Ryszard Tarasiewicz przejął Wartę Poznań po meczu z ŁKS-em Łódź, kiedy to ostatni raz zespół poprowadził Piotr Klepczarek. Od 1 grudnia do momentu swojego zwolnienia poprzednik obecnego opiekuna drużyny, co spotkanie stawiał na Filipa Walusia, dając mu niejednokrotnie nawet po 45 minut do rozegrania w meczu. Zdobyczy punktowych w związku z obecnością młodzieżowca na boisku nie było, ale piłkarz ten nieustannie się rozwijał i dawał próbki swoich nieprzeciętnych umiejętności na skrzydle.
Za kadencji trenera Piotra Klepczarka w Betclic 1. lidze Filip Waluś wystąpił w 11 spotkaniach, dwukrotnie rozpoczynając mecze w pierwszym składzie. Sporym zaufaniem młodzieżowiec bez wątpienia cieszył się także za czasów Piotra Jacka, dla którego był niekwestionowanym pewniakiem do wyjściowego składu. W nim spotkania rozpoczynał w pięciu ze wszystkich sześciu rozegranych meczów, gdy trenerem był wspomniany Jacek. Poprzedni szkoleniowcy mieli powody, by początkowo upatrywać w Walusiu sporego potencjału. Sezon wcześniej w Rekordzie Bielsko-Biała odnotował 7 goli i 9 asyst w Betclic III lidze.
Niestety Warta Poznań z Walusiem w pierwszym składzie nie wygrywała meczów w Betclic 1. lidze. Tylko raz, gdy młodzieżowiec zaczynał mecz od pierwszej minuty udało się dowieźć zwycięstwo do końca. Wydarzyło się to w Pucharze Polski przeciwko Wiśle Płock. Czy to właśnie takie liczby zaważyły na tym, że Ryszard Tarasiewicz niemal całkowicie zrezygnował z usług młodzieżowca? Wiadomym jest, że były trener Zawiszy Bydgoszcz nie przywiązuje uwagi do komfortu jednostek, a zamiast tego podejmuje decyzje, mające służyć przede wszystkim dobru kolektywu. Brak minut dla młodego, dynamicznego i kipiącego energią Walusia nie sprawia mimo wszystko, że wyniki punktowe Warty Poznań się poprawiły. Paradoksalnie jedyna zdobycz, jaką Zieloni osiągnęli w Betclic 1. lidze za czasów Tarasiewicza przyszła do nich właśnie wtedy, gdy Waluś przez 11 minut przebywał na boisku w starciu ze Zniczem Pruszków.
Miejsce młodzieżowca w pierwszym składzie zajmuje obecnie Nicolas Rajsel, ale jego występy nie przybliżają Warty Poznań do wyjścia ze strefy spadkowej. Być może rezygnacja z usług niedoświadczonego Walusia była wywołana serią meczów przeciwko wysoko notowanym ekipom z Betclic 1. ligi oraz presją pogarszającej się sytuacji w tabeli. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego młodzieżowiec nie może liczyć nawet na krótkie, ale regularne wejścia w samych końcówkach tak jak miało to miejsce ze Zniczem Pruszków.
Statystyki Filipa Walusia nie powalają na kolana, ale należy docenić to, że kiedy się pojawia praktycznie nie notuje strat po niecelnych podaniach. Rzadko kiedy myli się też przy dryblingu. Statystycznie decyzji trenera Ryszarda Tarasiewicza o przyspawaniu młodzieżowca Warty Poznań do ławki rezerwowych bronią tylko regularne, niskie liczby wygranych pojedynków w trakcie spotkań. Były piłkarz Rekordu Bielsko-Biała potrafi mieć ich ponad dziesięć w trakcie spotkań, a wychodzi zwycięsko mniej niż z połowy. To coś, co bez wątpienia musi poprawić, ale zadanie będzie mocno utrudnione, jeśli dalej będzie trzymany na ławce rezerwowych.
W tym sezonie Waluś wystąpił w 18 meczach Betclic 1. ligi, rozgrywając 677 minut. Nie zdobył żadnej bramki i nie odnotował też żadnej asysty.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.