Po wygranych z Zagłębiem Lubin i Jagiellonią Białystok z początku roku wydawało się, że lechici są na najlepszej drodze, by odrobić ligowe straty, jakie powstały po jesiennych meczach. Późniejsze przegrane spotkania z Pogonią Szczecin w ćwierćfinale Pucharu Polski (0:1) i z Rakowem Częstochowa w lidze (0:4) zasiały jednak spory niepokój w sercach fanów. Sytuacji Kolejorza nie poprawiły bezbramkowe remisy z Górnikiem Zabrze oraz Stalą Mielec, a jedynym promykiem nadziei była wygrana z Wartą Poznań z 15 marca.
Na ten moment Lech z dorobkiem 45 punktów plasuje się na 4. miejscu w PKO BP Ekstraklasie, tracąc do liderującej Jagiellonii Białystok 6 „oczek". Styl, jaki prezentuje drużyna, a także same wyniki, nie przypadły do gustu sympatykom Kolejorza, którzy postanowili w środę wystosować list otwarty do zarządu klubu. Oto jego fragment:
W każdym meczu, bez względu na to, czy rozgrywany jest na Bułgarskiej, czy też na wyjazdach drużyna może liczyć na gorący doping i jedną z najwyższych frekwencji – o ile nie najwyższą – w lidze. Jednakże – wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że zaufanie i cierpliwość kibiców doszło do granicy wytrzymałości. Stanęliśmy pod ścianą.Przed nami mecz z Pogonią Szczecin. To spotkanie nie o trzy, ale o sześć punktów. Tylko wygrana pozwoli nam pozostać w gronie drużyn, które liczą się w walce o najwyższy stopień podium. Wiemy, że nie będzie to łatwy pojedynek, ale będzie to szansa zmazać blamaż w Szczecinie i niedawną bolesną porażkę w Częstochowie.Wierzymy (jeszcze) w zwycięstwo, ale w przypadku porażki liczymy na zdecydowane i być może radykalne kroki, które pozwolą powalczyć choćby o podium
Nie będzie oficjalnej odpowiedzi na list. Do spotkań z kibicami dochodzi często, znamy ich opinie. Jeśli chodzi o sam list, to oczywiście przyjęliśmy go do wiadomości. Nieoficjalne spotkania ze stowarzyszeniem były, ale najlepsza odpowiedź będzie na boisku podczas samych meczów
Jak zespół nie wygrywa, to zawsze trzeba się czegoś zaczepić. Jak ktoś nie rozumie piłki, to zaczepia albo o przygotowanie fizyczne, albo o niesnaski w szatni. Proszę zapytać piłkarzy. Jest to kłamliwe. Osoba, która to pisze, może podać mnie do sądu, wtedy się sprawdzimy. Ja nie widzę niesnasek. Presja jest większa, ale atmosfera jest taka sama, jak w obozie przygotowawczym. Piłkarze mówią mi: trenerze – proszę się nie przejmować tym, co się dzieje, wygramy dwa mecze i znowu ci, co piszą nieprawdę, schowają się i będą czekali na swój moment
Lech nie strzela bramek, to jest największy problem. Musimy wygrywać, a remisujemy. Musimy dać z siebie więcej w ofensywie. Patrząc na liczbę sytuacji, strzałów, na pewno jest progres. Musimy zacząć to wykorzystywać. Wierzę, że teraz ruszymy do przodu, bo więcej piłkarzy trenuje i jest większa rywalizacja w zespole
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.