Podkoszowa przewaga to za mało na rozpędzoną Wisłę
Podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego w swoim stylu od początku postawiły na wysoką obronę i indywidualne krycie swoich rywalek. Te zdecydowanie unikały wjazdów na obręcz w ataku, a zamiast tego starały się szukać okazji rzutowych na obwodzie i szybko odbudowywać ustawienie w obronie. W ten sposób chciały uodpornić się na największą broń poznanianek czyli kontrataki po zbiórkach. Równocześnie Wisła Kraków również ciasno kryła przyjezdne na linii rzutów za trzy eliminując zagrożenie pod koszem.Enea AZS Politechnika próbowała się wydostać z trudnych sytuacji przy pomocy pick&rolli, ale zagrania były zbyt czytelne dla gospodyń. Akademiczkom momentami brakowało elementu zaskoczenia, by zbudować przewagę. W sobotnie popołudnie bardzo mocno musiały polegać na swoich rzutach za trzy lub z półdystansu. Po pierwszej kwarcie Enea AZS Politechnika przegrywała tylko nieznacznie 14:16, ale warto wspomnieć, że obiecujące wejście w mecz z ławki zanotowała nowa zawodniczka - Hannah Hank.
Australijka w pierwszej i w drugiej kwarcie skutecznie zamykała pole do gry rywalkom i nie dopuszczała przeciwniczek do zbiórek pod swoim koszem. Równocześnie potrafiła stwarzać niebezpieczeństwo po stawianych zasłonach i trafianych rzutach. Wykazywała się też szybkością i zwinnością. Mimo to, Wisła radziła sobie w meczu bardzo dobrze i coraz częściej rozmontowywała zespół Enei AZS błyskawicznymi atakami po przechwytach. Poznanianki przetrwały jednak ten trudny moment.
Obecność na parkiecie duetu Carter-Hank nie zmieniała faktu, że przyjezdne musiały znaleźć sposób na to, by nie dopuszczać do tego, by rywalki wrzucały wyższy bieg w swojej grze. Pozostając w ciągłym ruchu stwarzały duże niebezpieczeństwo, a każde podanie Enei AZS w ataku było na granicy straty. Enea AZS Politechnika dobrze kontrolowała sytuację przy zbiórkach w obronie, ale to nie wystarczało do zbudowania znacznej przewagi. Beniaminek kapitalnie się zgrywał na wysokiej intensywności, ale dzięki ciężkiej pracy całego zespołu, poznanianki mogły sie cieszyć z prowadzenia do przerwy 29:31 .
"Biała Gwiazda" zatopiła Eneę. Zły znak dla trenera w końcówce meczu
Wisła Kraków wyszła na drugą połowę prezentując jeszcze bardziej żywiołową koszykówkę. Amerykanki w drużynie gospodyń potrafiły w pojedynkę wdzierać się pod kosz Enei i wymuszać przewinienia na zawodniczkach z Poznania. Przy wsparciu Jasiulewicz w rozegraniu zyskały przewagę nad przeciwniczkami, a podopieczne trenera Szawarskiego straciły swój największy atut - grę pod koszem. Szybki i żywiołowy basket lepiej się sprawdzał niż siłowa gra akademiczek w pierwszej części trzeciej kwarty.Wisła mocno odjeżdżała przeciwniczkom, które oprócz spadku energii ewidentnie miały też problemy z punktowaniem z rzutów z wyskoku. Podopieczne trenera Szawarskiego dobrze sobie radziły przy lay-upach, ale było ich za mało, by zgwarantować sobie spokojną grę. Tymczasem Amerykanki wspólnymi siłami zwiększały przewagę Wisły w każdej strefie parkietu. Zespół trenera Enei AZS Politechniki także próbował stawiać na indywidualności, ale to nie przynosiło zadowalających efektów. Punkty nadchodziły głównie po rzutach wolnych lub trafieniach z wysoku autorstwa Jessiki Carter.
Na ostatnie dziesięć minut akademiczki wychodziły przegrywając 46:58 i liczyły na to, że poziom energii zawodniczek Wisły w końcu się wyczerpie. Nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Enea AZS Politechnika wciąż miała gigantyczne trudności z dochodzeniem do dogodnych sytuacji rzutowych przez co jej comeback był bardzo trudny. Wisła Kraków przechwytywała wysoko piłki i bezwzględnie punktowała z kontrataków lub też gasiła akcje rywalek pod koszem dzięki głębiej ustawionej defensywie.
Gra akademiczek stawała się przewidywalna, a Taylor Williams niemal całkowicie zniwelowała zagrożenie po stronie Jessiki Carter w ataku pozycyjnym. Wisła Kraków miała odpowiedź na każde zagranie Enei AZS Politechniki, a frustracja i bezsilność zaczynały odbijać się na formie gościń w końcówce spotkania. Coraz częstsze proste straty kosztowały zespół trenera Szawarskiego bardzo wiele. Wejście Hank w ostatnich minutach mocno rozruszało grę akademiczek, ale ten impuls nie wystarczył do zwycięstwa.
Przegrana z Wisłą to nie jedyna kiepska informacja w sobotni wieczór. W ostatnich sekundach rywalizacji w jednym ze starć ucierpiała Emilia Kośla. Zawodniczka Enei AZS Politechniki nie była w stanie samodzielnie opuścić parkietu, a na domiar złego trzymała się za kontuzjowane wcześniej kolano. Oby to nie zwiastowało kolejnej dłuższej przerwy koszykarki.
Wisła Kraków - Enea AZS Politechnika Poznań 75:65 (16:14, 13:16, 29:16, 17:19)
Wisła: J. Williams (16 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty), Stasiuk (6 punktów, 3 zbiórki, 1 asysta), Jasiulewicz (6 punktów, 4 zbiórki, 6 asyst), Vujacic (11 punktów, 1 zbiórka, 2 asysty), T. Williams (22 punkty, 18 zbiórek, 2 asysty), Niemojewska (2 punkty, 3 zbiórki, 4 asysty), Cykowska (6 punktów, 1 zbiórka), Gilmajster (6 punktów, 1 asysta).
Enea: Carter (21 punktów, 9 zbiórek), Pszczolarska (6 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty), Brown (8 punktów, 8 zbiórek, 8 asyst), Kośla (9 punktów, 2 zbiórki, 1 asysta), Popović (4 punktóy, 4 zbiórki, 3 asysty), Piasecka (2 punkty), Brzustowska (2 punkty, 2 asysty), Rutkowska (1 zbiórka, 1 asysta), Hank (13 punktów, 3 zbiórki)
Komentarze (0)