reklama

Wiara Lecha trafiła z nieba do piekła. Sensacyjny comeback Śląska Wrocław w pierwszym meczu barażowym o FOGO Futsal Ekstraklasę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Damian Garbatowski / Sekcja Futsalu Wiary Lecha Facebook

Wiara Lecha trafiła z nieba do piekła. Sensacyjny comeback Śląska Wrocław w pierwszym meczu barażowym o FOGO Futsal Ekstraklasę - Zdjęcie główne

Wiarę Lecha we Wrocławiu spotkała bardzo przykra niespodzianka. | foto Damian Garbatowski / Sekcja Futsalu Wiary Lecha Facebook

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

FutsalPierwszy mecz barażowy pomiędzy Wiarą Lecha, a Śląskiem Wrocław zgodnie z oczekiwaniami przyniósł wiele emocji. Rezultat nie może jednak satysfakcjonować sympatyków poznańskiej drużyny. Pomimo prowadzenie Niebiesko-Biali dali się zaskoczyć swoim rywalom w drugiej połowie i przegrali wyjazdowe starcie z "Wojskowymi" aż 3:4.
reklama

Wiara Lecha przystępowała do meczu ze Śląskiem Wrocław po drobnych perturbacjach w ostatnim meczu w swojej grupie przeciwko AZS UG Gdańsk. Poznaniacy zremisowali tamto spotkanie 4:4, ale warto wspomnieć, że podchodzili do niego w okrojonym składzie. Trener Dominik Solecki oszczędzał swoich kluczowych zawodników przed barażami, a wśród nich był Uriel Cepeda - MVP rozgrywek w grupie północnej oraz najlepszy strzelec w obu rozgrywkach. To między innymi dzięki niemu zespół Kolejorza uzyskał 117 trafień, co dało mu miano trzeciej, najskuteczniejszej drużyny w obu grupach.

Śląsk Wrocław również nie mógł być zadowolony z finiszu rozgrywek w grupie południowej. W ostatniej kolejce przegrał rywalizację z trzecim w tabeli Futsalem Brzeg 2:3. Na domiar złego wcześniej z gry wypadł ich podstawowy bramkarz Martin Herlin, który przed meczem reprezentacji Szwecji złamał rękę. Dla "Wojskowych" nie było jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bo w miejsce golkipera ściągnęto jednego z najlepszych fachowców z Ekstraklasy - Kevina Kollara. To mogło sprawić spore problemy lechitom szczególnie, że defensywa gospodarzy sobotniego meczu była drugą, najskuteczniejszą w grupie południowej. Wpuściła zaledwie 54 gole.

reklama

Futsalowe szachy we Wrocławiu

Od samego początku niedzielnego spotkania czuć było, że nikt nie chce przegrać. Drużyny Śląska i Wiary prezentowały się przede wszystkim imponująco w fazie defensywnej. Wysoki pressing po obu stronach parkietu skutecznie uniemożliwiał strzelcom tworzenie poważnych zagrożeń. Obrońcy byli zdyscyplinowani i naprzemiennie wygrywali kluczowe pojedynki. Atakujący Lecha i Śląska długo próbowali się nagłowić nie tylko, jak przejść zwartą pierwszą linię, ale też, jak pokonać bramkarza rywali.

Rozwiązanie znalazł dopiero Uriel Cepeda. Tuż przed przerwą Argentyńczyk wbił piłkę do siatki po indywidualnej akcji i udowodnił dlaczego jest MVP ligi i swojej drużyny. Szybkość gwiazdy Wiary Lecha w połączeniu z jego imponującym dryblingiem, jakby wskazała na to, że aby rozwiązać worek z golami trzeba postawić na indywidualne przebłyski i swoje własne umiejętności. W tym szaleństwie mogła być metoda

reklama

Błędy w rozegraniu w związku z agresywną postawą obrońców pojawiały się na tyle często, że to właśnie jednostki musiały brać na siebie ciężar odpowiedzialności, szarżując na bramkę. Potwierdzał to nawet Noel Charrier, który niejednokrotnie zmuszany był do tego, by samemu uderzać na bramkę Kollara. Niestety lechici musieli zadowolić się tylko jednym trafieniem do przerwy. 

Dramatyczna druga połowa w wykonaniu Wiary Lecha

Przyparty do muru Śląsk Wrocław mocno wszedł w drugą połowę i przystąpił do regularnych ataków na bramkę Noela Charriera. Szwajcar jednak jak zawsze spisywał się w niej wybornie, trzymając swój zespół na powierzchni. Nagrodą dla gości po przetrwaniu trudnego momentu było samobójcze trafienie Bryana Rivery w 23. minucie spotkania. Zespół Śląska przegrywał w tamtym momencie już 0:2. Wrocławianie mimo wcześniejszych częstych ataków nie przekonywali jednak swoją parkietową aparycją, że zależy im na zwycięstwie za wszelką cenę. Brakowało im agresji, determinacji i przysłowiowego "gryzienia trawy". Nie wyglądali na zespół zdesperowany z powodu niekorzystnego wyniku.

reklama

Wiara Lecha natomiast prezentowała stabilność w defensywie i trzymała rywali na dystans. Zmusiła "Wojskowych" do grania po obwodzie, a każde wejście w pole karne kończyło się dla gospodarzy stratą lub obronionym strzałem Noela Charriera. Szwajcarski golkiper był prawdziwym bohaterem w bramce gości, ale nawet on nie mógł nic wskórać przy przewinieniu Dominika Soleckiego w polu karnym. Lider Wiary Lecha sfaulował rywala od tyłu tuż przed nosem Charriera. Chwilę później, w 29. minucie, piłkę do siatki z rzutu karnego wbił ten, który na nią najbardziej zasłużył po stronie Śląska - Christopher Moen

Śląsk Wrocław złapał bramkę kontaktową i nie odpuszczał w ataku. Role w meczu błyskawicznie się zamieniły i nagle to koledzy Dominika Soleckiego przestali trzymać rękę na pulsie. Niebiesko-Biała machina całkowicie zatrzymała się w ataku, nie znajdując alternatywy na stwarzanie groźnych okazji, gdy zawodziło ich rozegranie piłki. Śląsk skrzętnie z tego skorzystał i w końcu w 10 minucie drugiej połowy ponownie wbił piłkę do siatki po strzale Bryana Rivery. Tiki-taka "Wojskowych" dała im remis, który był w dużej mierze efektem bierności w ofensywie gości. 

reklama

Ciężka praca i nieustanne ataki Śląska Wrocław popłaciły w końcu wyjściem na prowadzenie na 3 minuty przed końcem meczu. Faul Uriela Cepedy poskutkował kolejnym rzutem karnym dla "Wojskowych", który pewnie wykorzystał Christopher Moen. Wiara Lecha w lekko ponad kwadrans straciła całą przewagę i korzystny wynik. Nic nie wskazywało na to, żeby lechici jeszcze mieli do tego meczu powrócić. Po ich stronie pojawiało się mnóstwo niedokładności w rozegraniu, co skutkowało błyskawicznym kontrami Śląska i ogromnym niebezpieczeństwem pod bramką Charriera. Sytuacji nie poprawiła nawet zmiana bramkarza, bowiem Jakub Lubojański nie zdołał obronić kolejnego rzutu karnego, który wykorzystał Christopher Moen. Na dwie minuty przed końcem Śląsk prowadził 4:2, ale Wiara mimo kolosalnych problemów zdołała odgryźć się rywalom za sprawą gola kontaktowego autorstwa Roberta Świtonia.  

Wiarę dopadają dawne błędy

Wiara Lecha udowadnia niedzielną porażką w starciu ze Śląskiem Wrocław, że wciąż ma problemy z utrzymywaniem korzystnych rezultatów w starciu z renomowanymi zespołami. Przez cały sezon karał ją w ten sposób Futsal Świecie, a teraz po raz pierwszy zrobił to rywal z sąsiedniej grupy. Na całe szczęście dla Kolejorza, decydujący mecz o awans zostanie rozegrany na ich terenie. Przewaga własnego parkietu może okazać się decydująca do osiągnięcia najwyższego celu, jakim jest awans do FOGO Futsal Ekstraklasy. Pytanie tylko, czy wraz ze wsparciem fanów, futsaliści Wiary Lecha nie ugną się pod presją i dowiozą korzystny rezultat do końcowej syreny?

O wszystkim przekonamy się już 4 maja o godzinie 18:00, kiedy to w hali poznańskiej politechniki zabrzmi pierwszy gwizdek w rewanżowym starciu na samym szczycie. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo