Podopieczni trenera Przemysława Szurka przystępowali do środowego starcia po dwóch wygranych z rzędu z zespołami ze środka tabeli. Na swoim terenie mogli poszczycić się jednym z najlepszych bilansów w lidze z czterema zwycięstwami i jedną porażką. Przed Treflem Sopot stało zatem duże wyzwanie, szczególnie, że sami na wyjazdach przegrali trzy z pięciu meczów. Nieprzekonujący był także ich ogólny bilans, wktórym minimalnie przeważały porażki.
Młodzież Trefla zaskoczyła poznaniaków. Enea Basket zawiodła w defensywie
Pierwsza połowa spotkania zupełnie nie wskazywała na to, że Enea Basket jest faworytem. Oba zespoły prowadziły wyrównaną grę i żaden z nich, ani na moment nie wysuwał się na zdecydowane prowadzenie. Poznaniacy w pocie czoła pracowali na swoje szanse atakując kosz lay-up'ami lub poprzez dobitki po zbiórkach. Niestety zbyt łatwo tracili punkty po zostawionych, łatwych pozycjach trzypunktowych, które skrzętnie wykorzystywali rywale. Podopieczni trenera Szurka dawali też przyjezdnym dużo okazji na punkty z linii rzutów wolnych. To właśnie błędy w obronie powodowały, że gospodarze nie potrafili w pełni zapanować nad meczem w pierwszej kwarcie. Mimo błyskawicznego rozgrywania w ataku pozycyjnym, skuteczności zawodników zza łuku i odważnym szarżom na kosz, Enea marnowała swój wysiłek poprzez niesubordynację taktyczną w obronie.Początkowo po stronie Enei swoją skutecznością imponował Kacper Mąkowski, ale później z minuty na minutę jego występ zaczął przyćmiewać niesamowity Piotr Wieloch, który stawał się coraz większym koszmarem dla gości. Wieloch, w ostatnich minutach pierwszej połowy trafił aż trzy trójki z rzędu! Niestety dla poznaniaków jego fantastyczna dyspozycja nie wystarczyła do wypracowania sobie wyraźnej przewagi. O ile pierwszą kwartę Enea zdołała jeszcze wygrać 27:25, o tyle w drugiej pozwoliła Treflowi zrównać się zdobyczami punktowymi, których obie ekipy zanotowały po 27. Tym samym stan rywalizacji do przerwy wynosił 54:52 dla Enei.
- Na pewno dziś na początku zawiodła nas taka agresja defensywna, którą próbujemy forsować na treningach i to mogło nas kosztować mecz. Dopiero w drugiej części spotkania musieliśmy zmienić system defensywny na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, którego dziś nie chcieliśmy stosować, ale skoro nie szedł nam ten podstawowy musieliśmy mieć plan "B". I ten plan zadziałał. Mamy dużo do poprawy w defensywie, szczególnie w mentalnym nastawieniu i podjęciu piłki agresywnie dużo wyżej niż robiliśmy to na początku - zaznaczył po spotkaniu trener Enei Basket, Przemysław Szurek.
Druga połowa dużo lepsza. Piotr Wieloch pogrzebał nadzieje Trefla Sopot
Niespodziewanie trzecia kwarta przyniosła momenty słabości w ofensywie Enei Basket. Nagłe zatrzymanie licznika punktów po stronie gospodarzy dało wreszcie szanse Treflowi na wyprzedzenie swoich rywali, którzy potrzebowali dopiero rzutów Mikołaja Stopierzyńskiego i Kacpra Mąkowskiego, by wrócić na właściwe tory. To właśnie ci zawodnicy niemal wyłącznie do spółki poprowadzili atak Enei w trzeciej kwarcie, która zwiastowała szaloną końcówkę... na własne życzenie.Potem jednak kryzys dopadł ofensywę Trefla i Enea wtedy już wyraźnie, pierwszy raz w meczu zaznaczyła swoją przewagę. Ataki tym razem napędzał Patryk Stankowski zaliczając dziewięć punktów w cztery minuty. Doprowadził on do jedenastopunktowej przewagi Enei na ostatnie sześć minut przed końcem meczu. Gwóźdź do trumny wbił Piotr Wieloch, który znów zaliczył w spotkaniu kapitalną serię rzutów, wrzucając przeciwnikom dziewięć punktów i ustanawiając wynik rywalizacji na 100:84.
Tym samym stał się najskuteczniejszym rzucającym z dorobkiem 23 punktów i wynikiem 6/9 trafionych trójek. Lepszy pod względem skuteczności zza łuku był od niego tylko Kacper Mąkowski na skuteczności 4/6 trafionych rzutów. Wieloch zaliczył także drugi najwyższy wynik, jeśli chodzi o asysty, których rozdał cztery. Lepsi byli tylko Czerlonko i Stankowski.
- W niektórych sytuacjach muszę być liderem, teraz wziąłem na siebie cięższe rzuty, cieszę się, że wpadły, ale w kolejnych meczach, ktoś inny może "odpalić". Fotel lidera nas nie napina, marzenia mamy jeszcze większe i będziemy je realizować krok po kroku. Zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi - mówił po spotkaniu Piotr Wieloch, kapitan Enei Basket.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.