Na początku meczu inicjatywa była po stronie poznanianek, chociaż nie przekładało się to na strzały na bramkę rywalek. Te rzadziej znajdowały się na połowie gospodyń, jednak w 15. minucie to druźyna przyjezdna otworzyła wynik spotkania – po zbyt krótkim podaniu kapitan Lechitek, Zuzanny Sawickiej w kierunku Jagody Sapor futbolówkę przejęła Roksana Kozłowska i skierowała ją do pustej bramki.
W kategorii kuriozalnych z pierwszym golem śmiało mógł konkurować drugi, który padł 20 minut później. Maja Kuleczka chcą podać piłkę Jagodzie Sapor skierowała ją w światło bramki, z której właśnie golkiperka Lecha UAM wychodziła – w efekcie obrończyni gospodyń zanotowała trafienie samobójcze. Wydawało się, że ten gol bardziej podciął skrzydła poznaniankom, choć przed przerwą Alicja Piechocka i Matylda Kościelak spróbowały strzałów na bramkę Czarnych, w niej jednak dobrze spisywała się Julia Woźniak.
Również po przerwie poznanianki kontrolowały przebieg meczu, nie mogąc jednak zdobyć choćby kontaktowej bramki. Świetną okazję miały w 54. minucie, jednak będącej na czystej pozycji Mai Przybylak wyszła naprzeciw Woźniak, skracając kąt, a dobitka Pauli Fronczak poszybowała nad poprzeczką. Wprowadzona w przerwie na boisko pomocniczka miała kolejną szansę dziewięć minut później, jednak zbyt lekko kopnęła piłkę po podaniu od Matyldy Kościelak.
W końcowej części czasu podstawowego gry szczęścia z dystansu próbowały Alicja Piechocka i Marika Purgacz, jednak kontaktowy gol padł dopiero w czasie doliczonym. Lechitki wykorzystały nieudane wybicie piłki po rzucie rożnym przez defensywę Czarnych – głową zgrała piłkę Sawicka, a Fronczak wykorzystała wolną przestrzeń na dalszym słupku. Gola na remis nie udało się jednak już zdobyć i poznanianki zanotowały pierwszą porażkę w tym sezonie.
My prowadziłyśmy to spotkanie przez cały mecz, nasze obrończynie dały jednak dwa prezenty, zespół z Sosnowca to skrupulatnie wykorzystał. Nie straciłam takich bramek w karierze trenerskiej. Cieszę się, jak zespół zareagował w drugiej połowie i walczył do końca. Bardzo żałuję, że tak późno zdobyłyśmy tę bramkę na 1:2, bo myślę, że jakbyśmy zdobyły ją 15-20 minut wcześniej, to losy tego spotkania byłyby zupełnie inne i dążyłybyśmy do tego, żeby przynajmniej zremisować. Takie rzeczy czasem są potrzebne, żeby zespół się otrząsnął, spojrzał na to z chłodną głową i wiedział, że droga do Ekstraligi będzie ciężka
- powiedziała po meczu trenerka Lecha UAM, Alicja Zając. W przyszłym tygodniu drużynę ze stolicy Wielkopolski czeka pierwsze spotkanie wyjazdowe – do Konina, gdzie zmierzy się ze spadkowiczem z Ekstraligi, legendą kobiecej piłki w Polsce, Medykiem Konin. Trenerka przed tym trudnym wyjazdem jest jednak pełna optymizmu.
To, jak zagraliśmy, to jest dobry prognostyk. My dalej będziemy pracować, rozwijać się, zespół mam charakterny i myślę, że wszyscy to widzieli w drugiej połowie – zespół, który przekuje tę porażkę w sukces. Mamy dwa dni, w poniedziałek analiza tego spotkania i potem skupiamy się już tylko na Medyku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.