Wiara Lecha przed spotkaniem z "Portowcami" zajmowała drugą pozycję w tabeli i traciła zaledwie dwa punkty do liderującego Futsalu Świecie. Dodatkowo na błąd Niebiesko-Białych wciąż czyhała Jagiellonia Białystok, mająca o czterych oczka mniej. Presja nałożona na graczy trenera Pieczyńskiego była spora, ale ci absolutnie nie mogli sobie pozwolić na błąd, jeśli chcieli zwiększyć swoje szanse na udział w Ekstraklasie w przyszłym sezonie.
Demony Lecha nawiedziły Wiarę. Szczecinianie zaryglowali swoje pole karne
Początek pierwszej połowy nie przynosił powodów do niepokoju dla Wiary Lecha. Już w drugiej minucie spotkania Kacper Zydorczyk popisał się wirtuozerią i dzięki sprytnej serii zwodów dał prowadzenie swojej drużynie. Niestety radość gospodarzy nie potrwała długo, bowiem zaledwie 60 sekund później Da Silva Pereira wykorzystał nieporozumienie w szeregach Wiary, przy rzucie rożnym i odgryzł się rywalom, doprowadzając do wyrównania. Przez następny kwadrans gospodarze szukali skutecznego sposobu na zaskoczenie Radosława Janukiewicza, ale głęboko ustawiona defensywa szczecinian zdawała się przeszkodą nie do przejścia. Agresywna obrona strefowa nie pozwalała rozpędzać się Cepedzie, a także uniemożliwiała strzały z dystansu. Goście wciągali lechitów na swoją połowę i wykorzystywali ich straty do napędzania swoich kontrataków. Noel Charrier jednak heroicznie interweniował i trzymał swoją drużynę przy życiu. Ostatecznie Wiarze Lecha udało się obrócić taktykę rywali przeciwko nim i po serii ataków przyjezdnych, w 17 minucie podopieczni trenera Pieczyńskiego wreszcie dostali szansę na gola. Sebastia Ceballos wykorzystał szansę z kontry i na 180 sekund przed przerwą, Wiara znów prowadziła tym razem 2:1.
Przeciwnik postawiła nam trudne warunki. Widać, że rywale byli nieźle wyszkoleni pomimo młodego wieku. Byli bardzo mocno zmobilizowani. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz. Przeciwnik grał w niskim pressingu, potrzebowaliśmy dużo ruchu jako że byliśmy stroną dominującą. Byli dobrze zorganizowani w obronie i potrzebowaliśmy sporo dobrych zagrań, żeby stworzyć zagrożenie z akcji i wykończyć je
- wyjaśniał po spotkaniu trener Wiary Lecha, Dariusz Pieczyński.
Show bramkarzy. Wiara Lecha rozbiła defensywę rywali
Siłą rzeczy w drugiej części spotkania szczecinianie musieli się odkryć, by wrócić do rywalizacji. Gra się zaostrzyła, a obie drużyny wreszcie zaprezentowały otwartą piłkę. Zaowocowało to między innymi uruchomieniem w ataku Uriela Cepedy, który wreszcie otrzymał potrzebną przestrzeń do dryblingów. Kolumbijczyk wywalczył dla swojej drużyny karnego, a następnie bezwzględnie go wykorzystał podnosząc prowadzenie na 3:1. Goli mógłby mieć więcej, ale dyspozycja golkipera gości - Radosława Janukiewicza - była na najwyższym poziomie. 40-latek zachwycał w niedzielnym meczu odwagą, refleksem i gibkością. To jemu przyjezdni mogli zawdzięczać względnie niewielką przewagę bramkową Wiary Lecha. Podopieczni trenera Pieczyńskiego odzyskali kontrolę nad spotkaniem i wreszcie mogli grać swoją piłkę: bazującą na pojedynkach biegowych, dryblingach i strzałach z dogodnych pozycji. Gracze Futsalu Szczecin nie dość, że nie byli w stanie nawet w pięciu atakujących pokonać drugi raz Noela Charriera to w dodatku stracili kolejnego gola. W 14:30 minucie spotkania Uriel Cepeda ustalił finalny rezultat na 4:1, notując dublet po kolejnej skutecznej kontrze.
Mieliśmy szczęście, że weszliśmy w drugą połowę z korzystnym wynikiem. To oni musieli nas gonić, musieli się otworzyć i dzięki temu zyskaliśmy możliwość kontratakowania. To sprawiło, że dobrze zagraliśmy. Fajnie, że jesteśmy dziś liderem ligi, ale musimy nim być na cały tydzień.
- zauważył po meczu bramkarz Wiary, Noel Charrier
"The Invincibles". Futsaliści Wiary Lecha są nie do powstrzymania
Po piątej kolejce Niebiesko-Biali wciąż mogą się cieszyć statusem niepokonanych w 1. lidze, jako jedna z dwóch drużyn obok Futsalu Świecie. Do bezpośredniego starcia między tymi dwiema drużynami zostało jeszcze wiele tygodni, ale Wiara Lecha musi koncentrować się na tym, co tu i teraz. W nadchodzącym tygodniu pojadą do Białegostoku, by zagrać tam przeciwko lokalnemu Futbalo. Mecz odbędzie się 2 listopada, w sobotę o godzinie 19:00. Poznaniacy oparli się dziś niezwykle wymagającemu taktycznie rywalowi, a więc pole do wyboru skutecznych opcji zagrożenia podopiecznym trenera Pieczyńskiego, znacząco się zawęża.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.