Dawid Kownacki powrócił do strzelania, ale przypłacił to kontuzją
Przerwa Dawida Kownackiego od strzelania goli trwała ledwie tydzień. W niedzielę w meczu ligowym 2. Bundesligi przeciwko Nurnberg były piłkarz Lecha Poznań na boisku spędził, co prawda tylko ostatnie pół godziny, ale i tak zdołał wpisać się na listę strzelców. Napastnik podniósł prowadzenie na 3:0 i tym samym przypieczętował sukces Herthy Berlin. Dzięki temu zwycięstwu zespół ze stolicy Niemiec zwiększył swoją przewagę nad strefą spadkową do czterech punktów.Zwycięstwo w sobotnim meczu ostatecznie nie sprawiło, że Kownacki może zaliczyć go w pełni do udanych. Polak minutę po strzeleniu gola po jednym z wysoków źle wylądował wskutek czego nabawił się kontuzji. W ostatnich minutach meczu zastąpił go Sebastian Grönning. Na ten moment nie wiadomo jak bardzo poważny jest uraz polskiego napastnika i czy wystąpi w nadchodzącym spotkaniu 2. Bundesligi przeciwko Munster 4 października. Trener Herthy ma nadzieję, że jego zawodnikowi nie dolega nic poważnego.
Jakub Kamiński rozkochuje w sobie fanów FC Koeln
23-letni Jakub Kamiński wraz ze swoim przyjściem do FC Koeln dał kibicom tej drużyny nowego ulubieńca, a trener Lukas Kwasniok śmiało może stwierdzić, że to wypożyczenie jest na ten momen strzałem w dziesiątkę. Były piłkarz Lecha Poznań zyskał olimpijską formę i nawiązuje zdobyczami strzeleckimi do czasów, kiedy jeszcze czarował przy Bułgarskiej.Reprezentant Polski odnotował w niedzielę swój trzeci gol w pięciu ostatnich meczach w Bundeslidze. Tym razem jego ofiarą padł bramkarz Stuttgartu. Kamiński otworzył wynik tej rywalizacji już w czwartej minucie, ale na nieszczęście jego drużyny prowadzenia nie udało się utrzymać. Stuttgart wygrało mecz 2:1, ale występ byłego piłkarza Lecha Poznań i tak znów został wysoko oceniony. Sam piłkarz natomiast spędził na boisku pełne 90 minut.
Choć to zaledwie początek sezonu, a Kamiński ma za sobą pięć występów dla nowej drużyny w Bundeslidze, niemieckie media już budują jego wizerunek gwiazdy. Dziennikarze nawet mimo tego, że Polak poza zdobytym golem statystycznie nie zachwycał postanowili go wyróżnić na tle innych graczy.
- Strzelił pierwszego gola mądrym strzałem, wbijając piłkę wewnętrzną stroną stopy w dalszy róg bramki. Po stracie piłki od razu walczył w odbiorze. O włos, a miałby dwa gole głową - ocenił występ byłego piłkarza Lecha Poznań portal "rundschau-online.de".
Właśnie portal "rundschau-online.de" ocenił jego grę na 2, co jest drugą najwyższą oceną, jaką można przyznać (Niemcy stosują odwrotną skalę). To tylko potwierdza, że fantastyczna passa Jakuba Kamińskiego ciągle trwa. W nowym klubie wydaje się, że kochają go niemal wszyscy, co jest budujące również w kontekście reprezentacji Polski. 23-latek zalicza rewelacyjny czas i będzie miał szansę na to, by kontynuować swoje wielkie chwilwe w wyjazdowym meczu z TSG Hoffenheim 3 października o godzinie 20:30.
Michał Skóraś znów pokazał wielką wartość w Gent. Polak w pojedynkę poprowadził zespół do zwycięstwa
Ostatnim z byłych piłkarzy Lecha Poznań, który ponownie błysnął w miniony weekend był Michał Skóraś. Polski skrzydłowy swoim występem w zasadzie przyniósł Gentowi trzy punkty. Jego nowy klub wygrał mecz z Cercle Brugge 4:2, a polski skrzydłowy uczestniczył aż przy trzech golach dla swojego zespołu. To właśnie jego gol dał pierwsze prowadzenie w meczu w 16. minucie.Potem jednak rywale odrobili straty i w 43. minucie wynik na tablicy przedstawiał 2:1 dla Cercle Brugge. Skóraś jednak ponownie dał sygnał swojej drużynie do wyjścia na prowadzenie. Piłkarz najpierw obsłużył podaniem Atsukiego Ito, który trafił do siatki tuż przed przerwą, a następnie w 70. minucie asystował przy golu Gandelmana na 3:2. Polak odegrał zatem kluczową rolę w wielkim comebacku Gentu, dzięki czemu drużyna uplasowała się na piątym miejscu w Jupiler Pro League.
Podobnie jak w przypadku Kamińskiego kibice zakochują się w nowym piłkarzu. Trybuny skandowały jego imię do czego piłkarz odniósł się po spotkaniu w rozmowie z mediami klubowymi.
- To, że fani skandowali moje imię po meczu, sprawiło mi ogromną radość. W Antwerpii, gdzie zadebiutowałem, stało się to po raz pierwszy. Miło jest dawać im radość i być przez nich tak ciepło przyjmowanym - dzielił się swoimi odczuciami Polak.
Skóraś podkreśla, że zespół jest spragniony kolejnych sukcesów, a piłkarze mierzą wysoko. Piłkarz naturalnie cieszy się ze swoich osiągnięć w nowym klubie, ale priorytetem są dla niego zwycięstwa drużynowe. Mówiąc jednak o swoich sukcesach piłkarz zwrócił uwagę na wielką rolę trenera, który dba o relacje z piłkarzami. Według Skórasia jest szczery i daje pewność siebie, ale równocześnie nie boi się ostrzej zareagować, gdy sprawy nie idą po jego myśli. To również dzięki niemu możemy się na nowo zachwycać Polakiem
- Bycie ważnym i pomaganie zespołowi jest moim celem. Jednak przed meczem nigdy nie myślę o konkretnej liczbie goli lub asyst, które chce zdobyć. Po prostu robię to, o co prosi trener, a reszta przychodzi sama. Ten zespół ma ogromną ambicję, aby być lepszym. Ten mecz był lepszy niż wtorkowy z Anderlechtem, ale wciąż musimy robić postępy - deklarował piłkarz.
Najbliższy mecz Gentu zapowiada się bardzo ciekawie ze względu na to, że na przeciwko Michała Skórasia będzie miał okazję stanąć... Filip Szymczak. Piłkarze związani przeszłością z Lechem Poznań mają szansę rywalizować ze sobą 3 października w starciu pomiędzy wspomnianym Gentem, ale i Charleroi.
Komentarze (0)