Pierwszy mecz barażowy w wykonaniu Wiary Lecha nie potoczył się w pełni po myśli podopiecznych Dominika Soleckiego. Wiara Lecha zakończyła zmagania przegrywając 3:4 mimo iż prowadziła w meczu od pierwszych minut. W drugiej połowie jednak lechitom zabrakło czujności, a nadmiar fauli doprowadził do częstych stałych fragmentów gry, skutkującymi golami dla rywali.
Poznaniacy dali się zaskoczyć, ale musieli zostawić to koniecznie za sobą, jeśli chcieli liczyć na awans do Ekstraklasy. Swojej przewagi mogli upatrywać w szczególności wśród kibiców, którzy tłumnie zebrali się w budynku poznańskiej politechniki.
Wiara Lecha bezsilna wobec rywali
Śląsk Wrocław już od pierwszego podania narzucił Wiarze Lecha wysokie tempo gry. Goście nie dawali się rozpędzać swoim oponentom i zatrzymywali ataki, spychając swoich przeciwników. Oba zespoły postawiły w swojej grze na pojedynki, licząc na błędy jednostek. Futsaliści poziomem intensywności i energii na parkiecie dorównywali niesamowitemu dopingowi fanów Kolejorza na trybunach. Atmosfera była elektryzująca i w pełni oddawała prestiż tego spotkania.W piątej minucie Śląsk Wrocław znalazł w końcu sposób na Noela Charriera. Pod bramką Szwajcara się gorąco, kiedy to błąd popełnił Kacper Korytny i tę jedną chwilę zawahania pewnie wykorzystał Maksym Voronin. Wiara Lecha przegrywała w tamtym momencie 3:5 w dwumeczu. 60 sekund również zrobiło się gorąco, ale w sytuacji sam na sam fachem bramkarskim popisał się Charrier. Śląsk Wrocław świetnie wykorzystywał fazy przejściowe w grze i nieustannie próbował zaskakiwać obronę gospodarzy po kontratakach.
Wiara Lecha prowadziła bardziej wyrafinowaną grę, bazując na seriach podań i cierpliwym rozgrywaniu w ataku pozycyjnym. To jednak nie przynosiło im żadnej korzyści. Kontry Śląska Wrocław były nie do powstrzymania dla obrony Kolejorza i już w 10 minucie straciła gola na 0:2 po technicznym strzale Christophera Moena. Z minutę na minutę zespół Wiary Lecha wyglądał jakby coraz bardziej uginał się pod presją. Największe gwiazdy po stronie gospodarzy gasły w oczach, a ponadto coraz częściej wkradały się szkolne błędy w rozegraniu.
Na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy Wiara przegrywała już 0:3 i nic nie zwiastowało poprawy sytuacji w drugiej połowie. Zespół Dominika Soleckiego był całkowicie porozbijany po ostatnim trafieniu. Gra z poświęceniem nic lechitom nie dawała, rażąca nieskuteczność zamykała marzenia o sukcesie.
Lechitów pokonała nieskuteczność
Wiara Lecha nie poddała się jednak przeciwnościom losu. Już po dwóch minutach od wznowienia gry po przerwie do siatki trafił Uriel Cepeda, zmniejszając stratę na 4:7 w dwumeczu. Niespodziewanie Śląsk Wrocław zaczął się gubić na parkiecie, a Wiara Lecha zdawała się zrozumieć czego brakowało im do tego, by przełamać defensywę gości. Przyparta do muru drużyna gospodarzy zaczęła wywierać ogromną presję na rywalach, w czym pomagały im rozśpiewane trybuny, które bezapelacyjnie były szóstym zawodnikiem po stronie Kolejorza.Śląsk przyjął bardziej zachowawczą postawę, dając Wiarze więcej pola do gry w związku z nisko ustawioną obroną. Niebiesko-Biali wciąż mieli jednak problem z wykorzystywaniem swoich okazji. W bramce gości wybornie spisywał się Kevin Kollar i to on wydatnie przyczyniał się utrzymywania swoich kolegów na powierzchni. "Wojskowi" gubili się jednak w rozegraniu pod bardzo agresywnym i przede wszystkim wysokim pressingiem gospodarzy. Niestety Wiarze Lecha w ataku brakowało milimetrów, by pokonać fenomenalnie dysponowanego golkipera rywali.
Drużyna Dominika Soleckiego całkowicie odmieniła swoje oblicze w drugiej połowie, ale rażąca nieskuteczność nie mogła pozwolić cieszyć im się z kolejnych goli. Sytuacji nie poprawiały nawet strzały z dystansu Noela Charriera. Śląsk nieustannie uciekał spod topora w drugiej połowie, a mimo to na pięć minut przed końcem Kevin Kollar zaskoczył defensywę Wiary. Gospodarze zdecydowali się na grę lotnym bramkarzem i to pokarało ich zabójczym lobem od własnej bramki autorstwa Kollara.
Wiara zdołała jednak odpowiedzieć na to trafienie 60 sekund później, kiedy sprytnym strzałem między nogami popisał się Jacek Sander. Tym samym lotny bramkarz Kolejorza zrewanżował się swojemu rywalowi za wcześniejsze upokorzenie. Na cztery minuty przed końcem Wiara przegrywała w dwumeczu 5:8, ale lechitów znów pokonał tym razem Dawid Witek, strzelajając swoim strzałem na 5:9. Wiara konsekwentnie dalej nadrabiała straty, rewanżując się przeciwnikom dzięki uderzeniu Jacka Sandera. Tym samym gospodarze doprowadzili do wyniku 6:9.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.