W sobotę, 21 października o godzinie 20:00 piłkarze Lecha Poznań zmierzą się na Enea Stadionie z beniaminkiem z Łodzi, ŁKS-em. I będa faworytem tego spotkania. Kolejorz z dorobkiem 20 punktów zajmuje piąte miejsce w tabeli, natomiast Łódzki Klub Sportowy znajduje się na ostatniej, osiemnastej pozycji. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, bo łodzianie strzelili zaledwie 6 goli w jedenastu meczach. Wygrali zaledwie dwa spotkania, z Koroną Kielce oraz Pogonią Szczecin, zremisowali z Jagiellonią Białystok, a na wyjeździe nie wygrali jeszcze ani razu. To najgorszy wynik w lidze.
Przy Bułgarskiej debiut Stokowca
Za tak zły wynik utratą posady zapłacił trener ŁKS-u Kazimierz Moskal. W jego miejsce zatrudniono Piotra Stokowca, który ostatnio prowadził Zagłębie Lubin. Już na samym starcie nowego trenera będzie czekać trudne zadanie, bo Lech to jedna z czołowych drużyn ligi, a do tego przystąpi do meczu po wygranej z innym beniaminkiem, niepołomicką Puszczą. Zwycięstwo 4:1 pozwoliło Kolejorzowi odkuć się po haniebnej klęsce, która miała miejsce w Szczecinie. I chociaż w przerwie reprezentacyjnej John van den Brom nie miał do dyspozycji kadrowiczów, to wydaje się, że poznańska lokomotywa wychodzi na prostą. Na jej pokładzie najjaśniej świecą gwiazdy Filipa Marchwińskiego oraz Kristoffera Velde, do formy zaczynają wracać Szwedzi, Karlstrom i Ishak. W dobrej dyspozycji są Radosław Murawski wraz z Antonio Miliciem, podobnie, jak Adriel Ba Loua, który dokładał w ostatnich meczach dokładał gole i asysty. Na sto procent trenuje już Barry Douglas, a kwestią czasu wydaje się być powrót do gry Dino Hoticia oraz Aliego Gholizadeha. Przed tygodniem, w meczu sparingowym poznaniacy pokonali Miedź Legnica 3:2.Kolejorz traci do lidera tabeli tylko 3 punkty, a mecz z ŁKS-em jest dobrą okazją do skrócenia tego dystansu.Na trybunach panować będzie przyjazna atmosfera, bo pomiędzy kibicami Lecha oraz Łódzkiego Klubu Sportowego panuje zgoda. Do Poznania zawita spora delegacja fanów z Łodzi, którzy oprócz wyznaczonego sektora dla gości będą mogli zasiąść również wśród sympatyków Kolejorza.
zdjęcie: wartapoznan.pl/Klaudia Berda
Zieloni w rytmie meczowym
Poznańska Warta zakończy zmagania dwunastej serii gier, mierząc się w poniedziałkowy wieczór ze Stalą Mielec. Zieloni nie wypadli z rytmu meczowego, ponieważ w przerwie kadrowej zagrali dwa mecze kontrolne. Pokonali w nich najpierw Wisłę Płock (1:0), a następnie Zagłębie II Lubin (3:2). Cykl treningowy mieli dośc intensywny, ale urozmaicony, co widać na powyższym zdjęciu.Drużyna z Podkarpacia zajmuje 12. miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem dwunastu punktów. Zieloni plasują się tuż pod nimi, gromadząc dwa oczka mniej. Oba zespoły, w poniedziałkowym starciu, będą chciały przerwać złą passę. Stal przegrała trzy ostatnie ligowe spotkania, natomiast Warta ostatni raz w Ekstraklasie wygrała ponad miesiąc temu. Ostatni ligowy mecz przegrała pechowo, tracąc gola w ostatniej akcji.
Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, jak wyglądała końcówka tego meczu. Szczególnie dwie ostatnie akcje. Chcieliśmy zagrać nieco inaczej niż w poprzednich spotkaniach i odepchnąć rywali od naszego pola karnego. Przez długi czas nam się to udawało. Przerwę w rozgrywkach na pewno odpowiednio spożytkujemy
- mówił po meczu z Koroną, Dawid Szulczek.
Zarówno zespół z Podkarpacia, jak i z Wielkopolski awansował do elity w sezonie 2019/20. Stal zwyciężyła wówczas w rozgrywkach 1. Ligi, a Warta dostała się do Ekstraklasy po wygranej w barażach. Od tamtej pory drużyny te mierzyły się ze sobą sześciokrotnie. Spotkania te nie obfitowały w bramki, tylko w jednym meczu padły co najmniej dwa gole, a dwa razy kibice byli świadkami bezbramkowego remisu. Dwukrotnie górą była Warta, raz Stal, a trzy razy obie ekipy podzieliły się punktami.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.