Warta nie natrafiła w niedzielę na najbardziej wymagającego rywala w 1. lidze, ale bez wątpienia musiała się z nim liczyć w walce o utrzymanie. Chrobry Głogów, podobnie jak zespół trenera Piotra Klepczarka, balansował na granicy strefy spadkowej. Oba kluby w tym sezonie odniosły tylko trzy zwycięstwa w rozgrywkach ligowych. Ponadto, obie ekipy mają jedne z najgorszych defensyw w lidze.
Warta wygrała partię piłkarskiego ping-pong w pierwszej połowie
Poziom taktyczny, jaki zaprezentowały na boisku obie jedenastki był odwrotnie proporcjonalny względem nieustannych wykopów na połowy boiska w Grodzisku Wielkopolskim. Choć futbolówki w niedzielne popołudnie fruwały po niebie niczym komety, ciągłe przerzuty na niewiele się zdały. Indywidualności nie potrafiły odmienić przebiegu spotkania przez pierwsze pół godziny. Warta swoje ataki koncentrowała na długich piłkach do Macieja Żurawskiego, który w pojedynkę próbował bezskutecznie szarżować na bramkę rywali. Po stronie Chrobrego Głogów trudno było wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika, bowiem najczęściej długie, prostopadłe podania z połowy przyjezdnych trafiały do rękawic Leo Przybylaka.Ostatecznie stan meczu wreszcie odmienił Bartosz Szeliga, który pokonał bramkarza rywali po zamieszaniu w polu karnym. Był to jeden z niewielu pozytywnych akcentów pierwszej połowy. Statystycznie przewaga należała do Warty, ale podejście do rozegrywania akcji i boiskowa kreatywność była na zatrważająco niskim poziomie. Kibice częściej mogli oglądać nieustanne przerzuty piłki pomiędzy połowami niż ambitną grę podaniami.
Poznaniacy nie poszli za ciosem i zapłacili za to wysoką cenę. Czerwona kartka najniższym wymiarem kary
Po przerwie, Warta doznała pierwszego poważnego osłabienia, gdyż po zaledwie kilkudziesięciu sekundach konieczna była zmiana. Skręcenia stawu skokowego doznał Kacper Michalski. Chwilę później w pozornie banalnej akcji pomylił się jeden stoperów Warty, a Tomasz Wojcinowicz musiał przez to taktycznie sfaulować rywala, co poskutkowało czerwoną kartką. Od tamtej pory gra gospodarzy tylko się pogorszyła.Chrobry Głogów zaczął poważnie zagrażać rywalom po bardzo groźnych dośrodkowaniach Dawida Hanca, a drużynę Piotra Klepczarka ratowały niemal wyłącznie świetne parady Leo Przybylaka. Goście jednak sami sobie byli winni przegranego meczu w Grodzisku Wielkopolskim, bowiem nie wykorzystali przewagi, po czerwonej kartce Tomasza Wojcinowicza i marnowali okazje na potęgę. Ostatecznie Zieloni wygrali mecz 1:0.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.