Sergey Krivets dołączył do sztabu szkoleniowego zespołu U-17 Warty Poznań w lipcu tego roku i już na wstępie czekało go duże wyzwanie. Kadra młodzieżowców została wyjątkowo mocno odchudzona po poprzednim sezonie, a Białorusin wraz z innymi trenerami musiał w zasadzie na nowo stworzyć zespół gotowy walczyć o wysokie cele w lidze wojewódzkiej.
Warta Poznań po przeprowadzeniu kilku naborów skompletowała 19-osobowy zespół, który przystąpił do treningów i może koncentrować się na rozwoju piłkarskim. Sergey Krivets ma przed sobą trudne zadanie, żeby pomóc pierwszemu trenerowi poukładać nowy skład od podstaw, ale nie boi się wyzwania.
Jak Krivets odnajduje się w nowym środowisku i w nowej roli? "W Warcie widzę większy charakter i wspomniany głód gry"
Dlaczego zdecydował się Pan na podjęcie wyzwania jako trener?Piłka nożna to całe moje życie. Kiedy zakończyłem karierę i miałem przerwę od gry, poczułem, że czegoś mi brakuje. Siedząc w domu i oglądając mecze dużo analizowałem grę różnych zespołów. Starałem się postawić w sytuacji, co bym zrobił jako trener i ciągle łapałem się na myśli, że często skupiam się na szkoleniu. Akurat przytrafiły mi się oferty kursów trenerskich, więc spróbowałem podjąć wyzwanie i zobaczyć jak to wygląda. Kurs trwał więcej niż rok i już w trakcie jego trwania uznałem, że muszę zacząć coś robić w tym kierunku.
Czy Warta Poznań od początku była pierwszym wyborem jako miejsce pracy, czy zbierał Pan wcześniej doświadczenie gdzieś indziej?
Na początku przyszedłem do Lecha i zacząłem tam pracę przy drużynie z rocznika 2011. Pracowałem tam rok za darmo, dla siebie, żeby poczuć jak to jest być jednym z asystentów trenera. Minął rok i spodobało mi się to.
Co zatem sprawiło, że zrezygnował Pan z pracy w dobrze sobie znanym środowisku Lecha i dołączył do Warty Poznań?
Otrzymałem propozycję, by dalej pracować w Lechu Poznań już na kontrakcie, ale nie dogadałem się z klubem w kwestiach finansowych. Dokończyłem sezon z rocznikiem 2011 i odezwała się Warta z konkretną propozycją. Ze strony Lecha już ich nie było, więc wybór był prosty.
Jakie czynniki ostatecznie sprawiły, że ścieżka kariery związana ze szkoleniem młodzieży okazała się tą najwłaściwszą? Pamiętam, że w jednym z wywiadów mówił Pan, że jeszcze grając jako zawodnik rezerw Lecha Poznań czuł się nieco dziwnie, będąc otoczonym tak wieloma młodymi piłkarzami. Co zatem się zmieniło od tamtego czasu?
Głównie to, że zrozumiałem, że mogę przekazywać wiedzę zawodnikom. Kiedy udaje mi się to osiągnąć, widzę jak zmieniają swoją grę i rosną w oczach. Sprawia mi to ogromną przyjemność, gdy obserwuję rozwój chłopaków między innymi dzięki temu, że mogłem im coś doradzić. Jako trener zauważyłem, że zupełnie inaczej patrzy się na futbol, grając jako zawodnik, a inaczej jako trener, gdy stoję z boku. Inaczej się zachowuję.
W czym zatem leżą te różnice, o których Pan mówi?
Przebywając na boisku jestem zupełnie inną osobą jako piłkarz: kiedy wchodzę w grę mój charakter się zmienia i było tak od zawsze. Mecz, będąc graczem mnie po prostu pochłaniał. Teraz, gdy jestem trenerem nie mam już takich odczuć. Działam z chłodną głową, która cały czas pracuje. Staram się cały czas obserwować mecz i wypracowuje też innego typu relacje. Jak zaczynałem swoją przygodę jako trener obawiałem się, czy w naturalny sposób będę w stanie się przestawić z trybu zawodnik na tryb trener. Kiedy jednak zacząłem pracę wszystko ułożyło się samo.
Jak Pan zatem postrzega siebie jako szkoleniowca? W dzisiejszym futbolu mówi się dużo o kompetencjach miękkich u trenerów: o indywidualnym podejściu, o emocjonalności i budowaniu więzi z zawodnikami. To rzeczywiście jest coś do czego warto się stosować, czy raczej w waszym podejściu w kadrze U-17 przeważają schematy i rządy twardej ręki?
Myślę, że w świecie dzisiejszego futbolu trzeba umieć się odnajdywać w różnych sytuacjach i inaczej się zachowywać w zależności od sytuacji. Każdy z moich zawodników jest też inny i trzeba umieć współpracować z każdym. Czasem trzeba przycisnąć chłopaków, a czasem wyluzować - trzeba umieć w odpowiedni sposób wyczuwać sytuację. Kiedy zacząłem pracę chciałem mocno poznać zawodników indywidualnie: zapoznać się z ich sytuacją, jak się czują na boisku i czego im brakuje.
Szkolenie młodzieży w Lechu Poznań odznacza się tym, że praktycznie od najniższych szczebli zawodników wychowuje się w ramach jednej myśli szkoleniowej. Dzięki temu, wchodząc do pierwszej drużyny mogą już bez większych przeszkód wpasowywać się do systemu gry drużyny seniorów. Wszystko tam jest poukładane. W Warcie Poznań również istnieje pewien system szkolenia, który realizujecie od najmłodszych roczników, czy trenerzy mają więcej swobody?
Jak na razie takiego wymogu nie ma, ale mamy zasady prowadzenia zespołu. Nie wchodzimy w kwestie taktyczne i profilowania zawodników, ale zasady funkcjonowania są te same. Jako trenerzy mamy wolną rękę w podejmowaniu działań. Na pewno chcę rozwijać tych chłopaków, bo jak będą ciężko pracować to mogą osiągnąć jeszcze dużo. Muszą być także uniwersalnymi zawodnikami - piłka idzie w takim kierunku, że współcześnie musisz się już odnajdować wszędzie na boisku. Intensywność gry, co roku rośnie i w związku z tym chcemy szkolić graczy również pod tym względem.
Zadałem to pytanie ze względu na to, że kadra Warty Poznań znacznie się odmłodziła po spadku do drugiej ligi. Prym wiodą gracze, którzy niedawno musieli ustępować miejsca starszym. Tymczasem teraz coraz więcej młodych zawodników zyskuje szanse na zaprezentowanie swoich możliwości. Może wkrótce będą to także Pańscy wychowankowie. Czuć zatem odpowiedzialność w związku z tym, by przygotować ich jak najlepiej, by mógł z nich skorzystać trener seniorskiej drużyny?
Chciałbym, żeby tak było jak Pan mówi i robię wszystko, by poszli w tym kierunku. Będę bardzo dumny z tych chłopaków, którym się to uda. Jeśli chociaż pięciu będzie miało okazję wystąpić w pierwszym składzie będę bardzo szczęśliwy z tego powodu. To co mi się podoba wśród moich zawodników to duży głód gry i chcę, żeby to zostało. Wiadomo, że ta jakość piłkarska wśród młodzieżowców Lecha jest wyższa, ale w Warcie widzę większy charakter i wspomniany głód gry. Jestem ciekaw jak to się wszystko potoczy.
Mimo wszystko forma młodych piłkarzy Lecha Poznań wzbudza duże zainteresowanie wśród kibiców, a i Pan miał okazję grać z kilkoma zawodnikami już wcześniej. Któryś gracze zrobili szczególne wrażenie?
Oczywiście, są to bardzo utalentowane chłopaki. Z niektórymi grałem w rezerwach, oglądałem często ich mecze i naprawdę uważam, że jest w nich sporo jakości, ale połowa z nich nie wykorzystała swojego potencjału z tego co widziałem. Pamiętam siebie w ich wieku i oni są dużo lepsi niż ja, nie ukrywam tego. Może później nadrobiłem to trochę chęciami i charakterem i może tego im teraz brakuje. Widzę teraz wielu chłopaków, którzy mają duże talenty, ale może nie zdają sobie sprawy, że trzeba trochę pocierpieć, zacisnąć zęby, dołożyć charakter i ciężko pracować. Wydaje mi się, że tego brakuje.
Te obserwacje sprawiają, że stara się Pan to wszystko zaszczepiać u młodych piłkarzy Warty?
Tak, przede wszystkim staram się ich uczyć pracy, walki i charakteru. Staram się im uświadomić, że trzeba walczyć o swój rozwój. Nie wiem jak to ostatecznie będzie wyglądać. Pracując w Lechu chciałem zaszczepiać te wartości, bo nic za darmo nie przyjdzie.
Któryś z trenerów jest dla Pana szczególną inspiracją, jeśli chodzi o prowadzenie drużyny?
Miałem ich wielu w trakcie swojej kariery zawodniczej. To, jakiego trenera na swojej drodze spotka zawodnik będzie miało duży wpływ na to, jak będzie starał się prowadzić zespół, gdy zdecyduje się być trenerem. Tego nie unikiemy. Przykładowo, gdy miałeś trenera, u którego grałeś dobrze i dobrze się też czułeś, chcąc nie chcąc będziesz starał się pracować podobnie jak on. Ten wzorzec będzie siedział w twojej głowie. Mam paru trenerów, których postrzegam w taki sposób. Od każdego z nich staram się wyciągać to co najlepsze, ale nie będę rzucać nazwiskami. Czasami jednak byli też trenerzy, u których nie grałem i czułem się gorzej. Wtedy analizuje, dlaczego tak było i co mi się nie podobało. To też stanowi źródło przydatnej wiedzy.
Funkcja asystenta sprawia, że czuje się Pan komfortowo w tej roli, czy jednak te ambicje są większe i już pojawiają się plany, co do tego, jak ta przyszłość będzie się malować?
Dobre pytanie, ale w tym momencie nie tego nie wiem. Myślę, że wszystko przyjdzie z czasem. Wiem jednak, że póki co chcę uczyć się tego zawodu i przekazywać wiedzę chłopakom. Futbol jest nieprzewidywalny i niczego nie można być pewnym. Pracując z pierwszym trenerem czuję się bardzo komfortowo i mam sporo swobody: zawsze mogę coś powiedzieć, doradzić i coś zrobić. To jest pozytywnie odbierane, a ponadto dobrze dogadujemy się poza treningiem i w jego trakcie. Sądzę, że to jest też bardzo ważne. Budowanie sztabu trenerskiego i funkcjonowanie w tym samym kierunku wydaje się być kluczowe.
Komentarze (0)