Obecnośc Patrika Walemarka w Poznaniu nie umknęła poznańskim mediom, które zauważyły piłkarza wczoraj, na meczu przeciwko Pogoni Szczecin. Jego zdjęcie na Enea Stadionie pojawiło się już nawet na oficjlanej stronie Kolejorza na FB. Szwed poczynania swoich przyszłych kolegów z zespołu śledził, co prawda z trybun, ale nie wykluczone, że w drugiej części sezonu będzie mieć okazję zagrać przeciwko „Portowcom” w barwach Kolejorza. Walemark nie przyjechał na stadion wyłącznie w ramach rozrywki lub wizyty towarzyskiej. Jak podał Dawid Dobrasz z portalu meczyki.pl piłkarz jeszcze dziś przejdzie testy medyczne, mające być de facto finalizacją jego transferu do Lecha Poznań.
Zagubiona gwiazda
Jeszcze w Feyenoordzie Szwed miał okazję zagrać w Lidze Europy, gdzie zdołał asystować w spotkaniu przeciwko Sturm Graz. W zeszłym sezonie na wypożyczeniu w barwach holenderskiego Heerenveen strzelił 3 bramki i zaliczył 4 asysty w 20 meczach ligowych, co jest dość dobrym wynikiem. Ofensywa Heerenven była siódmą najlepszą w Eredivisie, pomimo, że sam klub znajdował się dopiero na 11. miejscu w tabeli. To i tak nie był jego najlepszy czas, bo 4 lata temu w swoim debiutanckim sezonie w barwach szwedzkiego Hacken prawie zaliczył double-double, notując 9 goli i 8 asyst w 20 meczach. Jako niespełna 20-latek, stał się wtedy 12. najlepszym strzelcem ligi.Niestety w Holandii Szwed zmagał się z poważnymi i co jeszcze groźniejsze, regularnymi urazami, które znacząco wyhamowały jego dobrze zapowiadającą się karierę. W sezonie 22/23 stracił niemalże całą drugą połowę sezonu w związku z kontuzją uda. Problemy zdrowotne nie opuściły go nawet wtedy, kiedy Feyeonoord wysłał go na wypożyczenie do Heerenveen. Stracił tam łącznie cztery mecze z powodu problemów z biodrem i Achillesem. Oczywiście nie należy skreślać nikogo z powodu problemów zdrowotnych w przeszłości, ale biorąc pod uwagę historię Alego Gholizadeha, kibice mają prawo się obawiać, czy dyrektor Rząsa nie zafunduje im powtórki z rozrywki.
Diament do oszlifowania
Patrik Walemark nie przyjdzie do Lecha, jako gwiazda swojej ligi, a raczej młodziak potrzebujący odbudowy i przede wszystkim zaufania. Trener Frederiksen najprawdopodobniej otrzyma piłkarza o cennych cechach, ale pozbawionego stabilnej formy. Po stronie pomocnika w tym momencie stoi nieprzeciętny jak na skrzydłowego wzrost – 184 cm – co może zagwarantować mu przewagę fizyczną nad rywalami. Boiskowych atutów Szweda można upatrywać także w pojedynkach, bowiem w poprzednim sezonie wygrywał ich średnio ponad 50% na mecz. Jego wizytówką jest także świetny drybling pomimo blisko 13 strat na mecz.Na jego niekorzyść przemawiają jednak nie tylko problemy zdrowotne, ale też i gra w obronie. Zawodnik ten nie jest przyzwyczajony do wysokiego pressingu, w którym chce grać trener Frederiksen, a także nie jest skrzydłowym, który efektywnie pracuje w obronie. Poziom średnio 25% celnych dośrodkowań w meczu także pozostaje niepokojący, biorąc pod uwagę to, że boczni piłkarze Lecha często umożliwiają Ishakowi strzelanie goli w ten sposób.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.