Reklama lokalna
reklama

Szok w Rzeszowie. Lech odpadł z Pucharu Polski. Jak to możliwe?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: redakcja

Szok w Rzeszowie. Lech odpadł z Pucharu Polski. Jak to możliwe? - Zdjęcie główne

foto redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaDrużyny Lecha Poznań będą musiały jeszcze poczekać, by wreszcie pokonać Resovię Rzeszów. Po tym, gdy z ich żeńską sekcją poległa w rywalizacji sezon temu ekipa trenerki Alicji Zając, wydawać się mogło, że pierwszy zespół trenera Nielsa Frederiksena w czwartek dokona egzekucji na swoich rywalach w Pucharze Polski. Nic z tych rzeczy nie miało jednak miejsca. Poznaniacy spektakularnie wykoleili się na Podkarpaciu i stracili szanse na tryumf już zaledwie po... pierwszej fazie rozgrywek.
Reklama lokalna
reklama

Trener Niels Frederiksen zapowiadał, że pierwszy mecz Lecha Poznań w Pucharze Polski będzie przede wszystkim okazją do gry dla tych, którzy ostatnio byli pozbawieni swoich szans na grę w pierwszym składzie. Ze stałych bywalców w pierwszym składzie przyjezdnych w Rzeszowie pozostali Alex Douglas, Antonio Milić, Antoni Kozubal i Filip Szymczak. Wokół nich pojawiły się zdecydowanie bardziej drugoplanowe postacie jak Filip Bednarek, Ian Hoffmann, Maksymilian Pignot, ale też Loncar, Jagiełło, czy choćby Bryan Fiabema. Na trzecioligowca skład złożony praktycznie z samych zmienników miał w teorii wystarczyć, ale na boisku gospodarze kompletnie zaskoczyli Lecha. 

Ile dałbym, by zapomnieć…

Kto by przypuszczał, że to właśnie zespół Resovii Rzeszów dokona sztuki, której nie udało się zrealizować mistrzowi i wicemistrzowi Polski w ostatnich meczach Ekstraklasy, czyli… pokona żelazną defensywę Kolejorza. Fantastyczną, sześciomeczową serię bez straty gola niebiesko-białych, kapitalnym strzałem z dystansu w pierwszym kwadransie czwartkowego meczu przerwał pomocnik gospodarzy - Maksymilian Hebel. Był to efekt jednej z wielu groźnych kontr Resovii, którymi próbowała ugodzić przyjezdnych w tym meczu.

reklama

Wizualizowałem sobie tę sytuację. Że przyjmę i strzelę. Pokazaliśmy, że można wygrać nawet z ekstraklsowym zespołem

- mówił po meczu strzelec bramki w rozmowie z TVP Sport. 

Co najciekawsze podopieczni trenera Jakuba Żukowskiego wcale nie zamierzali murować swojej bramki w pierwszej połowie. Wysoko podchodzili do poznaniaków i agresywnie ich atakowali w pressingu. Kolejorz próbował na to odpowiadać strzałami z dystansu i główkami po rzutach rożnych, ale na nic się to zdawało. Rezerwowy skład Lecha nie przekonywał w żadnej fazie gry, a symbolami bezradności gości byli w szczególności Ian Hoffmann oraz Bryan Fiabema, którzy w żadnym aspekcie nie sprawiali wrażenia gotowych na poziom nawet drużyny z trzeciego szczebla rozgrywek. 

reklama

Niewykorzystane okazje lubią się mścić

Nic dziwnego, że Lech Poznań nie potrafił w tym meczu wrócić do rywalizacji, skoro jego piłkarze mieli kolosalne problemy z wykańczaniem dogodnych sytuacji bramkowych. Joel Pereira potrafił spudłować akcję sam na sam w drugiej połowie, a Antoni Kozubal mimo licznych okazji przystąpił do spotkania pucharowego z zupełnie rozregulowanym celownikiem. W drugiej części spotkania dla Resovii liczyło się tylko to, by przetrwać z korzystnym wynikiem do ostatniego gwizdka. Zespół trenera Żukowskiego postawił na skrajnie głęboką defensywę, zmuszając poznaniaków do inicjatywy. Lech jednak kompletnie nie potrafił wykorzystywać swoich okazji wypracowanych w ataku pozycyjnym i po stałych fragmentach gry. Michał Gliwa, mimo 20 strzałów Kolejorza i 63-procentowego posiadania piłki w meczu, pozostawał niepokonany aż do końca. To co mogło jeszcze bardziej frustrować zespół ze stolicy Wielkopolski to fakt, że Resovia pokonała ich grając w dziewiątkę po czerwonych kartkach w ostatnich 15 minutach meczu. 

reklama

Złość, wstyd i zniesmaczenie

- skomentował Filip Bednarek, bramkarz Lecha Poznań.

Z nieba do pierwszego kręgu piekielnego

To drugie sensacyjne rozstrzygnięcie w Pucharze Polski po tym, gdy w środę Miedź Legnica wyeliminowała Raków Częstochowa. Niesamowite jak bardzo po serii zwycięstw w Ekstraklasie potrafi boleć nawet najmniejsza szpilka wbita w samo serce kibiców Lecha Poznań. Ich drużyna w Ekstraklasie przypominała maszynę nie do powstrzymania, a jednak Resovia Rzeszów skierowała rozpędzoną lokomotywę do zajezdni zaledwie jedną bramką. Pozostaje pytanie, jak z pucharową porażką poradzą sobie podopieczni trenera Frederiksena, będący z dala od rodzinnych stron, przygotowując się do niedzielnego meczu z Koroną Kielce. Porażka w Rzeszowie i pozostanie tam w najbliższych dniach może nie należeć do najbardziej komfortowych warunków przygotowań ze względu na kondycję psychiczną. Następny mecz ligowy poznaniacy rozegrają 29 września o 14:45. Pomimo odpadnięcia pierwszej drużyny Kolejorza z Pucharu Polski nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło bowiem dalej w turnieju o kolejne zwycięstwa powalczy... ich drugi zespół! 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama