"Zieloni" przyjeżdżali do Kołobrzegu, balansując na granicy strefy spadkowej. Warta utrzymywała zaledwie jednopunktową przewagę nad czerwoną latarnią Betclic I ligi, a warto zaznaczyć, że rzeczona 16. drużyna - Chrobry Głogów - miała o dwa rozegrane mecze mniej od drużyny trenera Piotra Klepczarka. Sobotnie zwycięstwo na wyjeździe było dla poznaniaków absolutnie nadrzędnym celem, by zwiększyć swoje szanse na spokój w kolejnych meczach. Jednakże mecze na obcych stadionach w tym sezonie ligowym to dla Warty nielada wyzwanie, bowiem wygrała zaledwie raz w tym sezonie; w pamiętnym meczu z Wisłą Kraków zakończonym 1:0.
Rywale poznaniaków byli beniaminkami I ligi i na swoim terenie wygrali tylko jedno spotkanie w tym sezonie. Do 12. kolejki zajmowali jedenaste miejsce w tabeli. Kotwica Kołobrzeg posiadała trzecią najgorszą ofensywę w lidze, w czym i tak była lepsza od Warty, która posiadała o jedną strzeloną bramkę mniej w dotychczasowych rozgrywkach. Czysto statystycznie obie drużyny nie sprawiały wrażenia gotowych do zafundowania kibicom w sobotnie popołudnie bramkowej uczty.
Warta i Kotwica nie zachwyciły w I połowie
Z pewnością obu zespołom nie można było odmówić chęci do ataków, ale niestety sposób na przeprowadzenie akcji nie należał do najbardziej imponujących. Zarówno Warta Poznań, jak również Kotwica Kołobrzeg skupiły się na długich podaniach do przodu, licząc na to, że ich najszybsi sprinterzy dobiegną do futbolówek i z kontry zaskoczą goalkeeperów rywali. Siatki bramek w pierwszej połowie poruszał jednak niemalże wyłącznie wiatr. Głęboko ustawione defensywy po obu stronach boiska uniemożliwiały napastnikom skuteczne kończenie akcji. "Zieloni" szukali swoich szans także po rzutach wolnych, ale brakowało im szczęścia oraz siły, by z duż ych dystansów pokonywać Marka Kozioła.
Stały fragment gry uratował wynik "Zielonych"
Stan meczu nie zmieniał się przez pierwszy kwadrans drugiej połowy. Rywalizacja obu zespołów przypominała pojedynek w ping-ponga: raz jedni sunęli z szybkim atakiem, odbijając się jak od ściany, a raz sekwencję powtarzali drudzy. Piłkarze wymieniali się posiadaniem i stawiali na indywidualne rajdy z futbolówką, odchodząc od ataków pozycyjnych. Sytuacja zmieniła się po godzinie gry, gdy Kotwica przyszpiliła przyjezdnych na ich połowie, zmuszając ich do desperackiej, głębokiej obrony własnej bramki. Wydawać się mogło, że to gospodarze są bliżej strzelenia pierwszej bramki, ale to Warta Poznań w 70. minucie otworzyła wynik meczu po stałym fragmencie gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał kompletnie niepilnowany Wiktor Pleśnierowicz i pewnym strzałem głową wykończył akcję. Od tego momentu gra stała się bardziej rwana. Warciarze znów cofnęli się do skrajnej defensywy, a Kotwica zintensyfikowała ataki, zagrażając przyjezdnym w szczególności z rzutów wolnych. Zyskali dzięki temu wiele okazji, bowiem przyjezdni odnotowali aż 25 fauli w tym spotkaniu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.