
Biuro Prasowe Legia Warszawa tekst Izabela Kruk , zdjęcia Mateusz Kostrzewa/legia.com
Legia Warszawa wygrała 2:1 z Lechią Gdańsk w meczu 27. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Przed spotkaniem Mateusz Wieteska odebrał pamiątkową tablicę z okazji rozegrania 100 spotkań w barwach Legii Warszawa.
Legia Warszawa – Lechia Gdańsk 2:1 (1:0)
Gole: Wszołek (29’), Pekhart (65’) – Zwoliński (83’)
Żółte kartki: Jędrzejczyk (45’), Johansson (50’), Josue (50’) – Kuciak (50’)
Legia Warszawa: Strebinger – Johansson, Rose, Wieteska, Jędrzejczyk – Slisz, Sokołowski – Wszołek (Kastrati 69’), Josue (Lopes 90’), Rosołek – Pekhart
Rezerwowi: Kikolski, Kastrati, Celhaka, Lopes, Skibicki, Abu Hanna, Mladenović, Włodarczyk, Verbic
Lechia Gdańsk: Kuciak – Ceesay, Nalepa, Maloca (Diabate 86’), Conrado – Clemens (Sezonienko 70’), Kałuziński (Gajos 70’), Kubicki, Terrazzino (Paixao 70’), Durmus – Zwoliński
Rezerwowi: Buchalik, Pietrzak, Tobers, Gajos, Diabate, Paixao, Stec, Biegański, Sezonienko
Trener Aleksandar Vuković:
– Bardzo cieszy kolejne zwycięstwo. Miałem trochę obaw nie tylko ze względu na jakość rywala, ale też ze względu na pierwsze spotkanie po przerwie reprezentacyjnej. W takich momentach zawsze trudniej o przygotowanie. Pełną drużyną trenowaliśmy w ostatnim czasie tylko dwa dni. Pomogli zawodnicy, którzy byli w treningu od dwóch tygodni. W pierwszej połowie w pełni zdominowaliśmy Lechię. Dusan Kuciak trzymał wynik naszym rywalom. W drugiej połowie, przy wyniku 2:1 mieliśmy moment, żeby uspokoić grę. Lechia to klasowa drużyna, więc również stworzyła swoje sytuacja. Chwała zespołowi, że obroniła ten wynik i za to składam jej gratulacje.
– Paweł Wszołek jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Jest to kwestia mięśnia dwugłowego. Od razu nastąpiła zmiana, aby nie ryzykować. Poczekamy na badania.
– Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. Było widać swobodę rozegrania i kontroli piłki. Ciężar, który wcześniej nosiliśmy wyraźnie spadł nam z szyi. Dzięki temu jakość była większa. Powiedziałem zespołowi, że to ważny mecz pod innym kontem. W Lechii jest świetny bramkarz, który grał również w Legii. Nie wystarczy jedynie kopnąć piłki, aby go pokonać
– Broni ten, na którego zdecyduję się w danym momencie. Troszeczkę irytuje mnie to, że musze odpowiadać na takie pytania w momencie kolejnych zwycięstw drużyny. Jeżeli pamięć mnie nie myli, to Artur Boruc zaczynał mecze jako pierwszy bramkarz do spotkania z Wartą Poznań. Bramkarz, który dostał szansę po sytuacji Artura, w najtrudniejszym momencie w historii klubu, wykonał swoje zadanie. Po spotkaniu z Wartą nastąpiła pewna zmiana. Czarek Miszta bronił bardzo dobrze. Dzisiaj postawiłem na Richarda Strebingera, który świetnie spisywał się w treningu. Liczę na to, że jeżeli Artur będzie nam potrzebny, to pomoże drużynie. Dzisiaj bronił Richard i jeżeli będzie on zdrowy, to będzie bronił także w kolejnym meczu.
– Graliśmy z klasową drużyną. Lechia nie miała nic do stracenia. Po drugiej bramce zaczęliśmy skupiać się na obronie. Aspekt psychologiczny w każdym pojedynczym meczu jest bardzo istotny. Lechia ruszyła odważniej do przodu nie mając nic do stracenia. Graliśmy trochę nerwowo. Tego chcieliśmy uniknąć. Cieszę się jednak, że poradziliśmy sobie w tak ciężkiej chwili.
– Proces polega na codziennym stawianiu czoła kolejnym wyzwaniom. Do wczoraj byliśmy pewni, że naszym młodzieżowcem będzie Czarek Miszta. Codzienne zarządzanie drużyną, trening, przygotowanie do meczu – nie ma tu wielkiej filozofii. To codzienna praca, z której musimy czerpać jak najwięcej. Z każdym kolejnym meczem jesteśmy lepszą drużyną. Potrafimy dominować rywali. Teraz musimy przygotować się do kolejnych spotkań, które będą jeszcze bardziej wymagające. Pojawią się nowe problemy, ale musimy sobie z nimi poradzić. Moim pierwszym celem było utrzymanie zespołu w lidze. Jutro jest nowy dzień i musimy pracować nad tym, aby być gotowym na kolejne mecze.
Patryk Sokołowski:
Czy to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie? Trudno powiedzieć. Fragmentami bardzo dobrze to wyglądało i szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, bo mieliśmy je. Niestety w końcówce była nerwówka. Stworzyliśmy sobie jednak wiele szans i mam nadzieję, że tak będzie w kolejnych meczach.
– W pierwszej połowie głównie przypominam sobie nasze sytuacje. W końcówce było jednak trochę nerwowo. Zawsze, gdy tracisz gola na 2:1, robi się niepokojąco. Najważniejsze, że udało nam się utrzymać to zwycięstwo.
– Ciężko pracowaliśmy, aby tak to wyglądało, aby luz na boisku był większy. Wiadomo, jaka była wcześniej nasza sytuacja, wtedy nasze głowy pracowały inaczej. Wierzę, że będziemy wygrywać kolejne mecze i piąć się w górę tabeli. Przed nami bardzo ważny mecz w półfinale Pucharu Polski, jeśli nawet nie najważniejszy, skupiamy się na nim i zrobimy wszystko, aby awansować.
Dodaj komentarz