Początek spotkania stał pod znakiem błędów z obu stron. Bardzo szybko kibice obejrzeli serię młynów, w których sporą przewagę mieli przyjezdni. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia punktów mieli po upływie 12 minut zawodnicy z Poznania, jednak błąd uniemożliwił wykończenie akcji. Przewaga optyczna i terytorialna należała jednak do gospodarzy. Przypieczętować udało się ją trzy minuty później, gdy Jesus Canizales po raz kolejny na wiosnę popisał się indywidualną akcją i wpadł na pole punktowe, po drodze odbijając rywala świetną blachą.
Po stracie punktów Sparta próbowała szybko odpowiedzieć, ale zakończyło się to w sposób odwrotny do zamierzonego – to poznaniacy zdobyli kolejnych pięć oczek, a piłkę na polu punktowym ponownie położył Wenezuelczyk.
W tym momencie gra się wyrównała i Sparta zaczęła kreować w ofensywie. O ile pierwszą groźną okazję dla rugbistów z Jarocinia zniweczył źle wykonany wrzut do autu, tak chwilę później w tej samej formacji udało się opanować piłkę i zdobyć punkty do szatni.
Dopuściliśmy do tych nerwów – początek meczu był spoko, fajnie nam wszystko wychodziło. Sam nie wiem co się stało potem. Trochę nerwowo straciliśmy pierwsze punkty i zrobiło się niespokojnie.
- podkreślał kapitan gospodarzy, Dominik Machlik.
Po przerwie poznaniacy próbowali szybko odpowiedzieć, jednak podanie do przodu przerwało akcję, która mogła przynieść punkty. Wynik zmienił się dopiero w 60. minucie gry, gdy ponownie świetną akcją popisał się Canizales, zyskując kilkadziesiąt metrów. Później sprawę w swoje ręce wzięli zawodnicy formacji młyna i kilkoma fazami przedarli się przez defensywę Sparty.
Canizales chwilę później skompletował kolejny na wiosnę hattrick. Tym razem nie muskał jednak skorzystać ze swojej prędkości, a balansowania między rywalami. Wenezuelczyk poradził sobie mimo sporego tłoku i dołożył czwarte przyłożenie gospodarzy.
W ostatnich minutach doszło do przebudzenia gości z Jarocina, którzy przejęli kontrolę nad meczem. Na dziesięć minut przed końcem rywalizacji zdobyli oni swoje pierwsze przyłożenie w drugiej połowie, gdy siłowo wdarli się na pole punktowe gospodarzy. Do ostatniego gwizdka sędziego mieli jeszcze kolejne okazje do podwyższenia swojej zdobyczy, jednak za każdym razem brakowało kropki nad „i”.
Pojawiło się dużo błędów i nie mieliśmy pełnego składu, ale nie ma co się tłumaczyć. Daliśmy rywalom dużo karnych, co oni skrzętnie wykorzystywali oddalając grę od swojego pola punktowego. To nam troszeczkę pokrzyżowało plany i myślę, że gdybyśmy grali więcej na ich połowie to byśmy zrobili więcej punktów.
- podsumowywał trener ekipy z Poznania Dominik Machlik.
Posnania kontynuuje swój zwycięski marsz w rundzie wiosennej. Poza Jesusem Canizalesem walnie przyczynił się do tego nieomylny dziś w kopach na słupy Oskar Dębiński. Największym problemem zespołu Dominika Machlika były młyny, w których goście czynili momentami sporo spustoszenia.
Sparta zawsze miała dobry młyn, więc brałem pod uwagę, że mogą mieć przewagę. Ostatnio ich też za dużo nie trenowaliśmy bo skupiliśmy się na autach, które dzięki temu nam wychodziły. Więc teraz trzeba potrenować trochę na odwrót.
- podkreślał szkoleniowiec gospodarzy.
Posnania jest już pewna zajęcia drugiego miejsca na koniec sezonu. Obie drużyny spotkają się ponownie za tydzień, już zgodnie z terminarzem, gdy w Jarocinie zostanie rozegrany ostatni mecz sezonu zasadniczego.
Posnania Rugby Club – Sparta Jarocin 28:12 (14:7)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.