Od pewnego czasu coraz wyraźniej widać, że młodzi zawodnicy Lecha Poznań mają trudności z odnalezieniem się na wypożyczeniach. Przeskok z trzecioligowych rezerw do pierwszej bądź drugiej ligi okazuje się dla wielu z nich zbyt trudny. W efekcie zamiast regularnej gry pojawiają się problemy z minutami, a rola w nowych zespołach bywa marginalna.
Dobrym przykładem są wypożyczenia Maksymiliana Dziuby i Mateusza Mędrali. Dziuba, który trafił do pierwszoligowego Śląska Wrocław, większość czasu spędza w drugoligowych rezerwach tego klubu. Z kolei Mędrala, wypożyczony do Sokoła Kleczew (beniaminka drugiej ligi) przez całą rundę uzbierał zaledwie 90 minut gry. Trudno w takich warunkach mówić o realnym rozwoju sportowym.
Trudne początki
Równie wymowne są losy zawodników, którzy na stałe opuścili rezerwy Kolejorza. Jakub Kendzia, Jan Niedzielski i Igor Kornobis występują obecnie w drugiej lidze, natomiast Aleksander Nadolski w pierwszoligowym Zniczu Pruszków pojawia się na boisku głównie w końcówkach spotkań. Żaden z piłkarzy, którzy odeszli z drugiego zespołu Lecha w tym roku, nie zdołał przebić się w pierwszej lidze.
Mimo tego Lech Poznań nie zamierza zmieniać swojej długofalowej strategii i budować jej w oparciu o klub partnerski. Władze Kolejorza jasno deklarują, że taki model nie wpisuje się w filozofię rozwoju klubu. Choć współpraca z zewnętrznym zespołem mogłaby ułatwić młodym zawodnikom adaptację do seniorskiej piłki, wiązałaby się również z dużymi wyzwaniami organizacyjnymi oraz koniecznością sprawowania pełnej kontroli sportowej i personalnej.
Własna droga zamiast klubu partnerskiego
W Poznaniu szczególną wagę przykłada się do czynnika ludzkiego. Skuteczne funkcjonowanie klubu partnerskiego wymagałoby zaangażowania doświadczonych trenerów, dyrektorów sportowych i menedżerów, a dostęp do takich specjalistów jest ograniczony. Lech już dziś intensywnie rywalizuje o najlepszych szkoleniowców do swojej Akademii, traktując ją jako fundament całego systemu. Rozszerzenie tej struktury o kolejny podmiot oznaczałoby rozproszenie zasobów - nie tylko finansowych, lecz także czasowych i organizacyjnych.
Zamiast tego Kolejorz konsekwentnie stawia na rozwój organiczny. Choć w ostatnich latach popełniono błędy w funkcjonowaniu rezerw, w klubie panuje przekonanie, że można je skorygować. Lech inspiruje się modelami z Belgii, Holandii, Portugalii czy Hiszpanii, gdzie rozwój młodych zawodników opiera się na silnych akademiach i dobrze zorganizowanych rezerwach, funkcjonujących w ramach jednej, spójnej struktury klubowej. To droga trudniejsza i wymagająca cierpliwości, ale dająca pełną kontrolę nad procesem szkoleniowym.
Działacze Lecha Poznań podkreślają jednocześnie, że strategicznym celem pozostaje awans drugiego zespołu do pierwszej ligi, osiągnięty w oparciu o własne struktury i stopniowo budowaną jakość sportową.
Komentarze (0)