Dzisiaj rano Filip Marchwiński trenował z poznańskim zespołem przed meczem z Widzewem Łódź, a tymczasem niewykluczone, że swych sił w obecnym sezonie nie zmierzy z ekipą trenera Myśliwca, a raczej z… Atalantą! Będzie to bowiem pierwszy ligowy rywal potencjalnej, nowej drużyny, do której trafi „Marchewa”. Mowa o Lecce, które według źródeł Tomasz Włodarczyka wystosowało już pierwszą ofertę za polskiego pomocnika.
Tym samym Filip Marchwiński stałby się kolejnym wychowankiem Lecha zaraz po nowym kapitanie Torino – Karolu Linetty’m – który zasiliłby klub Serie A przychodząc z poznańskiej drużyny. Dawniej na najwyższym szczeblu ligi włoskiej występowali tacy byli reprezentanci Lecha, jak: Bartosz Bereszyński (Sampdoria), a także Bartosz Salamon (Milan i Cagliari).
Kolejne wyzwanie
Pomocnik Lecha wcześniej cieszył się zainteresowaniem zarządu Empoli, które choć do czołowych nie należało, mogłozagwarantować Marchwińskiemu rozwój osobisty. Niestety projekt sportowy toskańskiego klubu w ostatnim sezonie niemalże sięgnął dna, kiedy to po licznych perturbacjach cudem uchronił się przed spadkiem dzięki interwencji włoskiego patrona futbolowych przypadków beznadziejnych – trenera Davide Nicoli. Najlepszy „strażak” we Włoszech został zwolniony i u sterów zasiadł Roberto D’Aversa, którego zespoły z regularną formą mają niewiele wspólnego.Z tego względu dobrze, że Marchwiński nie osiadł w tak chaotycznie prowadzonym zespole, a najprawdopodobniej trafi do niedawnego beniaminka z bezpieczną pozycją w tabeli. Nie ma jednak róży bez kolców, bo Lecce także ma swoje problemy, a w zasadzie jeden: trenera Lucę Gottiego. Kibice Kolejorza mogą obawiać się o rozwój potencjału ich młodej gwiazdy u tego, cieszącego się złą sławą we włoskim futbolu trenera. Były szkoleniowiec Udinese to człowiek, który wyniósł pojęcie „anty-futbolu” na wyższy poziom, a jego drużyny cechuje głęboka defensywa i ciągłe ataki z kontr. Gra w takim systemie może być użyteczna dla skrzydłowych i stoperów, ale środkowym pomocnikom, jak Marchwiński, może ona niewiele przynieść.
Lech w podbramkowej sytuacji?
Wydaje się, że zarządu Kolejorza nie stać jednak teraz na wybrzydzanie w kwestii ofert za Marchwińskiego. Kontrakt pomocnika wygasa za rok, a więc szanse na zarobienie na nim poważnych pieniędzy maleją z dnia na dzień. Według GianluciDi Marzio oferta Lecce wynosi w tym momencie 3 miliony podstawowej kwoty plus rzekomo łatwe do spełnienia bonusy. Jeśli klub z Poznania zaakceptuje warunki transferu wtedy piłka będzie po stronie Filipa Marchwińskiego. Według informacji włoskiego dziennikarza wszystko wskazuje na to, że dopinane są już tylko formalności z klubem, bowiem oczekuje się, że Polak za parę dni weźmie udział w testach medycznych.Pomocnik Lecha miał także otrzymać oferty z Ligue 1 oraz ligi belgijskiej, ale póki co transfer na Półwysep Apeniński jest tym najbardziej prawdopodobnym. Jest to o tyle zaskakujące, że jeśli Marchwiński zdecyduje się na przejście do Lecce przedłoży niedawnego beniaminka nad niedawnego uczestnika Ligi Mistrzów – Gent – które takżemocno interesowało się „Marchewą”.
Boiskowa forma Marchwińskiego w obliczu zmian
Filip Marchwiński trafi z pewnością do środowiska, które w ostatnim czasie wychowało wielu utalentowanych piłkarzy, potrafiących błysnąć w Serie A. Reprezentantami Lecce są takie postacie, jak Federico Baschirotto, czy Lamek Banda. Niektórzy piłkarze tej małej drużyny mają nieprzeciętne umiejętności natomiast zasadniczym pytaniem jest pomysł na grę nowego trenera. Dotychczas Marco Baroni i Roberto D’Aversa zdecydowanie stawiali na pozycję dziesiątki w ustawieniach 433 i 4231, ale w projekcie Gottiego może być z tym problem, mimo iż w jego drużynie fantastycznie wyglądał Lazar Samardzić.Niewykluczone, że Filip Marchwiński może pełnić rolę środkowego pomocnika lub nawet wspierającego napastnika w ustawieniu 1-3-5-2, które preferuje Luca Gotti. Pozycja atakującego nie byłaby dla Polaka najgorsza, biorąc pod uwagę fakt, że strzelił on 35 goli dla Lecha w 213 meczach. Ostateczna decyzja pozostaje jednak zagadką: zarówno w kontekście pomysłu na zawodnika, jak i samego jego transferu. Sam ruch wydaje się odpowiedni dla Lecha, gdy mowa o pieniądzach, jakie ma przynieść Lechowi odejście „Marchewy”. Jednak dla samego piłkarza współpraca z trenerem złośliwie przezywanym „murarzem” może być co najmniej kontrowersyjna.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.