Znęcanie się psychiczne i fizyczne nad niepełnoletnimi
W reportażu Szymczaka przedstawiono świadectwa ośmiorga rodziców oraz trenerów i sędziów, którzy mieli styczność z Wojciechem K. Dowody na jego nieodpowiednie zachowanie wobec dzieci obejmują także wiadomości, które wysyłał, niejednokrotnie o obraźliwym lub wulgarnym charakterze. Autor reportażu wyjaśnia, że zdobył również nagrania rozmów trenera z młodymi zawodnikami, w tym zapisy dialogów z szatni, jak na przykład „analiza” meczu drużyny U-16.Fragment, który możemy przeczytać w serwisie Sport.pl
- Kurwa! To jest jakiś skandal! To jest banda niedojebów! Przypomnę, kurwa, jest druga minuta meczu! To się w palę nie mieści! (…) Tak na Legii śpiewali: Po chuj wy gracie, jak wy ambicji nie macie?!".
Chwilę później Wojciech K. zwrócił się wprost do jednego z zawodników:
- Przypomnę ci ostatni sparing. Przy linii rywal zrobił z tobą dokładnie to samo. Kojarzysz czy nie? (...) Jesteś gówno, a nie kozak! Jesteś leszcz!”.
Na obraźliwych słowach często się nie kończyło.
- Nasz syn jest bramkarzem. Już w trakcie meczu trener na niego krzyczał, używając niecenzuralnych słów, a po trzeciej bramce ostentacyjnie zdjął go z boiska. Syn schodził ze spuszczoną głową, bo trener wykrzykiwał, że to przez niego przegrywają, mimo że nie wszystkie gole były jego winą. Nie jestem specjalistką od piłki, ale sądzę, że błędy powinno się omawiać na spokojnie, a nie upokarzać dziecko publicznie. Syn bardzo to przeżywał. Stał, zdejmował rękawice, a trener wołał: ‘Patrz mi w oczy!’. Gdy syn tego nie zrobił, popchnął go w bark” – relacjonuje na stronie Sport.pl matka zawodnika z rocznika 2007.
Widząc to, rodzice stracili cierpliwość. Po meczu, wspólnie z innymi opiekunami, czekali na trenera przed szatnią, by z nim porozmawiać. Młodzi zawodnicy wychodzili z opuszczonymi głowami, niektórzy ocierając łzy. Dopiero później dowiedzieli się, że trener w szatni przekroczył wszelkie granice: jednego z chłopców złapał za koszulkę i popchnął o ścianę.
To nie był jednorazowy incydent. Według innego rodzica doszło również do fizycznego uderzenia dziecka.
- Po meczu Wojciech K. podszedł do mojego Antka, złapał go za koszulkę i trzykrotnie uderzył w klatkę piersiową. Podczas dyskusji na komisji dyscyplinarnej MZPN ustalano, czy było to popchnięcie, czy faktyczne uderzenie. Antek zeznał, że ciosy go zabolały, skulił się, a trener zaczął na niego krzyczeć, że jest debilem. O tym wszystkim dowiedziałam się dopiero po roku” – wspomina Agnieszka Czwartosz.
Prośby do trenera nic nie dały
Rodzice wielokrotnie apelowali do trenera, by zapanował nad swoimi reakcjami i nie krzywdził ich dzieci, jednak kolejne incydenty nie ustały. W końcu postanowili interweniować wyżej, zabierając swoje dzieci z klubu. Teraz walczą, by Wojciech K. poniósł konsekwencje swoich działań, w obawie o bezpieczeństwo przyszłych zawodników. Jak na te zarzuty reaguje sam trener? Pomimo zgromadzonych dowodów – nagrań i wiadomości – Wojciech K. wszystkiemu zaprzecza. Utrzymuje, że nigdy nie obrażał zawodników ani nie używał wulgaryzmów w ich obecności, ani też nie podniósł na nich ręki. Twierdzi, że padł ofiarą „spisku rodziców”, którzy chcą mu zaszkodzić:
- Poświęcałem im swój czas i uwagę, a teraz chcą mnie opluć. To jest kuriozalne i bezczelne. Ja jestem z powołania nauczycielem. Chcę przekazać moją, jak to określam, ‘wiedzę tajemną’ z zakresu techniki, taktyki i piłkarskich umiejętności. Z każdym zawodnikiem mogłem się dogadać, ale czasem pojawiał się rodzic, który nie rozumie. Dziecko to zrozumie po latach, rodzic – nigdy.
Kiedy dziennikarz zapytał Wojciecha K. o konkretny screenshot z wiadomością, w której padają słowa „pojebało cię” i „ty mądry to nie jesteś”, ten również zaprzeczył:
- Nie kojarzę, żebym tak pisał. Może użyłem słowa ‘powaliło cię’, a nie ‘pojebało’. Pan mówi ‘pojebało’, tak? Nie przypominam sobie. Może to było w formie żartu.
Trener podkreślił, że często karze zawodników za przeklinanie, zwykle 10 pompkami. Kilka miesięcy temu rodzice zgłosili sprawę do Rzecznika Praw Dziecka, MZPN i PZPN, ale mają wrażenie, że ich zgłoszenia utknęły w martwym punkcie. Trener nadal pracuje z młodzieżą, przejawiając agresywne zachowania. „Wojciech K. czuje się kompletnie bezkarny. Dopóki ktoś nie skoczy z mostu, zostawiając list ‘przez tego, który zniszczył mi życie’, nikt się tym nie zajmie na poważnie. Ani MZPN, ani PZPN, ani Rzecznik Praw Dziecka. Wymienię jednym tchem 15 zawodników, którzy zostali przez niego skrzywdzeni” – mówi Jarosław Multan, jeden z rodziców.
Oświadczenie klubu
Do sprawy odniósł się klub na swojej stronie na Facebooku.
- Nie widzimy potrzeby komentowania tej sprawy. Hejterzy będą zawsze, a prawda się sama obroni, z resztą klub działa i ma się bardzo dobrze, więc zapraszamy każdego, aby sam się przekonał, jak jest naprawdę - napisano.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.