Warta Poznań to zespół... statystów
Od pierwszego gwizdka było jasne, kto tu rządzi. Arka Gdynia wyszła na murawę zdecydowana, skoncentrowana i głodna punktów. Warta Poznań? Cóż, bardziej przypominała zespół statystów niż równorzędnego rywala. Zieloni nie mieli nic do powiedzenia. Dosłownie.
Już w 12. minucie Michał Feliks sfaulował w polu karnym Adama Ratajczyka. Choć sędzia Wojciech Myć początkowo nie dopatrzył się przewinienia, system VAR nie miał wątpliwości. Arbiter podbiegł do monitora, zmienił decyzję, a chwilę później Michał Marcjanik pewnym strzałem w prawe okienko dał Arce prowadzenie. Swoją drogą – Feliks to transfer, który zamiast wzmacniać Wartę, regularnie ją osłabia. Więcej sprokurowanych rzutów karnych niż strzelonych goli to nie jest bilans, którym można się chwalić.
Po 25 minutach najdłużej utrzymującym się przy piłce piłkarzem Warty był… bramkarz Daniel Kajzer. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza nie potrafiła wyjść poza trzydziesty metr własnej połowy. Arka dominowała w każdym aspekcie gry, odcinając Warcie dostęp do czegokolwiek. Później Zieloni przypadkiem przedostali się na połowę gospodarzy, ale trwało to tylko chwilę.
W 44. minucie Ratajczyk i Gojny rozklepali defensywę Warty. Po wymianie podań ten drugi wrzucił piłkę na dalszy słupek, gdzie najwyżej wyskoczył Kike Hermoso i głową umieścił futbolówkę w siatce. Drugi cios był bolesny – ale nie ostatni.
W doliczonym czasie pierwszej połowy gospodarze próbowali jeszcze coś zdziałać. Kocyła oddał strzał w polu karnym, ale nie trafił czysto w piłkę. Ta dotarła do Jakuba Kiełba, który zamiast wybić ją daleko, podał ją jak junior – prosto pod nogi Tornike Gaprindaszwilego. Gruzin nie rozmyślał długo i uderzył zza pola karnego. Niestety, Kajzer po raz trzeci wyciągał piłkę z siatki. Do przerwy Zieloni przegrywali 0:3.
Warcie udało się oddać celny strzał
Na początku drugiej połowy trener Ryszard Tarasiewicz postanowił zareagować – szybko przeprowadził aż cztery zmiany. I rzeczywiście, Warta zaczęła grać lepiej. Ale nie oszukujmy się – lepiej nie znaczy dobrze. O przyzwoitości nie było mowy. Obraz gry nie zmienił się diametralnie: Arka wciąż była o klasę lepsza, choć w 71. minucie poznaniacy zdołali oddać... celny strzał! Autorem był Maciej Żurawski. Dla Warty to był niemal sukces dnia.
Gospodarze grali szybko, kombinacyjnie, a momentami wręcz koncertowo – dla Zielonych wyglądało to jak pokaz innej dyscypliny. I choć tempo nieco spadło, to Arka dorzuciła kolejne trafienie. Po zamieszaniu w polu karnym swoją drugą bramkę zdobył Tornike Gaprindaszwili. W końcówce meczu Oliveira urwał się środkiem boiska, popędził na bramkę Kajzera i dograł piłkę wzdłuż linii bramkowej. Tam czyhał już Gaprindaszwili, który dopełnił formalności. Sędzia jednak gola nie uznał – Vitalucci był na spalonym i przeszkadzał bramkarzowi.
Warta? Cały mecz bezradna. Nie umiała przerwać ataku Arki, a gdy jakimś cudem odzyskała piłkę – oddawała ją niemal natychmiast. Brutalna prawda jest taka: pierwsza liga po prostu przerasta Wartę Poznań. I to całkowicie.
Arka Gdynia - Warta Poznań 3:0 (3:0)
Bramki: Marcjanik 16., Hermoso 44., Gaprindashvili 45. - Arka GdyniaArka Gdynia: Węglarz - Navarro, Hermoso, Marcjanik, Gojny - Kocyła (64. Oliveira), Gaprindashvili, Kocaba (82. Jakubczyk), Sidibe (82. Rzuchowski), Ratajczyk (74. Vitalucci) - Majchrzak (64. Sobczak)
Warta Poznań: Kajzer - Kiełb, Markov, Przybyłko, Bartkowski - Tkaczuk, Kopczyński (52. Gąska) , Rajsel (46. Shibata), Drzazga (52. Żurawski) , Michalski - Feliks (52. Firlej)
Kartki: Hermoso 52. - Arka Gdynia
Sędziował: Wojciech Myć
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.