Lech Poznań nie zdołał się postawić drużynie Crvenej zvezdy na ich terenie. Podopieczni Nielsa Frederiksena ustępowali jakością swoim rywalom w elementach piłkarskich, ale zdecydowanie nie można im było zarzucić braku woli walki i determinacji w ich poczynaniach. Niestety to nie wystarczyło do zwycięstwa, podobnie jak gra w przewadze jednego zawodnika przez ostatnie 30 minut. Ta sytuacja paradoksalnie tylko utrudniła Kolejorzowi zadanie.
- Myślę, że obraz meczu trochę się zmienił, kiedy zaczęliśmy grać w przewadze jednego zawodnika. Oczywiście nasi przeciwnicy starali się kraść tyle czasu, ile to było możliwe i w ten sposób zabijać mecz. Rozumiem ich, ale to sprawiło nam trudność i nie mieliśmy wystarczająco dużo jakości, żeby wykreować sobie dość okazji strzeleckich. Zdobyliśmy jednego gola, ale to wciąż za mało. W dwóch meczach zagraliśmy przeciwko bardzo dobrej drużynie. Nie sądzę, że znacząco im ustępowaliśmy, ale byli odrobinę lepsi niż my teraz - informował Niels Frederiksen po spotkaniu.
Być może mecz ten potoczyłby się po mysli mistrzów Polski, gdyby nie liczne kontuzje w zespole. Wpłynęły one nie tylko na osłabienie pierwszej jedenastki, ale również i ławki rezerwowych. Zmiennicy nie potrafili przechylić szali na korzyść Niebiesko-Białych, by w końcowej fazie spotkania pokonać, opadającą z sił Crvenę. W zespole Lecha Poznań widać potrzebę kolejnych transferów, ale Niels Frederiksen nie składa żadnych, jasnych deklaracji w tej sprawie.
- Trudno jest przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości. Wciąż szukamy kolejnych wzmocnień, okno transferowe jest nadal otwarte. Mamy dość dużo kontuzji i nie daje żadnych gwarancji, że kogoś znajdziemy, ale staramy się sprowadzić takich graczy. Tak jak mówię: nie gwarantuję, że ktoś taki przyjdzie jutro albo pojutrze. Dokonamy potrzebnych transferów tak szybko jak to będzie możliwe.
W najbliższych tygodniach sytuacja może się jeszcze pogorszyć. W pierwszych minutach meczu poważnie sfaulowany został Robert Gumny, który błyskawicznie opuścił boisko. Zdaniem Nielsa Frederiksena uraz na pierwszy rzut oka wygląda poważnie, ale szkoleniowiec nie zamierza wyrokować w tej sprawie. Zdaje się na opinie lekarzy, którzy wkrótce poinformują o stanie nowego piłkarza Lecha Poznań.
Trener Niels Frederiksen starał się po spotkaniu szukać pozytywów po przegranym dwumeczu z Crveną zvezdą. Na pytanie serbskiego dziennikarza, jak ocenia atmosferę na "Marakanie" odpowiedział w dobrym tonie, chwaląc otoczkę wokół spotkania.
- Przyjemnie było zagrać na tym stadionie. Może nie dlatego, że fani nas specjalnie lubili, ale atmosfera była całkiem niezła. Moi piłkarze też dobrze się w niej odnajdywali. W Poznaniu przywykliśmy do dobrej atmosfery, mamy ją na co dzień. Dzisiaj nie mieliśmy tak wielu kibiców po swojej stronie, ale wciąż klimat na stadionie mi się podobał. Widziałem, że graliśmy odważnie i byliśmy w stanie grać zgodnie z planem. Myślę, że piłkarze udźwignęli presję trybun i się nią cieszyli, mam taką nadzieję - powiedział Niels Frederiksen.
Mimo niekorzystnego wyniku Lech Poznań nie ma powodu do wstydu. Crvena zvezda była nieporównywalnie lepszym zespołem na wyższym poziomie jakościowym względem mistrzów Polski. Ten element okazał się decydujący niezależnie od innych atutów, jakie posiadał Kolejorz. Zespół Nielsa Frederiksena ma przed sobą wciąż ważne mecze, które mogą sprawić, że Niebiesko-Biali będą reprezentować Polskę w europejskich pucharach.
- Myślę, że Crvena nas nie zaskoczyła. Grała mniej więcej tak jak oczekiwałem, ale pamiętajmy, że rywalizowaliśmy z nimi tydzień temu. Trudno, by cokolwiek od tamtego momentu gruntownie zmieniała. Bez wątpienia był to silny zespół, z tego co pamiętam grali w ostatnich trzech z pięciu sezonów w Lidze Mistrzów. Mają wysoką jakość i dużą szansę, żeby się zakwalifikować do Ligi Mistrzów. Teraz mają przed sobą mecz z Pafosem i muszą podjąć to wyzwanie. My koncentrujemy się na Lidze Europy i grze w kwalifikacjach - podkreślał szkoleniowiec Lecha Poznań.
Komentarze (0)