Wysoka porażka Lecha Poznań wyraźnie odzwierciedliła ogromne problemy defensywy gospodarzy w czwartkowym meczu. Zespół wciąż nie uporał się ze swoimi mankamentami, mimo że Niels Frederiksen po poprzednich spotkaniach informował, że jest świadomy kłopotów związanych z grą defensywną. W starciu z Genkiem sytuacja się jednak powtórzyła, a trener mistrzów Polski po raz kolejny starał się wytłumaczyć powody kiepskiej dyspozycji swoich obrońców.
- Zawsze łatwo jest być mądrym po meczu. Bez wątpienia różnica w jakości była bardzo widoczna, musimy to przyznać. Graliśmy przeciwko zespołowi, który był od nas o wiele silniejszy - to tylko jeden z powodów, składających się na dzisiejszy wynik. Oczywiście można zawsze rozważać to, czy dobrze wykonaliśmy swoją pracę od strony taktycznej. Zadanie pytanie o ten aspekt jest zasadne po tym, gdy przegraliśmy 1:5. Może powinniśmy byli bronić nieco niżej w pierwszej połowie, ale jeśli spojrzymy na gole, które traciliśmy okazuje się, że to nie miało aż tak dużego znaczenia przy ich jakości i naszych błędach indywidualnych - przyznał szkoleniowiec Lecha Poznań.
Kolejorz próbował ratować swoją sytuację w drugiej połowie, ale strata zaledwie jednego gola nie wpłynęła znacząco na poprawę gry gospodarzy. Trener Niels Frederiksen tłumaczył po spotkaniu, jaki był plan na kolejne 45 minut po tym, gdy jego zespół przegrywał do przerwy 1:4.
- Z mojej perspektywy gra została nieco zabita w drugiej połowie. Padł tylko jeden gol i był on trafieniem samobójczym z naszej strony. Chcieliśmy mieć ten mecz za sobą, zakończyć go i przestać wykrwawiać się na boisku. Nie zagraliśmy tak jak byśmy tego chcieli, ale czasem jako trener musisz także chronić swój zespół. Gdybyśmy grali tak jak w pierwszej połowie mogliśmy przegrać nawet 1:10 - przekonywał Niels Frederiksen.
Rosnące problemy mistrza Polski, które towarzyszą mu od samego początku sezonu skłaniają do rozważań, czy nie popełniono błędów w trakcie przygotowań zespołu do obecnego sezonu. Mowa tu nie tylko o postawie obrony, lecz również o namnażających się kontuzjach. Niels Frederiksen nie uważa, że okres przygotowawczy został źle poprowadzony i jest on powodem słabszej dyspozycji Lecha Poznań. Zamiast tego po spotkaniu znalazł inne wytłumaczenia kiepskiej formy Niebiesko-Białych.
- Nie sądzę, że cokolwiek bym zmienił w okresie przygotowawczym. Myślę, że był całkiem niezły. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ten okres jest mocno związany z oknem transferowym: część piłkarzy przychodziła, a część odchodziła. To dość frustrujące z perspektywy trenera i trudne do poradzenia sobie z tym. Zadanie utrudniły nam dodatkowo kontuzje. Straciliśmy wielu jakościowych zawodników, ale i wielu jakościowych do nas dołączyło. Musimy ich zintegrować i oczywiście wiemy, że jeszcze to się w pełni nie wydarzyło. Gra w takich meczach jak ten dzisiaj bez prawych obrońców także nam nie pomaga. Niestety taka jest sytuacja i musimy sobie z tym poradzić. Wciąż uważam, że mam wielu dobrych piłkarzy i nie uważam, że powinniśmy cokolwiek zmienić w okresie przygotowawczym. Życzyłbym sobie tylko, żeby był mniej chaotyczny w związku z transferowymi zawirowaniami - stwierdził Niels Frederiksen.
Wynik 1:5 nie pozostawia złudzeń przed wyjazdem Lecha Poznań do Belgii, ale trener Kolejorza w szatni po spotkaniu starał się motywować swoich zawodników do dalszej walki zamiast krytykować ich za fatalne występy. Niels Frederiksen w swoim stylu przekonywał po meczu, że zespół postara się dać z siebie wszystko to co najlepsze w decydującym starciu. Obecne kłopoty Kolejorza nie pozwalają jednak w pełni wierzyć w to, że mistrzowie Polski podołają temu wyzwaniu.
- To był trudny i rozczarowujący wieczór. Musimy przyznać, że grając przeciwko drużynie z taką jakością musimy zaprezentować się na wysokim poziomie i unikać błędów, żeby mieć szansę na wygraną. Powiedziałem graczom, że musimy bronić dumy naszego klubu i naszej drużyny. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrać ten dwumecz na wyjeździe. Wszyscy wiedzą, że musimy dokonać cudu, żeby odwrócić ten wynik. To będzie bardzo trudne, ale pojedziemy tam, żeby spróbować zagrać dobre spotkanie i wygrać ten dwumecz - powiedział szkoleniowiec Lecha Poznań.
Wysokie prowadzenie nie sprawia również, że i dla trenera Genku wszystko jest przesądzone. Wynik 5:1 gwarantuje Belgom solidną zaliczkę przed rewanżem na ich terenie, ale Thorsten Fink jako doświadczony trener zdaje sobie sprawę, że w piłce nożnej wiele się może zmienić na przestrzeni choćby dwóch spotkań..
- Dzisiaj zamierzam cieszyć się tym wieczorem. Po niedzieli zacznę oceniać nasze działania w kontekście meczu rewanżowego z Lechem, a także porozmawiam o tym z zawodnikami. Jeszcze nie jesteśmy w następnej rundzie, w futbolu nic nie jest pewne. Prowadzenie 5:1 wygląda komfortowo, ale jestem doświadczonym trenerem i widziałem wiele rzeczy w futbolu. Chcemy wygrać drugi mecz u siebie przeciwko Lechowi. Na pewno zarówno w niedzielę jak i w następny czwartek wprowadzę pewne rotacje, ale jeszcze nie wiem jakie - zaznaczał Thorsten Fink.
Komentarze (0)