Adam Majewski na ostatni, honorowy mecz dla Polski na Mistrzostwach Europy U-21 wprowadził liczne zmiany w wyjściowym składzie. Wymienił Kacpra Tobiasza na Kacpra Trelowskiego, a także Michała Gurgula na Łukasza Bejgera czy Filipa Szymczaka na Kajetana Szmyta. Sytuacja większości piłkarzy Lecha Poznań nie była łatwa w tym spotkaniu, ale swoje minuty ponownie otrzymał za to Antoni Kozubal kosztem Mateusza Łęgowskiego. Środkowy pomocnik miał sporo do udowodnienia trenerowi Majewskiemu po tym, gdy ten posadził go na ławce w arcyważnym spotkaniu przeciwko Portugalii.
Roszady, które przeprowadził selekcjoner dały jednak całkowicie przeciwny efekt od zamierzonego. Już przy pierwszej akcji bramkowej dla "Trójkolorowych" Kacper Trelowski popełnił kosztowny błąd, po którym nasza reprezentacja przegrywała od 18. minuty. Kilka sekund później, po wznowieniu gry, nadszedł kolejny bolesny cios. Doprowadziła do niego postawa Antoniego Kozubala. Mistrz Polski został agresywnie zaatakowany w środku pola przez dwóch zawodników Francji. W związku z tak silnym pressingiem rywali stracił piłkę, a to doprowadziło do kontry zakończonej golem na 2:0 dla "Trójkolorowych".
Pomijając tę sytuację Kozubal nie miał łatwego życia w tym spotkaniu. Koledzy nie obsługiwali go celnymi podaniami i niejednokrotnie wrzucali go na przysłowiową "minę". Jego rola ponownie ograniczała się niemal wyłącznie do zatrzymywania ataków rywali, a nawet z tym miał problemy. Źle zawiązywał pressing przez co przeciwnicy łatwo go wyprzedzali przy szybkim rozegraniu. Po otrzymaniu żółtej kartki przestał uczestniczyć w grze: w ataku pozostawał wycofany, a w obronie krył na radar częściej po prostu goniąc za piłką przy kontrach Francuzów.
Adam Majewski zmienił go od razu po przerwie, a Polacy jakby się przebudzili. Nasi reprezentanci nagle otrzymali zastrzyk energii i zaczęli grać bez kompleksów, agresywnie w ataku. Biało-Czerwoni próbowali penetrować pole karne rywali indywidualnymi rajdami. W szczególności w tej kwestii mógł się podobać Kajetan Szmyt. Były piłkarz Warty Poznań pokazywał do spółki z Fornalczykiem, jak należy grać w ataku i tworzyć groźne sytuacje bramkowe. Choć były gracz Zielonych bramki w meczu nie strzelił, jego odwaga w podejmowaniu ryzykownych decyzji oraz determinacja do samego końca spotkania, mogły się podobać.
Wysiłki polskich atakujących w drugiej połowie zdecydowanie popłaciły. W 61. minucie honorowego gola w ostatnim meczu na Mistrzostwach Europy zdobył po rzucie rożnym Ariel Mosór. Radość podopiecznych Adama Majewskiego potrwała 20 minut, bowiem "Trójkolorowi" w 82. minucie ustanowili finalny wynik na 4:1. Na siedem minut przed końcem na boisku pojawił się inny z piłkarzy Lecha Poznań - Filip Szymczak. Nie miał on jednak wystarczająco dużo czasu, by realnie wesprzeć swoją drużynę w comebacku. Michał Gurgul natomiast w ogóle, nawet przez chwilę, nie powąchał murawy we wtorkowym meczu.
Polska wyjeżdża ze Słowacji bez punktów z fatalnym bilansem. Zdobyli oni najmniej goli spośród wszystkich drużyn we wszystkich grupach, bo tylko dwa z czego jeden z gry. Ponadto polscy bramkarze musieli wyjmować piłkę z siatki aż 11 razy, co również stanowiło najgorszy wynik spośród wszystkich drużyn. Adam Majewski ma nad czym myśleć w kontekście przyszłej gry swoich reprezentantów, bowiem rywalizacja w grupie z Portugalią, Francją oraz Gruzją bardzo boleśnie zarysowała ogromną różnicę klas.
Komentarze (0)