Szukanie daleko idących wniosków we wstępnej fazie sezonu mija się z celem, ale należy zaznaczyć, że WKS Grunwald wciąż nie przypomina dominatorów z poprzedniej kampanii. Podopieczni trenera Michała Tórza przed spotkaniem z SMS-em przeplatali serię trzech zwycięstw serią trzech porażek. Po ostatniej przegranej w Legnicy, poznaniacy znajdowali się na ósmym miejscu w tabeli, dysponując trzecią najgorszą ofensywą w lidze ze 196 trafieniami. Większość statystyk nie stała po ich stronie, ale siły Grunwaldu można było upatrywać w bezapelacyjnie najszczelniejszej defensywie w Lidze Centralnej.
Kielczanie do swoich sobotnich rywali tracili tylko jedno oczko, zajmując dziesiątą lokatę. Bilans ich spotkań był zaskakująco bliski drużynie WKS-u, bowiem do ósmej kolejki przegrali dokładnie tyle samo spotkań. Mimo tych niewielkich różnic między drużynami, to właśnie kielczanie mieli zaledwie dwa punkty nad strefą spadkową.
Szalona pierwsza połowa meczu. WKS Grunwald zabrał swoich fanów z piekła do nieba
Początkowo nic nie wskazywało na to, że sobotnie spotkanie mogło potoczyć się nie po myśli WKS-u. Poznaniacy w pierwszych minutach meczu nawiązywali równorzędną rywalizację w ofensywie. Niestety nagle po dobrym wejściu w mecz, defensywa podopiecznych trenerza Tórza zaczęła przeciekać i w niewytłumaczalnych okolicznościach goście bardzo szybko podnieśli prowadzenie na 7:3. Kielczanie wykazywali się sprytem i boiskowym cwaniactwem, wymuszczając na sobie liczne faule. WKS był całkowicie bezradny, a na dowód tego można przytoczyć fakt, iż kielczanie zatrzymali gospodarzy na pułapie trzech punktów przez... blisko kwadrans.
Dopiero w 18. minucie ofensywa poznaniaków ruszyła odrabiać straty. W 60 sekund WKS zdobył trzy punkty. Role się odwróciły i podopieczni trenera Tórza przycisnęli rywali. Ich świetna skuteczność niemalże doprowadziła Grunwald do kapitalnego comebacku, w ostatnich sekundach pierwszej połowy. Niestety, dla gospodarzy ich rzut na wyrównanie padł już po syrenie, kończąc pierwszą połowę wynikiem 12:11 dla SMS-u ZPRP Kielce.
Regularność pozwoliła młodzieży SMS-u Kielce zachować pole position. Weterani z WKS-u okazali się bezsilni
Po wznowieniu gry WKS Grunwald znów zatrzymał się w ofensywie. Ich ataki nie były skuteczne, a na domiar złego wiatr w żagle złapali kielczanie. Goście postawili na ataki indywidualne i zaczęli dochodzić do klarownych sytuacji strzeleckich, prowokując rywali do desperackich fauli. Podopieczni trenera Tórza powrócili do równorzędnej rywalizacji w 10. minucie drugiej połowy. Wtedy to obie drużyny wrzuciły szósty bieg i znów zaczął dzielić je zaledwie punkt przy wyniku 18:17 dla kielczan. Nikt na parkiecie już nie kalkulował, co zaowocowało błyskawicznymi atakami.Gra uspokoiła się dopiero na dziesięć minut przed końcem spotkania, kiedy WKS i SMS wróciły do ataku pozycyjnego. Szczypiorniści imponowali skutecznością, a bramkarze mieli coraz więcej pracy. Grunwald jednak ani przez moment nie potrafił zaznać smaku prowadzenia w tym spotkaniu, mimo iż maksymalnie brakowało im do tego celu pięciu punktów. Pokonanie bramkarza kielczan - Kacpra Kalety - w drugiej połowie stanowiło ogromne wyzwanie dla atakujących gospodarzy. Był on w wybitnej formie w trakcie sobotniego meczu, a w kwestii obłędnej dyspozycji wtórowali mu tym razem w ofensywie Oliwier Wojs i Aleksander Flak. WKS przegrał ostatecznie spotkanie 24:28 i tym samym za swoją kolejną wpadkę będzie musiał zapłacić wysoką cenę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.