Kibice oglądali mecz zza płotu
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec miał dla zespołu trenera Macieja Tokarczyka ogromne znaczenie. Po sześciu kolejkach Warta Poznań zajmowała bowiem przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie czterech punktów. Spotkanie wzbudziło wśród kibiców spore emocje i nic w tym dziwnego. Zieloni wrócili przecież na stadion przy Drodze Dębińskiej po sześciu latach i tęsknota za piłką w tym miejscu była wyczuwalna na każdym kroku - trybuny wypełniły się do ostatniego miejsca, a część fanów oglądała widowisko ze schodów, a inni zza płotu.
Wyrównana pierwsza połowa
Początek meczu nie ułożył się jednak po myśli gospodarzy. Już w 2. minucie Linus Ronnberg ruszył z kontratakiem, napędził akcję i zagrał do partnera ustawionego na prawej stronie boiska. Strzał zawodnika Zagłębia minimalnie minął bramkę Leo Przybylaka. Warta szybko odpowiedziała - Kacper Rychert uderzył głową w światło bramki, ale golkiper gości nie miał większych problemów.
Od tego momentu inicjatywę przejęli Zieloni. Z łatwością przedostawali się w okolice pola karnego sosnowiczan, a głównym motorem napędowym akcji był Filip Waluś. Pomocnik Warty imponował szybkością i bez większych problemów mijał rywali.
W 25. minucie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy - po strzale jednego z graczy Zagłębia piłka zatrzymała się na słupku. Przybylak również musiał kilkukrotnie wykazać się refleksem. Niemniej okazje do strzelenia gola tworzyły sobie obie drużyny.
Ostatecznie jednak pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Pierwsza wygrana w tym sezonie i debiutanckie trafienie
Po przerwie tempo meczu wyraźnie spadło. Gra często była przerywana, momentami chaotyczna, a akcjom brakowało płynności. Nawet gdy któraś z drużyn przedarła się w okolice pola karnego rywala, to ostatnie podanie albo wykończenie pozostawiało sporo do życzenia.
Przełamanie nastąpiło dopiero w 70. minucie. Po dobrze bitym dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym wyskoczył Kacper Lepczyński, który strzałem głową posłał piłkę do siatki. Kibice Zielonych eksplodowali z radości, jednak nie trwała ona zbyt długo. Arbiter dopatrzył się przewinienia w polu karnym i gol został anulowany.
W 83. minucie kapitalną interwencją popisał się Leo Przybylak, który w sytuacji sam na sam obronił uderzenie Emmanuela Agbora. W końcówce meczu gospodarze wyszli z kontrą i w idealnej sytuacji znalazł się Mateusz Stanek. Były zawodnik rezerw Wisły Kraków stanął oko w oko z Kabalą i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Tym samym Stanek strzelił swojego pierwszego gola dla Warty.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Warty Poznań, która pierwszy raz w tym sezonie wygrała ligowy mecz. Podopieczni trenera Macieja Tokarczyka po siedmiu kolejkach mają na swoim koncie 7 punktów.
Warta Poznań - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)
Bramki: 88. Stanek - Warty PoznańWarta: Przybylak - Lepczyński, Kumoch (83. Steblecki), Avdeev, Wojcinowicz, Kornobis - Niedzielski, Rychert (73. Stefaniak), Szymanek (60. Zylla), Waluś - Smoczyński (82. Stanek)
Zagłębie: Kabala - Szot, Matras, Gryszkiewicz - Pawłowski (38. Mucha), Rakels (78. Agbor), Skóra, Roonberg (46. Chęciński), Skóra - Shikavka, Snopczyński (60. Boruń)
Kartki: Kumoch 27., Kornobis 30., Niedzielski 62., Stefaniak 81. - Warta Poznań - Ronnberg 23., Boruń 81., Shikavka 90. - Zagłębie Sosnowiec
Sędziował: Łukasz Ostrowski (Szczecin)
Komentarze (0)