Trener Ryszard Tarasiewicz znów pokusił się o spore rotacje w składzie tym razem na mecz z szóstą w tabeli Wisłą Kraków. Szkoleniowcowi nie udało się odzyskać Leo Przybylaka, który nie znalazł się w kadrze meczowej i między słupkami musiał go ponownie zastąpić Daniel Kajzer. Ponadto na ławce rezerwowych zasiadł Maciej Żurawski, Yuri Tkachuk, Damian Gąska oraz Jakub Bartkowski. Do wyjściowej jedenastki powrócił natomiast kapitan - Jakub Kiełb - jak również Nicolas Rajsel, czy też Maciej Firlej.
Szkoleniowiec Warty Poznań szukał optymalnego rozwiązania, które niedość, że pomogłoby wydobyć z jego kadry najlepiej dysponowanych graczy to jeszcze dawało szansę na zaskoczenie rywali niekonwencjonalnymi i nieprzewidywalnymi decyzjami.
Warta Poznań grała by przetrwać
Warta Poznań weszła w mecz niepewnie, mając problemy z regularnym utrzymywaniem piłki i rozgrywaniem akcji. Futbolówka często odbijała się od nóg podopiecznych trenera Tarasiewicza przez co znów dało się dostrzec problemy związane z techniką u piłkarzy Zielonych w fazie ofensywnej. Zespół gospodarzy absolutnie nie wyglądał jak drużyna, która poczyniła jakiekolwiek postępy w tym, by ich forma strzelecka się poprawiła. Wisła nie postawiła wysoko poznaniakom poprzeczki, jeśli chodzi o grę w pressingu i obronę dostępu do własnej bramki, a mimo to ci mieli spore problemy, by jakkolwiek zagrozić golkiperowi "Białej Gwiazdy".Strzały Warty Poznań na bramkę były mizerne i pozbawione siły. Rozegranie pod polem karnym Wisły, nawet, gdy Zieloni byli w przewadze, przypominało podawanie gorącego ziemniaka. Piłkarze Zielonych wyglądali momentami na wręcz zaskoczonych, że piłka do nich trafia przez co ta odbijała im się od stóp w losowych kierunkach. Postawą przypominali wiekowych zawodników, występujących w meczach legend aniżeli względnie młodych piłkarzy, walczących o byt swojej drużyny. Najgroźniejsze akcje warciarze tworzyli niemal wyłącznie po kontratakach, ale tak jak to było w starciu ze Zniczem tak również i w sobotę brakowało techniki, by strzelić gola.
Pochwalić należało jednak obronę gospodarzy, która dzielnie odpierała napór ofensywy "Białej Gwiazdy" i utrzymywała Zielonych w grze o punkty. Zieloni prezentowali zwartą i głęboką defensywę skupioną na tym, by zmuszać przeciwników głównie do desperackich strzałów z dystansu. Zespół trenera Tarasiewicza znów wykazywał się kolektywem, którego rolę regularnie szkoleniowiec podkreślał na konferencjach prasowych. Po pierwszej połowie próżno było wierzyć, że przy takiej postawie graczy Warty, ich drużyna będzie mieć duże szanse na dowiezienie remisu do końca.
Cudowna interwencja bramkarza zabrała Warcie punkt
Po wznowieniu gry doszło do podobnej sytuacji, co w starciu ze Zniczem Pruszków: Warcie jakby zaczęło brakować paliwa. Zespół trenera Tarasiewicza przestał przypominać zespół grający według planu, a na boisku pojawiło się po ich stronie sporo chaosu. Piłkarze drużyny gospodarzy przypominali grupę indywidualności, które łączyły tylko te same barwy koszulek. Brak wzajemnego zrozumienia i przede wszystkim niska intensywność gry w obronie doprowadziła do tego, że w 56. minucie Rafał Mikulski wreszcie przełamał defensywę gospodarzy. Nie było to trudne, bo Zieloni zaczęli zostawiać rywalom bardzo dużo miejsca do szybkich kontrataków.Piłkarze Warty na boisku rządzili się sami, a ich planem na zaskoczenie obrony były długie podania do najdalej ustawionego gracza, by ten w pojedynkę, wykorzystując swoją szybkość po prostu szarżował na bramkę rywali. To się jednak nie udawało. Warta unikała cierpliwego rozegrania i gry zespołowej, ale stawianie na indywidualne przebłyski w konstruowaniu akcji też jej nie pomagało. Minimalny pressing ze strony Wisły Kraków nawet przy pojedynkach skutkował ich trywialnym przechwytem i atakiem skrzydłem.
Warta miała tak naprawdę jedną, dogodną okazję do wyrównania stanu gry, lecz wtedy wybitną interwencją klasy światowej popisał się bramkarz Wisły Kraków. W 81. minucie napastnik Warty - Krzysztof Drzazga - będąc przy linii środkowej dostrzegł oddalonego od bramki Patryka Letkiewicza i posłał przepiękny lob w stronę siatki. Golkiper "Białej Gwiazdy" popisał się jednak nieprawdopodobnym wyskokiem i cudem zbił futbolówkę na słupek, oddalając chwilowo zagrożenie. Napastnikowi Warty zabrał pierwszego gola w sezonie i prawdopodobnie najlepsze trafienie tych rozgrywek, tym samym przypisując sobie możliwe, że najefektowniejszą paradę tego roku.
Po tamtej sytuacji mecz nie przyniósł już żadnych niespodzianek. Wisła Kraków dowiozła cenne zwycięstwo z wynikiem 1:0, a Warta Poznań straciła szanse na wydostanie się ze strefy spadkowej w tej kolejce. Jedna bramka w zupełności wystarczyła do trzech punktów w związku z tym, że Zieloni kompletnie nie potrafili zagrozić oponentom pod ich polem karnym. Trener Ryszard Tarasiewicz miał i tak ogromne szczęście, że jego zespół nie zakończył tego spotkania w dziesiątkę po tym, gdy Jakub Kiełb nie obejrzał czerwonej kartki już w 15. minucie spotkania za wyjątkowo brutalny atak na stopę piłkarza Wisły.
Krytyczna sytuacja Warty
Najgorszą wiadomością po meczu z Wisłą Kraków zdaje się nie być fakt iż Warta znajduje się wciąż na dnie ligowej tabeli, a informacja, że to nie jest dla niej koniec wyzwań rzucanych przez czołowe kluby Betclic 1. ligi. Już za tydzień Zieloni zagrają z liderem rozgrywek - Arką Gdynia. Kroczy ona pewnie po awans do Ekstraklasy, przegrywając ostatnie spotkanie 26 października poprzedniego roku. Tymczasem Warta znajduje się w kompletnie odwrotnej sytuacji i musi dokonać cudu, by przeciwstawić się rozpędzonym arkowcom.Początek spotkania będzie mieć miejsce na wyjeździe 8 kwietnia o 20:30 na stadionie GOSiR.
Warta Poznań vs Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Gol: Rafał Mikulec (56.) - Wisła KrakówKartki: Jakub Kiełb (15.) - Warta Poznań, Jaroch (90+2.), Łasicki (90+3.) - Wisła Kraków
Warta Poznań: Kajzer, Szeliga (77. Gąska), Przybyłko, Markov, Kiełb (46. Bartkowski), Kopczyński (90. Feliks), Shibata, Michalski, Drzazga, Rajsel (64. Tkachuk), Firlej (77. Żurawski).
Wisła Kraków: Letkiewicz, Jaroch, Kiakos, Łasicki, Mikulec, Uryga, Kiss (78. Baena Perez), Duda (78. Igbekeme), Carbo Bellapart (67. Poletanovic), Alfaro (67. Almeida Duarte), Zwoliński.
Sędzia: Damian Kos
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.