubowym portalem Dominika Dereń. Pomocniczka, która zielono-czarne barwy przywdziewa od tego sezonu, wróciła niedawno do treningów po blisko półtorarocznej przerwie spowodowanej zerwaniem więzadeł.
Jest radość z powrotu do treningów?
Wielka. Od 1 września pracuję na boisku, teraz dołożyłam już treningi z elementami piłkarskimi, bieganie, a oprócz tego trenuję oczywiście na siłowni. Ciężko pracuję nad powrotem do gry.
Kontuzji doznałaś w kwietniu 2019 roku. Za tobą więc aż półtora roku bez piłki.
Półtora roku minie dokładnie w październiku. Wierzę, że mój powrót nastąpi niebawem. Nie mogę się doczekać, by znów poczuć te emocje, związane z byciem na boisku, grą.
Czas kontuzji był dla Ciebie trudny?
Powiedziałabym nawet, że bardzo trudny. Początkowo jakoś to leci z miesiąca na miesiąc. Każdy dookoła powtarza, że będzie dobrze. Ale później… mija pół roku, nagle rok, a ty wciąż nie grasz. To niezwykle trudne momenty.
A co jest najtrudniejsze?
To, że nie możesz poczuć tej radości z bycia na boisku. Że siedzisz cały czas na trybunach i wiesz, że nie jesteś w stanie pomóc drużynie…
Pomimo kontuzji, znalazłaś się w orbicie zainteresowań trenera mistrzyń Polski. To, że Górnikowi zależało na Twoim transferze, było jakąś iskierką nadziei w tym trudnym czasie?
Bardzo mnie to podbudowało. Mówiąc szczerze, byłam mocno zaskoczona telefonem od trenera Mazurkiewicza, ale też bardzo się nim ucieszyłam. Byłam wtedy w takim momencie, że nie wiedziałam, co ze mną będzie, czy jeszcze w ogóle będę grać w piłkę. To, że trener i Górnik zobaczyli we mnie nadzieję, dodało mi motywacji. Wierzę, że pomogę drużynie w zdobyciu kolejnego mistrzostwa Polski.
Myślisz, że obrona tytułu, patrząc na tabelę ligową, jest jeszcze realna?
Początek sezonu rzeczywiście nie był w naszym wykonaniu dobry. Zawodziła przede wszystkim skuteczność w ataku, a właściwie jej brak. Tworzyłyśmy sobie sytuacje, ale nic nie chciało wpadać do siatki. Za nami więc niełatwy okres, w którego trakcie wiele osób nas skreśliło. Ja widzę jednak jeszcze nadzieję, ale na tym etapie musimy wygrywać każdy mecz, a przy tym liczyć na jakieś potknięcia rywalek. Historia już raz pokazała, że osiem punktów przewagi to wcale nie tak dużo, szczególnie gdy u lidera pojawi się zbyt duża pewność siebie. Być może Czarne Sosnowiec w pewnym momencie sezonu się pogubią, a my to wykorzystamy. Szczęście w piłce też jest ważne.
Przed Wami mecz z Medykiem Konin. Jakie to będzie spotkanie według Ciebie?
Dziewczyny są podbudowane ostatnimi wynikami. W trakcie przerwy reprezentacyjnej mogły też odpocząć, bo dostałyśmy dwa dni wolnego, więc myślę, że będzie dobrze. Mamy świadomość tego, że musimy wygrać, bo w innym przypadku o mistrzostwo będzie niezwykle trudno.
A kiedy będziemy mogli zobaczyć na murawie Ciebie?
Nie chcę mówić o konkretnych terminach, bo już kilka razy stawiałam sobie jakąś datę docelową, a organizm mnie zawodził. Wrócę więc gdy będę gotowa. Jak na razie przede mną dużo pracy. Bardzo chciałabym pojawić się na boisku jesienią, a czy się uda? Czas pokaże.
Dodaj komentarz