Wiara Lecha weszła w niedzielny mecz inaczej niż tydzień temu we Wrocławiu. W ekipie gospodarzy brakowało zrozumienia, zgrania i przede wszystkim skuteczności w ataku. Śląsk nieustannie tworzył sobie groźne okazje po kontratakach i ostatecznie to właśnie im zawdzięczał prowadzenie aż 3:0 do przerwy. Trener Niebiesko-Białych - Dominik Solecki - był świadomy tego, jak wyglądał obraz meczu w pierwszej połowie.
- Nie widziałem u nas dużej presji w tym tygodniu. Mieliśmy fajną formę, wszystko nam wychodziło, mieliśmy dobre założenia, ale może błędy indywidualne, niepotrzebne podania i niezdecydowane w obronie sprawiły, że schodziliśmy na przerwę z wynikiem 0:3. Mieliśmy świadomość, że musimy strzelić cztery gole... być może to siedziało w nas zbyt głęboko - mówił po spotkaniu grający trener, Dominik Solecki.
Mimo bolesnej porażki od Jacka Sandera biła pokora. Kapitan Wiary Lecha wskazał czynniki, które mogły zadecydować o tym, dlaczego ten dwumecz potoczył się tak, a nie inaczej.
- Przespaliśmy totalnie pierwszą połowę, nie wyszliśmy z szatni. Dużo poświęcaliśmy czasu na ten dwumecz, przeanalizowaliśmy go. Poza kilkoma szczegółami nie mamy sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o przygotowania do tego meczu. Może mentalnie gdzieś tam nam czegoś zabrakło. Finalnie chyba drużyna bardziej doświadczona awansowała do Ekstraklasy. W pierwszym meczu szybko faule łapaliśmy, wygrywaliśmy 2:0 i ten awans wymknął nam się spod kontroli - mówł rozgoryczony kapitan, Jacek Sander.
Mniej oczywistą przyczyną, której uwagę poświęcił właśnie Sander była postawa bramkarza - Kevina Kollara. Zastępca Martina Herlina w bramce Śląska Wrocław popisywał się wręcz nieprawdopodobnym refleksem i co być może jeszcze ważniejsze, imponującą wszechstronnością. Dość powiedzieć, że zdołał nawet strzelić gola w niedzielnym meczu, który przyczynił się do utrzymania prowadzenia. Teraz po wprowadzeniu "Wojskowych" do najwyższej klasy rozgrywkowej Kollar, jak gdyby nigdy nic powróci do swojej poprzedniej ekipy w Ekstralidze. Ta sytuacja, o której więcej pisaliśmy TUTAJ zirytowała kapitana Wiary Lecha.
- Na pewno na awansie Śląska zaważyło też ściągnięcie ich bramkarza w bardzo kontrowersyjny sposób, ale to już nie mnie oceniać tylko PZPN powinien takie rzeczy przykrócić - zaznaczał lider lechitów.
Pomimo bolesnej porażki, która mogła podciąć skrzydła futsalistom Wiary Lecha, grający trener drużyny - Dominik Solecki - nie zaliczył tego sezonu do nieudanych. Wręcz przeciwnie, wskazał, że zespół sprostał oczekiwaniom i do końca walczył o swoje. Być może, gdyby nie średnia wieku i poziom doświadczenia wynik byłby inny, ale taka właśnie była cena przebudowy zespołu. Warto pamiętać, że po poprzednim sezonie Niebiesko-Biali stracili wielu doświadczonych zawodników i w praktyce musieli się narodzić na nowo.
- Na pewno nie można powiedzieć, że to był nieudany sezon. Był dobry tylko zabrakło kropki nad i czyli tego awansu. Mówiliśmy o tym głośno, że chcieliśmy powalczyć o to przed sezonem. Byliśmy blisko, ale może to doświadczenie Śląska zdecydowało o tym, że awansowali, a my musimy na to czekać do przyszłego roku - domniemywał Solecki.
Trenerowi Wiary Lecha wtórował również kapitan, mający świadomość, że zespół zrobił absolutnie wszystko, co było w jego mocy, by osiągnąć najwyższy cel. Powody, dla których to się nie udało potwierdzały opinie Dominika Soleckiego.
- Gdyby ktoś przed sezonem powiedział, że będziemy się bić o Ekstraklasę do ostatniego meczu i baraży to nie wiem, czy bym w to uwierzył. Zagraliśmy super dwie rundy na tyle na ile to było możliwe i na ile mamy potencjał w tym zespole. Odrobina więcej doświadczenia, szczęścia i może takiej... mądrości na tym parkiecie mogłaby odwrócić wynik -zaznaczał Jacek Sander.
Kapitan Wiary Lecha był jedną z najważniejszych postaci w ekipie Kolejorza w minionej kampanii. Drygował poczynaniami swoich młodszych kolegów, sam brał na swoje barki sporą odpowiedzialność i niejednokrotnie ratował partnerów z opresji, co pokazał w niedzielnym meczu swoimi golami. Ostatni mecz sezonu wywoływał łzy nie tylko z powodu przegranych baraży o Ekstraklasę, ale również z powodu ogłoszenia przejścia Sandera na emeryturę. Kibice docenili postawę lidera skandując jego imię i nazwisko po ostatniej syrenie, ale ten piękny gest nie sprawi, że doświadczony futsalista wesprze Niebiesko-Białych w walce o Ekstraklasę w przyszłym sezonie.
- Jacek Sander w tym już nie pomoże i to jest ostateczna decyzja. Nie jest ona dla mnie łatwa, ale mojego peselu już nie oszukam. Te trudy sezonów, treningów i meczów gdzieś tam odczuwam i to jest moja nieodwracalna decyzja. Chłopaków jednak nie zostawiam, będę im pomagał może w jakiejś innej roli. Z graniem definitywnie kończę - zadeklarował kapitan Wiary Lecha.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.