Frekwencja w hali Cityzen na meczu Enei Basket w sobotni wieczór zdecydowanie dopisała. Do Poznania przyjechała drużyna, o której w ostatnich dniach było szczególnie głośno z powodu hitowego transferu, który ogłosiła w czwartek. Do ŁKS-u Coolpack Łódź dołączył Marcel Ponitka - dwukrotny mistrz kraju, zdobywca Pucharu Polski i były reprezentant kadry narodowej.
Ten ruch sprawił, że rywale poznaniaków z miejsca stali się jednymi z głównych kandydatów do tytułu. ŁKS znakomicie wszedł w ten sezon pokonując aż sześciu z ośmiu rywali. Tymczasem Enea Basket chciała zrehabilitować się swoim fanom za porażkę w Kołobrzegu i poprawić bilans, który do sobotniego meczu wynosi pięć zwycięstw i osiem porażek.
Enea Basket nie odpuściła pretendentom do awansu
Obie drużyny od samego początku postawiły na agresywną grę pod koszem i szukanie sobie przestrzeni do lay-upów. ŁKS Coolpack Łódź bardzo utrudniał pracę rozgrywającym Enei Basket, kryjąc ich wysoko na obwodzie i nie dając możliwości podania. Podopieczni trenera Klozińskiego mieli także dużo trudności przy zbiórkach pod koszem przeciwników.W drugiej połowie pierwszej kwarty gospodarze nawiązali jednak równą walkę dzięki świetnej pracy Andrzeja Krajewskiego i Jamesa Washingtona III. Enea Basket bardzo mocno korzystała też na rzutach osobistych, które dodatkowo pchały zespół w stronę prowadzenia. Goście mieli jednak asa w rękawie w postaci rzutów trzypunktowych, co przeważyło szalę na korzysć ŁKS-u po pierwszych 10 minutach. Objęli oni prowadzenie 27:25.
Enea jednak nie odpuszczała swoim przeciwnikom i rywalizowała z nimi jak równi z równymi. Poznaniacy nadal regularnie punktowali z linii rzutów wolnych, wyciskając absolutne maksimum ze swoich akcji. Wciąż fantastyczną pracę po obu stronach parkietu wykonywał Andrzej Krajewski, a dodatkowo wspierał go swoimi rzutam Michał Samsonowicz. Niestety dla gospodarzy Norbert Kulon wciąż trzymał rękę na pulsie i nie pozwalał, by jego drużyna straciła prowadzenie.
ŁKS-owi udało się utrzymać przewagę przy wyniku 48:47 do przerwy, ale koszykarze Enei Basket spisywali się rewelacyjnie pod koszem rywali. W szczególności różnicę robili Bartosz Mońko i Patryk Stankowski, którzy okazywali się nieodzowni przy zbiórkach jak i atakach na obręcz. Podopieczni trenera Klozińskiego imponowali siłą ognia w sobotnim meczu.
Rewelacyjny początek drugiej połowy i... wielki zawód na koniec spotkania
Enea Basket szybko wyszła na prowadzenie na początku drugiej części spotkania i w połowie trzeciej kwarty prowadziła już 60:52. ŁKS Coolpack Łódź wydawał się zagubiony na parkiecie po tym, gdy zameldował się na nim Marcel Ponitka. Niespodziewanie goście zaczęli pozostawiać zdecydowanie za dużo miejsca swoim przeciwnikom z czego ci skrzętnie korzystali pakując piłki do kosza po lay-upach. ŁKS-owi zaczęło jakby brakować paliwa, a Enea była na fali wznoszącej.Po stronie gości w szczególności zaskakiwały nagłe problemy w zgraniu. Popełniali proste straty i przestali grać piłką, a Enea zaczęła punktować skąd chciała. Siła indywidualnych talentów po stronie ŁKS-u mimo wszystko pozwoliła mu na utrzymanie dystansu siedmiu punktów straty względem Enei Basket. Podopieczni trenera Marcina Klozińskiego prowadzili 71:64 na 10 minut przed końcem, a ich forma na parkiecie rosła w oczach.
Gospodarze grali jakby walczyli w sobotni wieczór o wszystko. Nie odpuszczali żadnej piłki przy zbiórce i praktycznie nie popełniali kosztownych błędów. ŁKS Coolpack Łódź do końca jednak zagrażał swoim przeciwnikom w szczególności punktując z linii rzutów wolnych. Dzięki regularnym faulom udało im się odzyskać prowadzenie 78:77 na cztery minuty przed końcem, a Marcel Ponitka był praktycznie nie do zatrzymania w ofensywie.
Ostatnie chwile meczu były niezwykle emocjonujące. Obie ekipy szły łeb w łeb i wymieniały się ciosami, ale swoje okazje lepiej wykorzystywali koszykarze ŁKS-u. Patryk Stankowski wziął na siebie pełną odpowiedzialność za grę w ataku pod nieobecność Jamesa Washingtona III, ale obręcz przestała go słuchać w kluczowym momencie. ŁKS Coolpack Łódź dowiózł ostatecznie siódme zwycięstwo w tym sezonie, a koszykarze Enei Basket mogą sobie pluć w brodę, że nie udało im się utrzymać punktów w samej końcówce.
Enea Basket - ŁKS Coolpack Łódź
Enea: Washington (17 punktów), Krajewski (16 punktów), Stankowski (16 punktów), Rosiński (12 punktów), Samsonowicz (12 punktów), Mońko (9 punktów), Mąkowski (3 punkty), Nowicki (1 punkt),
ŁKS: Urban (15 punktów), Ponitka (14 punktów), Kulon (14 punktów), Lewandowski (12 punktów), Maćkowiak (11 punktów), Tomaszewski (9 punktów), Szymański (9 punktów), Motylewski (6 punktów),
Komentarze (0)