Lech Poznań zmierzy się w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z lepszym z pary KF Egnatia - Breidablik. We wtorek, 8 lipca odbyło się pierwsze starcie pomiędzy tymi zespołami, zakończone skromnym zwycięstwem albańczyków, które w doliczonym czasie gry zapewnił zmiennik - Ildi Gruda. Egnatia wypracowała zatem niewielką zaliczkę przed rewanżem na dość trudnym terenie, który odbędzie się 15 lipca o godzinie 21:00.
We wtorkowym spotkaniu optyczną przewagę, zwłaszcza w pierwszej połowie, na co wskazywało wysokie posiadanie piłki, mieli gospodarze. Starali się oni kruszyć islandzką defensywę za pomocą ataku pozycyjnego z wykorzystaniem bardzo wysoko grających bocznych obrońców, którzy raz po raz wbiegali za plecy obrońców rywali, tworząc przewagę w bocznych sektorach boiska.
Przyjezdni nastawili się zaś na defensywę, ale pomimo tego byli w stanie wykreować sobie stuprocentową sytuację w końcówce pierwszej połowy, kiedy po podaniu ze skrzydła oko w oko z bramkarzem Egnatii stanął jeden z graczy Breidabliku. Mario Dajsinani wykazał się jednak znakomitym refleksem i instynktownie zbił mocne uderzenie na rzut rożny, ratując swój zespół przed utratą bramki.
Gospodarze zdecydowanie częściej przebywali z piłką pod polem karnym rywala, ale wyraźnie kulała u nich decyzyjność w ostatniej tercji boiska. Dopiero w końcówce spotkania spróbowali kilku strzałów z dystansu, a po jednym z nich bramkarza Breidabliku uratowała poprzeczka. Islandczycy sprawiali natomiast wrażenie zdecydowanie bardziej zorganizowanych - zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.
Zwycięski gol padł w końcówce spotkania, po długim podaniu za plecy obrońców Breidabliku. Ildi Gruda wygrał pojedynek biegowy z zawodnikiem gości i pewnie pokonał bramkarza w sytuacji sam na sam, zapewniając swojej drużynie skromną, ale cenną zaliczkę przed rewanżem.
W grze Egnatii w oczy rzucała się kiepska organizacja gry, chaos w poczynaniach ofensywnych i kłopoty z finalizacją akcji. Wyjątkowo słabo spisali się dwaj napastnicy - zarówno rozpoczynający mecz w wyjściowym składzie Saloiu Guindo, jak i Soumaila Bakayoko, który zmienił go w przerwie.
Spory problem ze skutecznością mieli także gracze Breidabliku, którzy nie wykorzystali dwóch naprawdę dobrych sytuacji. Islandczycy nieźle radzili sobie w nisko ustawionej linii obrony, ale mieli ogromne kłopoty z powstrzymywaniem kontrataków Egnatii. Po jednym z nich stracili bramkę w końcówce spotkania.
Wydaje się więc, że zarówno Egnatia, jak i Breidablik nie powinny niczym zaskoczyć Kolejorza. Mistrz Polski będzie zdecydowanym faworytem dwumeczu zarówno z mistrzem Albanii, jak i Islandii, a jego obowiązkiem będzie pewny awans do III rundy eliminacji.
Komentarze (0)