Nie jest tajemnicą, że Lech Poznań za kadencji Nielsa Frederiksena udowadniał, że ma duże problemy z grą na wyjazdach. W poprzednim sezonie Niebiesko-Biali odnieśli tam sześć porażek w 17 meczach Ekstraklasy, odnotowując także siedem zwycięstw. Do lutego zespół Lecha wyglądał bardzo niepewnie na obcych arenach, ale na wiosnę Kolejorz wreszcie się przebudził i między innymi dzięki temu zdobył upragnione mistrzostwo Polski.
Zwycięstwa na wyjazdach nie były częstym zjawiskiem w przypadku drużyny Lecha za kadencji Nielsa Frederiksena. Natomiast, gdy mówimy o odnoszonych sukcesach po tym, gdy Kolejorz przegrywał 0:2, była to już ekstremalna rzadkość także za czasów poprzednich szkoleniowców. Takiego wyczynu jak w sobotni wieczór Lech Poznań dokonał ostatni raz w 2011 roku.
Wtedy to zespół trenera Jose Marii Bakero rywalizował na wyjeździe w rewanżowym starciu półfinałowym Pucharu Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gospodarze tego spotkania do 52. minuty prowadzili 2:0 po golach Damiana Chmiela i Piotra Malinowskiego. Lech zatem miał jeszcze mniej czasu na remontadę niż 14 lat później! Ta sztuka im się jednak udała. Najpierw gola w 73. minucie zdobył Semir Stilic, a potem drużynę do zwycięstwa poniósł nie kto inny jak Artjoms Rudnevs. Łotysz już dwie minuty później doprowadził do remisu, a następnie rozstrzygnął mecz w pojedynkę w doliczonym czasie spotkania.
Ta sytuacja dotyczyła jednak meczu pucharowego. Aby poszukać podobnego wydarzenia w Ekstraklasie, należałoby się cofnąć pamięcią do 2009 roku. Wtedy to Lech na wyjeździe pokonał Jagiellonię 3:2. Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego odwrócili wtedy losy meczu po tym, gdy przegrywali do 27. minuty 0:2 po golach Tomasza Frankowskiego i Remigiusza Jezierskiego. Sygnał do odrabiania strat dał Robert Lewandowski, a tuż przed przerwą wyrównanie Lechowi przyniósł Sławomir Peszko. Losy meczu rozstrzygnął dopiero w 88. minucie Manuel Arboleda.
Przełamanie wieloletniej serii meczów bez zwycięstwa po tym, gdy Lech przegrywał 0:2, mogło przyjść już w 2020 roku przeciwko Rakowowi Częstochowa. Po pół godzinie gry Ivi Lopez wraz z Oskarem Zawadą prowadzili "Medaliki" do pewnego zwycięstwa przy Bułgarskiej. W 33. minucie do odrabiania strat rzucił się jednak Mikael Ishak. Lidera Lecha wsparli później również Jakub Moder i Maciej Wilusz. Kolejorz zdawał się mieć wtedy mecz w garści, ale w ostatnich minutach meczu do remisu 3:3 doprowadził Daniel Szelągowski.
Warto także dodać, że sobotni wynik strzelecki piłkarzy Lecha Poznań jest najwyższym, jaki odnotowano za kadencji Nielsa Frederiksena na wyjeździe. Natomiast w ogólnym rozrachunku tylko z trzema zespołami udało się odnotować więcej goli pod pieczą duńskiego szkoleniowca: z Jagiellonią (5:0), Legią (5:2) i Puszczą Niepołomice (8:1).
Komentarze (0)