reklama

Haniebny Lech Poznań. Przegrał z outsiderem i zesłał Wartę do 1. ligi WIDEO

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Piotr Skrzypek

Haniebny Lech Poznań. Przegrał z outsiderem i zesłał Wartę do 1. ligi  WIDEO - Zdjęcie główne

foto Piotr Skrzypek

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożna Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie pierwszej drużyny Lecha Poznań. Niebiesko biali odnieśli porażkę 1:2 na własnym stadionie, przegrywając z outsiderem rozgrywek Koroną Kielce. Tym samym doprowadzili do istnego armagedonu w poznańskim futbolu, wysyłając do pierwszej ligi Wartę Poznań.
reklama

Sobotnie spotkanie na Bułgarskiej miało być dedykowane bardziej Koronie niż Lechowi. Poznaniacy byli w iście katastrofalnej sytuacji. Po przegraniu wszystkiego, co było do przegrania w tym sezonie, ostatecznie poparcie stracili nawet u swoich ultrasów, którzy po kompromitacji z Widzewem zapowiedzieli osobliwy strajk. Po serii czterech meczów bez zwycięstwa (z czego dwa przegrali na własnym stadionie) próżno było liczyć na to, że wygrają właśnie ze zdesperowaną Koroną. Kielczanie mieli wszelkie powody, by w praktyce pokonać gospodarzy. Poznaniacy byli rozbici mentalnie i kadrowo, a dodatkowo notowali fatalne liczby przeciwko drużynom z dołu tabeli w tej rundzie. Przyjezdni wygrali też ostatni mecz 2:0. Niestety w teorii goście wciąż byli najgorszą ofensywą w lidze, co nie sprzyjało temu, by wierzyć, że pokonają wadliwą, ale wciąż szóstą najlepszą defensywę w Ekstraklasie. Ponadto w tym sezonie wygrali tylko jeden mecz na wyjeździe.

Presja to przywilej

Korona Kielce w pierwszej połowie nie pozostawiła żadnych wątpliwości, kto zasługiwał na zwycięstwo w tym spotkaniu. To doprawdy niesamowite, że w pierwszych 40 minutach poznaniacy mieli jedynie… 0.05 oczekiwanych goli.
Komizmu tej sytuacji dodawał fakt, że Lechici nie oddali żadnego strzału na bramkę aż do 47 minuty. Wtedy to w pierwszej sytuacji bramkowej na wysokości zadania stanął najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Kolejorza – Mikael Ishak. Ten fakt nie bronił jednak dyspozycji Lechitów - goście przeważali niemal w każdym aspekcie. Wypracowali sobie aż sześć okazji strzeleckich i aż 12 akcji. Stanowili wielkie zagrożenie z rzutów rożnych, których mieli aż dziewięć na jeden Lecha. Trejo i Shikavka dwoili się i troili, ale wskutek rażącej nieskuteczności nie zdołali pokonać Bartosza Mrozka.

Na trybunach „Explotion” na boisku „Marsz żałobny”

Druga połowa przyniosła Kolejorzowi kompletny chaos i co najgorsze: stratę dwóch bramek. Wcześniej jednak podopieczni trenera Rumaka zdążyli jeszcze stracić Filipa Marchwińskiego, który na skutek kompletnej nieodpowiedzialności otrzymał czerwoną kartkę. Niespełna 10 minut później najlepszy strzelec drużyny przyjezdnej- Yevgeniy Shikavka – zdobył zasłużone dwie bramki. Zachowanie
piłkarzy gospodarzy na boisku przypominało specyficzną odpowiedź na strajk kibiców. W 70 minucie Kielczanie mieli 13 strzałów celnych na jeden Lecha. Dodatkowo aż 20 razy atakowali bramkę Mrozka. Korona miała nad swoimi rywalami przewagę mentalną i bez problemu prowokowała gospodarzy, grając na czas i odznaczając się boiskowym cwaniactwem przy prokurowaniu żółtych kartek. Potencjalny spadkowicz nie pozwolił praktycznie na nic drużynie, która rok temu walczyła jak równy z równym z finalistą Ligi Konferencji Europy.

Nie chcę podsumowywać tego meczu, bo ciśnie się tylko jedno podsumowanie - był on taki, jak ta cała runda. Strzelamy gola, jesteśmy przy piłce, a potem tracimy dwie bramki. Potem strzelamy znowu, ale piłka okazuje się, że jest za linią, straszny rollercoaster. Skoro mogę ostatni raz coś powiedzieć, to chciałbym podziękować naszym rodzinom, które nas wspierały. Chciałbym podziękować przyjaciołom oraz kibicom, których spotkałem w ostatnim tygodniu. Wszyscy oni okazywali wsparcie. Chciałbym też podziękować piłkarzom, bo mnóstwo mnie nauczyli. Chciałbym również podziękować sztabowi. Mnóstwo ludzi nas wspierało, dziękuje serdecznie za to. Wszyscy razem tworzyliśmy zespół. Dla mnie to radość, że mogłem z wami pracować, bo zostawialiście serce

- powiedział po meczu żegnający się z Lechem trener Mariusz Rumak.

Uwierz w ducha

Piłkarze z Poznania nawet nie przypominają swoich cieni sprzed roku. Mecz z Koroną to apogeum dramatycznego sezonu i potwornego kryzysu, jaki dotknął całą organizację. Sobotnie starcie na Bułgarskiej przypominało polowanie na łosia, w którego wcielał się oczywiście zespół gospodarzy. Niebiesko biali nie stawiali oporu, nie podejmowali walki, nie sprawiali wrażenia woli życia, a na boisku trzymali się siłą woli. Korona Kielce utrzymała się w lidze przez co Lech wysłał na banicję do I ligi zespół Warty. Sezon 2023/24 stał się zatem oficjalnie Ragnarokiem dla poznańskiego futbolu.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama