reklama

Lech Poznań okradziony w Gdańsku?! Sędziowie zlekceważyli kluczowy moment w spotkaniu!

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Canal+Sport/ X

Lech Poznań okradziony w Gdańsku?! Sędziowie zlekceważyli kluczowy moment w spotkaniu! - Zdjęcie główne

Decyzje sędziego głównego w meczu Lecha z Lechią wywołały ogrom kontrowersji. | foto Canal+Sport/ X

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaNiekorzystny wynik dla Lecha Poznań po niedzielnym spotkaniu to wypadkowa wielu błędów autorstwa drużyny gości oraz dobrej dyscypliny taktycznej gospodarzy. Jednak szczęściu czasem trzeba pomóc i to powiedzenie również dobrze odnosi się do tego spotkania. Zwycięstwa Lechii Gdańsk mogłoby nie być, gdyby nie... błąd sędziego!
reklama

Niedzielny mecz od początku nie układał się dobrze dla drużyny trenera Nielsa Frederiksena. Po niespełna kwadransie drugą żółtą kartkę, wykluczającą z dalszej rywalizacji otrzymał Alex Douglas, a następnie pół godziny później Lechia wbiła Lechowi gola tuż przed przerwą. To właśnie trafienie Bobceka zaważyło na ostatecznym stanie rywalizacji. Jednak akcja bramkowa po spotkaniu odbiła się szerokim echem w mediach po ekspertyzie przedstawionej przez doświadczonego sędziego - Adama Lyczmańskiego

Arbiter w studiu Ligi+Extra został poproszony o przeanalizowanie tej kontrowersyjnej sytuacji, a płynące wnioski z pewnością jeszcze bardziej zabolały kibiców Lecha Poznań. Doświadczony arbiter po obejrzeniu powtórki stwierdził jednoznacznie, że gol powinien zostać anulowany. W momencie oddawania strzału przez Bobceka inny gracz Lechii Gdańsk - Tomasz Neugebauer - zasłania bramkarzowi Lecha Poznań - Bartoszowi Mrozkowi - pole widzenia i tym samym utrudnia mu interwencje.

reklama

Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt iż Neugebauer był na ewidentnym spalonym! Tymczasem sędzia główny tego spotkania, Łukasz Kuźma, fakt ten przeoczył. Trudno stwierdzić, co sugerowali mu przez słuchawki asystujący mu Jakub Winkler i Piotr Podbielski, a także sędziowie VAR: Paweł Malec i Piotr Rzucidło. Decyzja o uznaniu gola przez Kuźmę została jednak podtrzymana ku uciesze fanów Lechii. 

- Mamy tutaj przykład sytuacji, gdy wcale nie trzeba dotknąć piłki, żeby spalić. Tutaj mamy gracza Lechii, bodajże Neugebauera, na pozycji spalonej, ale pozycja spalona nie jest przewinieniem. Ona jest przewinieniem dopiero wtedy, gdy zawodnik zagra piłkę lub wywrze wpływ na przeciwnika. W mojej ocenie bramkarz Lecha Poznań tej piłki nie widzi, ponieważ zasłania mu ją ten piłkarz, który znajduje się na pozycji spalonej. Wówczas mamy do czynienia ze spalonym - orzekł Adam Lyczmański w studiu Ligi+Extra. 

reklama

Byłemu arbitrowi wtórowali także eksperci TVP Sport: Tomasz Kupisz i Marek Wasiluk. Oni również zgodnie stwierdzili, że był to ewidentny spalony, a ponadto zwrócili uwagę na to, że gdy w pobliżu nie ma obrońców to przecież sama piłka wyznacza linię spalonego. Ta argumentacja jeszcze bardziej pogrążyła zespół sędziujący niedzielne spotkanie.

Zdj. Maciej Maćkowiak/ X

Zdaniem Adama Lyczmańskiego sędzia Kuźma powinien zostać wezwany przez VAR do monitora, aby zweryfikować całą sytuację. To jednak nie miało miejsca w trakcie spotkania pomimo tego iż główny arbiter długo zastanawiał się nad uznaniem bramki dla gospodarzy. Inną kontrowersyjną decyzją była także ta o wymiarze kary indywidualnej po ostrym wejściu gracza Lechii na Bartoszu Salamonie w końcówce spotkania.

reklama

fot. Pilox/ X

Niektórzy internauci złośliwie zwracają uwagę na to, że ostateczne decyzje Łukasza Kuźmy na niekorzyść Lecha miały być podyktowane tym, że sędzia pochodzi z Białegostoku, a zatem musiał zatroszczyć się o los Jagielloni, która poległa w Mielcu w tej kolejce. Pomijając jednak takie teorie i koncentrując się na faktach po tym spotkaniu niewiele zdaje się bronić decyzji arbitrów. Tym bardziej, że po spotkaniu dziennikarz portalu "Meczyki" - Dawid Dobrasz - poinformował na swoim profilu na portalu "X", że sędzia VAR - Paweł Malec - za swoje błędne decyzje dotyczące spalonego został nie tak dawno zawieszony przez UEFA. Wszystko to w związku z błędnym werdyktem w meczu Szwecji z Azerbejdżanem.

reklama
Rozwiń

Bartosz Mrozek mówił po spotkaniu, że sędzia informował piłkarzy Lecha o tym, że sytuacja była weryfikowana. Piłkarz Kolejorza nie miał jednak żadnych pretensji do arbitra w związku z tą kontrowersją. 

- Liczę na to, że sędziowie są jak najbardziej fair i chcą jak najlepiej dla obu stron. Jeżeli sędzia ma powtórki i może sobie to obejrzeć raz, drugi, trzeci, piąty to powinien weryfikować tę sytuację. Nie uważam, że my jesteśmy od tego, by protestować i krzyczeć. Sędzia i tak podejmie swoją decyzję. Nie mam do niego żadnych pretensji, nie widziałem tej sytuacji i nie pamiętam jak to wyglądało - ocenił bramkarz Lecha Poznań. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo