reklama

Dawid Frąckowiak: "O braku angażu Tworka nie decydowały finanse"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dawid Frąckowiak: "O braku angażu Tworka nie decydowały finanse" - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Piłka nożna Dawid Frąckowiak jest dyrektorem sportowym Warty Poznań. To jego druga przygoda z Zielonymi. Michałowi Bondyrze opowiada o tym, czy nie bał się pójść do klubu nad przepaścią, jak robi się hurtowo transfery szybko i z ograniczonym budżetem, dlaczego trenerem nie został Piotr Tworek, a postawił na Piotra Klepczarka.
reklama

Michał Bondyra: Jak Pan się znalazł w Warcie?
Dawid Frąckowiak, dyrektor Warty Poznań: Tak naprawdę to jest mój powrót do Warty. Znam ludzi zarządzających tym klubem. A wszystko odbyło się błyskawicznie. Taką znamienną datą był13 czerwca i godzina 13.00. Wtedy odbyliśmy spotkanie, na którym padły deklaracje o naszej współpracy. A warto dodać, że pierwsze zapytanie z klubu dostałem kilka dni wcześniej.

Ma Pan zielone serce?
Można tak powiedzieć, bo do Warty czuję ogromny sentyment. Mimo że byłem w różnych klubach, kibicowałem przede wszystkim Warcie. Zaczęło się od meczu jeszcze na stadionie im. Edmunda Szyca, w którym Warta po golu z rzutu wolnego Czesława Jakołcewicza ograła warszawską Legię. Wtedy bym nie uwierzył, ze kiedyś będę dyrektorem sportowym Warty!

Mówi Pan, że decyzję o pracy podjął Pan błyskawicznie. Nie bał się Pan pracy w klubie nad przepaścią?
Mówi się o mnie, że jestem człowiekiem od zadań specjalnych, dlatego mimo trudnych okoliczności i fatalnej otoczki wokół klubu, ani przez moment nie wahałem się, by działać. Postanowiłem pomóc w odbudowie, po rewolucji jaką przeszliśmy, no i w tym, żeby po spadku z ekstraklasy, tą tendencję spadkową powstrzymać. 

Pana pierwsze podejście do Warty było udane. Zieloni w sezonie 2018/19 też byli w pierwszej lidze. Wtedy zajęli 13 miejsce z 39 punktami na koncie. 
Wtedy też walczyliśmy o utrzymanie, które zapewniliśmy sobie na 3 kolejki przed końcem. Nerwów wtedy nie brakowało. Teraz jestem też przekonany, że się utrzymamy, ale pewnie bez kolejnych siwych włosów się nie obędzie. 

Jak robi się kilkanaście transferów w tak krótkim czasie, przy tak ograniczonym budżecie?
To nie była łatwa rzecz. Rozpoczynaliśmy budowę zespołu praktycznie od 0. Z poprzedniej kadry pozostało 5 zawodników, w tym dwóch z ważnymi kontraktami. Najpierw siedliśmy do rozmów z pozostałą trójką, potem z kolejnymi. Piłkarze przyjeżdżali i odjeżdżali. W ty czasie doszło do nas 11 nowych zawodników. Warto dodać, że zaczęliśmy budować kadrę tydzień po tym, jak pozostałe zespoły miały już zamknięte składy i zaczynały przygotowania. Rynek transferowy był w tym momencie mocno przebrany. Pomogło mi doświadczenie, które w piłce zbieram już od kilkunastu lat. Nieskromnie powiem, że chyba nie ma w Polsce piłkarza, którego nie potrafiłbym scharakteryzować. To ułatwiło dynamikę działań. Chciałem doprowadzić do tego, żeby trener już w pierwszym meczu miał kadrę, z którą postawi się rywalowi. W pierwszej połowie postawiliśmy się Termalice w Niecieczy zespołowi, który dziś jest liderem. To wlało we mnie optymizm, bo jechaliśmy tam trochę z duszą na ramieniu. 

Ma Pan wciąż optymizm? Po 8 meczach jesteście na 17 miejscu…
Mamy 5 punktów i nie jestem z tego stanu posiadania zadowolony, ale cały czas wierzę w tę grupę ludzi. Przecież mamy 10 zawodników, którzy grali w zeszłym sezonie w Ekstraklasie. 

Czyli miejsce to nie kwestia personaliów, a zespołu jako całości?
W piłce nie jest tak, że wszystko się zmienia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Potrzeba czasu na zgranie, na automatyzm w grze, na to, żeby zespół dotarł się charakterologicznie. Na poziomie mocnej 1 ligi, gdzie są poważne marki, takie jak: Wisła Kraków, Wisła Płock, Arka czy Ruch te procesy trwają dłużej niż na niższych szczeblach. Do tego nie jest tajemnicą, że dysponujemy jednym z najmniejszych budżetów w 1 lidze. Przychodząc do Warty miałem jednak tego świadomość.

Z którego z transferów jest Pan najbardziej zadowolony?
Tak naprawdę ze wszystkich, które zrobiliśmy, bo to oznacza, że podążamy drogą planu, który sobie założyliśmy i który w dużym stopniu udało się zrealizować.

Myślałem, że powiem Pan, że najbardziej cieszy się z pozyskania Szymona Pawłowskiego, którego wprowadzał Pan do seniorskiej piłki w Mieszku Gniezno.
Nie jest tajemnicą, że z Szymonem znamy się od 20 lat. Wtedy, gdy ściągałem go do Gniezna z MSP Szamotuły był utalentowanym i perspektywicznym zawodnikiem. Potem został piłkarzem dużego formatu. Gdy wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że będę w Warcie, pierwszy telefon wykonałem właśnie do Szymona. Zapytałem go, co zamierza po spadku rezerw i czy nie chciałby pomóc nam swoim doświadczeniem w szatni i na boisku? Szymon zapalił się do tego pomysłu i pewnie byłby z nami wcześniej, gdyby nie kontuzja, która wyłączyła go z treningów do połowy lipca. Zaczął z nami trenować i podjął decyzję, że jeszcze się może przydać. Jest z nami z czego bardzo się cieszę.

Piotra Jacka też Pan sprowadzał do Warty?
Brałem udział w rekrutacji kandydatów na trenera. Piotr Jacek w Warcie to mój pomysł. Uważałem, że to trener młodego pokolenia, który będzie miał swoją wizję, którą wprowadzi do zespołu, wyciskając z niego jak najwięcej. Mocno na niego liczyłem i trzymałem kciuki. Niestety nie udało się i dziś z nami trenera Jacka nie ma.

Na portalu X kibice stworzyli hasztag lobbujący za przyjściem Piotra Tworka do Warty. Czy realne było ściągnięci trenera Tworka do Warty?
W naszych rozważaniach było nazwisko Piotra Tworka, który już w Warcie pracował. Osoby, które z nim współpracowały, które znają jego warsztat, wiedzą, jak funkcjonuje mogły się wypowiedzieć. Przeanalizowaliśmy wszystkie „za” i „przeciw” i ostatecznie zdecydowaliśmy, że postawimy na inne rozwiązanie. Wiem, że kibice cały czas mają w pamięci Piotra Tworka za to, że awansował z Wartą do ekstraklasy, otarł się w niej o puchary, ale my wybraliśmy inną koncepcję.

Dobrze rozumiem, że o braku zatrudnienia Tworka zadecydowała koncepcja a nie finanse?
Tak, zdecydowanie chodziło o koncepcję. 

Zdecydowaliście się na Piotra Klepczarka, którego wcześniej chciały Polonia i Znicz, dlaczego?
Piotra Klepczarka obserwowałem już od dłuższego czasu. Jego praca na zewnątrz wyglądała bardzo dobrze, trzeba było jeszcze sprawdzić, jak wygląda w środku. Wywiad środowiskowy potwierdził niejako, że tu też jest wszystko w porządku. Zespoły Piotra Klepczarka są bardzo zdyscyplinowane taktycznie, poukładane i tracą mało bramek. A na tym nam zależy. Poza tym, z racji tego, że Warta chce mieć w swoim DNA stawianie na trenerów nieoczywistych i promowanie ich, tak jak ostatnio było w przypadku Dawida Szulczka, który przecież też przychodził do Warty z tylko drugoligowych Wigier Suwałki, to uznaliśmy, że wybór Klepczarka to najlepsze rozwiązanie. 

Ilu było kandydatów na trenera Warty?
W początkowej fazie wielu, bo wielu trenerów było bez pracy. Finalnie listę ograniczyliśmy się do 5-6 nazwisk.

Piotr Klepczarek to młody Marek Papszun czy raczej Dawid Szulczek 2.0?
W środowisku piłkarskim ma ksywę „młody Papszun” (śmiech).

A czapeczkę z daszkiem jak Marek Papszun też nosi?
Nie, nie widziałem trenera Klepczarka w czapce z daszkiem.

Przyjście trenera to nie jedyne wzmocnienie w ostatnich dniach. Zespół wzmocnił też pierwszy Japończyk.
Shun Shibata to pierwszy w historii zawodnik z kraju Kwitnącej Wiśni. Wzmocni pozycje „6” i „8”, która u nas kuleje od pierwszej kolejki, po tym jak wypadł nam ze składu Michał Kopczyński, który miał być zębem trzonowym naszego zespołu. Wierzę w to, że Szun pomoże nowemu trenerowi w osiąganiu lepszych wyników.

Warta traci bardzo dużo goli, czy w związku z tym możemy się jeszcze spodziewać przyjścia jakiegoś środkowego obrońcy?
Trenuje z nami zawodnik, który jest byłym reprezentantem Bułgarii. Zobaczymy czy uda się go do tej kadry dołączyć. Poza tym do końca okienka transferowego pojawiają się ciekawe nazwiska zawodników, którzy wciąż są bez klubu. Zobaczymy co jeszcze się wydarzy. 

A czy ktoś może opuścić Wartę „last minute”?
Na nic takiego się nie zanosi.

A na utrzymanie Warty się zanosi?
Bez cienia wątpliwości się utrzymamy! Będzie trochę nerwów, ale 1 liga zostanie w Poznaniu. A to będzie początek naszego lotu wzbijającego.

fot. Jan Piechota/Warta Poznań

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama