Sam transfer Polaka do Lecha Poznań jest w pewien sposób wyjątkowy, bowiem w trakcie ostatnich pięciu sezonów to zdecydowanie zagraniczni zawodnicy częściej przenosili się do stolicy Wielkopolski. Przykładowo w poprzednim sezonie do tego grona mogliśmy włączyć tylko Filipa Jagiełłę. Wcześniej napływ Polaków z innych klubów do Lecha Poznań mogliśmy śledzić w mistrzowskim sezonie, kiedy to przyszli Radosław Murawski, Dawid Kownacki, Tomasz Kędziora, a także Artur Sobiech. W kampanii poprzedzającej ten sukces, zarząd zdecydował się natomiast na usługi Bartosza Salamona, Filipa Bednarka czy Alana Czerwińskiego.
Jak widać na początku obecnej dekady Lech dość chętnie ściągał na Bułgarską Polaków spoza klubu, ale wraz z biegiem czasu ewidentnie koncentrował się na inwestowaniu w swoich wychowanków. Po okresie wypożyczeń powracali oni do ekipy Kolejorza jako ukształtowani zawodnicy, stanowiąc o sile zespołu, tak jak to robili przykładowo Bartosz Mrozek, Antoni Kozubal, czy Michał Gurgul. Z tego powodu władze Lecha Poznań nie musiały czuć się zobligowane do ściągania wielu Polaków do klubu z zewnątrz za wszelką cenę.
W trakcie dwóch sezonów po ostatnim mistrzostwie Polski wywalczonym pod batutą Macieja Skorży, Lech Poznań w ogóle nie inwestował w rodowitych graczy z innych klubów. Mateusz Skrzypczak może zatem dołączyć do bardzo wąskiego grona polskich piłkarzy, którzy w ostatnim czasie dołączali do Kolejorza bezpośrednio z drużyny ligowego rywala.
Wyjątkowość przeprowadzki Mateusza Skrzypczaka na Bułgarską podkreśla właśnie fakt, że może to być pierwszy od lat gotówkowy transfer Lecha Poznań, który dotyczy gracza bezpośrednio z Ekstraklasy! Ostatnim piłkarzem, który trafił do Lecha Poznań z ekipy bezpośredniego rywala za pieniądze jest... Dani Ramirez! Do Kolejorza dołączył w sezonie 2019/20 za kwotę, jak informuje portal "Transfermarkt", 500 tys. euro. W tamtym sezonie był to drugi najdroższy transfer Lecha Poznań. Pierwsze miejsce zajął Lubomir Satka, który przeniósł się na Bułgarską za 750 tys. euro.
To nie koniec ciekawostek, bowiem Skrzypczak stoi przed szansą zostania pierwszym Polakiem, który dołączy do Lecha Poznań bezpośrednio z drużyny rywala w PKO BP Ekstraklasie, od czasu transferu Alana Czerwińskiego z Zagłębia Lubin. Prawy obrońca zasilił Niebiesko-Białych latem 2020 roku po wygaśnięciu kontraktu z drużyną "Miedziowych".
Mateusz Skrzypczak może także stać się także najdroższym zakupem Polaka z PKO BP Ekstraklasy w ostatniej dekadzie w wykonaniu Lecha Poznań! Maciej Makuszewski w sezonie 2017/18 trafił do Kolejorza z Lechii Gdańsk za 300 tysięcy euro, a Piotr Tomasik z Jagiellonii za 125 tysięcy euro. Maciej Gajos przybył do Lecha w kampanii 2015/16 z tego samego klubu, co Tomasik za cenę 500 tys. euro, natomiast Marcin Robak po zapłaceniu cztery razy niższej kwoty! Blisko 100 tys. kosztowały także swego czasu usługi Łukasza Trałki i Łukasza Teodorczyka, którzy na Bułgarską trafiali z Konwiktorskiej.
Samym Polakiem, który przebija potencjalną klauzulę wykupu Mateusza Skrzypczaka jest Rafał Murawski. Pomocnik trafił do ekipy Kolejorza z Rubina Kazań za milion euro w sezonie 2010/11. Pozornie "niewielka" cena powrotu wychowanka Lecha Poznań może robić duże wrażenie, gdy weźmie się pod uwagę kontekst historyczny nie tylko innych Polaków przenoszących się do Kolejorza, ale również w ogóle zawodników bezpośrednio z Ekstraklasy!
W tym momencie fani Lecha Poznań czekają na przełom związany z przenosinami Mateusza Skrzypczaka na Bułgarską. Wczoraj poinformowano, że porozumienie jest już blisko i tylko coś niespodziewanego mogłoby sprawić, że transakcja nie dojdzie do skutku.
Komentarze (0)