Enea Basket Poznań przed środowym spotkaniem miała za sobą trudny wyjazdowy mecz w Kołobrzegu, gdzie musiała zmierzyć się nie tylko z czołową drużyną 1. ligi mężczyzn, ale i falą urazów oraz chorób wśród swoich zawodników. Do województwa zachodniopomorskiego wyruszyła okrojonym składem i dało się to im we znaki w trakcie tego spotkania. Zespół z Poznania przegrał tamten mecz w efekcie czego przystępował do środowej rywalizacji z czwartego miejsca w tabeli.
MKKS Koszalin był w znacznie mniej komfortowej sytuacji. Zajmował 14. z 18. miejsc w tabeli i od 21 grudnia nie wygrał meczu. To jednak nie znaczy, że na Eneę czekać będzie z góry łatwe wyzwanie. Zespół z Kołobrzegu wygrał i przegrał na wyjeździe po cztery spotkania, a zatem niewiele wskazywało na to, że drużyna podda się bez walki. Smaczku rywalizacji dodawał fakt, że w MKKSie Koszalin gra były lider Enei Basket - Marcin Dymała.
MKKS Koszalin obnażył słabość Enei Basket w defensywie
Enea Basket na początku pierwszej kwarty zaznaczyła swoją siłę na parkiecie i jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Jednak wraz z upływem czasu to MKKS Koszalin przejął inicjatywę w meczu, a obrona poznaniaków zmagała się z poważnymi problemami. Nie potrafiła bowiem znaleźć sposobu na lay-up'y graczy gości, a ponadto brakowało im agresji w starciu pod własnym koszem. Było to o tyle istotne, że Żak Koszalin to najlepiej zbierająca drużyna pod koszem rywali. Tymczasem Enea zdawała się zupełnie nie być przygotowana na ich atuty. Po pierwszych 10 minutach przegrywali 18:25, a przeciwnicy bez większych problemów górowali nad poznaniakami w walce o bezpańskie piłki.Niezwykłej formie MKKS-u nie było końca także w drugiej kwarcie. Drużyna z pomorza śmiało poczynała sobie pod koszem Enei. Wygrywała zbiórki i błyskawicznie operowała piłką. Imponujące alley-upy autorstwa gości stały się ozdobą drugiej części meczu, a kibice w hali AWF-u mogli oglądać małe "lob city" na parkiecie. MKKS Koszalin oddawał mało rzutów za trzy, ale kiedy już koszykarze gości decydowali się na takie próby, zazwyczaj kończyły się powodzeniem. Enea próbowała znaleźć sposób na wysoką i kompaktową obronę przyjezdnych poprzez indywidualne pojedynki pod koszem albo szalone rzuty Piotra Wielocha i Michała Samsonowicza z dystansu. Na nieszczęście Enei to nie sprawiało, że jej zespół wyglądał lepiej na tle MKKS-u. Przebudzenie nastąpiło dopiero pod koniec drugiej kwarty, kiedy to poznaniacy dzięki inteligentnym przechwytom nadrobili pokaźną stratę do rywali. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy MKKS prowadził tylko 44:39. A po kolejnej serii kosztownych błędów w rozegraniu gości Enea wreszcie wyrównała stan meczu na 50 sekund przed końcem, zaliczając przy tym serię 13:0!
- Na pewno nie weszliśmy w mecz z taką energią jak z Notecią Inowrocław. Nie potrafiliśmy skontrolować naszej zbiórki defensywnej. Ekipa z Koszalina miała dużo ponowień, napędzała się tymi zbiórkami - podkreślał po meczu kapitan Enei Basket, Piotr Wieloch.
Enea wróciła z dalekiej podróży, ale zawiodła w końcówce
Początek drugiej połowy był wyrównany po obu stronach parkietu dzięki dobrej skuteczności zza łuku obu zesołów, ale Enea Basket szybko odskoczyła MKKS-owi Koszalin. Zbiórki już nie ratowały gości, a gospodarze dzięki agresywnej obronie na obwodzie napędzali swoje ataki poprzez szybkie przechwyty. Imponująca partycypacja zagrań autorstwa koszykarzy Enei dała im prowadzenie, które jednak niespodziewanie stopniało w samej końcówce trzeciej kwarty. Wtedy to MKKS powrócił do rywalizacji i zakończył przedostatnią część meczu swoim prowadzeniem 64:63. Dzięki odważnym lay-up'om Marcina Dymały oraz trójkom Jahmala McMurray'a goście prowadzili na dziesięć minut przed końcem.Czwarta kwarta była prawdziwą wojną nerwów, a poziom prezentowany przez obrońców obu drużyn stał na najwyższym poziomie. Jednak na szalone rzuty trzypunktowe nie było mocnych. Kluby odwzajemniały się punktami zza łuku i za każdym razem, gdy jedna z ekip wysuwała się nawet na minimalne prowadzenie, druga błyskawicznie doprowadzała do wyrównania. Czynnikiem decydującym o wyniku była niemal wyłącznie wirtuozeria i talent poszczególnych zawodników. Niestety żaden z koszykarzy w clutch-time nie zagwarantował zwycięstwa swojej ekipie, co doprowadziło do pierwszej w tym sezonie dla Enei dogrywki przy wyniku 80:80.
Osłabiona Enea Basket ponownie bezradna w starciu z atutami MKKS-u
Enea Basket w dogrywce ponownie stała się bezradna wobec atutów MKKS-u Koszalin. Niedość, że podopieczni trenera Przemysława Szurka musieli grać bez Wojciecha Frasia to w dodatku ponownie dali się zdominować przy zbiórkach. Koszalinianie ponownie skakali po głowach graczy Enei, nie dając im zbyt wielu szans pod koszem. Poznaniacy fundowali rywalom mnóstwo okazji na łatwe zbiórki, bowiem przy niekorzystnym wyniku zaczęli forsować rzuty zza łuku, a piłki nie wpadały do kosza gości. Na półtorej minuty przed końcem dogrywki Enea przegrywała 81:87, ale już kilkadziesiąt sekund później dzięki Piotrowi Wielochowi było już 86:88. Jednak na 2 sekundy przed końcem Mikołaj Stopierzyński stanął przed niepowtarzalną szansą na to, by doprowadzić do drugiej dogrywki. Niestety w decydującej chwili przestrzelił oba rzuty wolny i nie odmienił wyniku rywalizacji na korzyść Enei Basket.
Mroczny zwiastun decydującej fazy sezonu
Enea Basket Poznań przegrywa drugi mecz z rzędu w 2025 roku i w tym momencie jej sytuacja w tabeli staje się bardzo skomplikowana. Jeszcze niedawno drużyna trenera Przemysława Szurka aspirowała do miana ekipy ze ścisłego topu ligi, a tymczasem środowa porażka ściągnęła ją na szóste miejsce w lidze. Już za cztery dni Enea Basket powalczy o awans na wyższą lokatę w starciu z 14. w tabeli drużyną WKK II Śląsk Wrocław. Spotkanie 21. kolejki rozpocznie się o 13:00 we Wrocławiu.
- To jest drugi mecz w przeciągu ostatnich czterech tygodni, po którym możemy powiedzieć: przegraliśmy zbiórkę, przegraliśmy mecz. Przegraliśmy dobitką we Wrocławiu, dzisiaj po ponowieniach gości. Myślę, że mamy nad czym myśleć, bo ta statystyka determinuje nasze zwycięstwa. Musimy się przede wszystkim zregnenerować, bo ten mecz był naprawdę wyczerpujący fizycznie, a już w niedzielę czeka nas wymagające starcie we Wrocławiu - mówił po meczu trener Enei Basket Poznań, Przemysław Szurek.
Enea Basket Poznań vs MKKS Żak Koszalin 86:88 (18:25, 26:19, 19:20, 17:16, 6:8)
Enea Basket Poznań: Patryk Stankowski (3 pkt, 4 zbiórki, 2 asysty), Michał Samsonowicz (23 pkt, 6/9 za trzy, 4 zbiórki, 2 asysty), Wojciech Fraś (11, 7, 2), Mikołaj Stopierzyński (14 pkt, 8 zbiórek, 3 asysty), Konrad Rosiński (11 pkt, 2 zbiórki), Piotr Wieloch (17 pkt, 4 zbiórki, 8 asyst)MKKS Żak Koszalin: Jahmal McMurray (21 pkt, 4 zbiórki, 6 asyst), Mikołaj Smarzy (3 pkt, 2 zbiórki), Aleksander Lewandowski (18 pkt, 5 zbiórek, 3 asysty), Szymon Janczak (16 pkt, 9 zbiórek, 1 asysta) , Jakub Kunc (2 zbiórki, 2 asysty), Marcin Dymała (19 pkt, 9 zbiórek, 3 asysty)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.