Wóz albo przewóz
Korona Kielce jest dla wielkopolan głównym rywalem w walce o utrzymanie. Różnice punktowe na dnie tabeli są niewielkie, a gdyby dziś Warta przegrała znajdowałaby się o dwa punkty od strefy spadkowej. Natomiast w przypadku wygranej Puszczy w sobotę, uzyskałaby status „czerwonej latarni” ligi. Poznaniacy nie wygrali meczu w Ekstraklasie od pierwszego marca, a dodatkowo na własnym terenie ostatnie, sensacyjne zwycięstwo odnieśli nad Rakowem Częstochowa.Korona nie znajdowała się wcale na lepszej pozycji. Ostatni mecz co prawda wygrała, ale wcześniej nie wygrała od 19 lutego. Dodatkowo była szóstą najgorszą defensywą w lidze, co nie poprawiało jej sytuacji nawet mimo faktu, że skuteczność Warty plasowała ją na trzecim, najgorszym miejscu w lidze.
Gra pod wynik
Próżno oczekiwać od Warty pięknej gry w tej sezonie z powodu licznych niedogodności, ale mimo to poznaniakom udało się błyskawicznie zaskoczyć kielczan już w dziesiątej minucie! W swoim drugim meczu po kontuzji Adam Zrelak popisał się fantastycznym rajdem przez pół boiska i klinicznym wykończeniem przy strzale, który dał Warcie pierwsze i ostatnie prowadzenie w tym meczu. Zrelak swoją dyspozycją potwierdził słowa trenera Szulczka po derbach, że ten gracz po powrocie do gry będzie prawdziwą maszyną.
Był to dopiero początek obłędnych sytuacji Warty, która choć nie prezentowała wysokiego stylu w rozegraniu oddając pole do gry Koronie, zaskakiwała świetnymi strzałami! W 17 minucie poprzeczka uratowała skórę przyjezdnym po strzale Matuszewskiego, a 20 minut później wybitną paradą po inteligentnym uderzeniu Luisa popisał się Dziekoński. Korona nie potrafiła obchodzić się z piłką a swoją nieskutecznością nie pokazywała jakby była chętna utrzymać się w Ekstraklasie.
Byle do końca
Druga połowa nie przyniosła kolejnych bramek, ale za to poznaniacy zaczęli bardziej kontrolować przebieg meczu zmniejszając dysproporcje posiadań piłki. Niestety groźnych sytuacji bramkowych było niewiele, bowiem tylko raz w całej drugiej połowie kielczanie pokusili się na groźniejsze uderzenie. Gospodarze nie ściągali nogi z gazu, ale ataki na bramkę Dziekońskiego kończyły się tylko strzałami daleko od światła bramki.Korona zrehabilitowała się swoim kibicom pasją i zaangażowaniem w ofensywie, ale to nie wystarczało, by wyrównać stan meczu. Na domiar złego w ostatnich minutach gracze trenera Kuzery musieli radzić sobie w dziesiątkę z powodu wykorzystania limitu zmian przez szkoleniowca, gdy kontuzjowany został jeden z graczy kielczan.
Tymczasowa radość
Kielczanom zaczyna się palić grunt pod stopami. W meczu z Wartą udowodnili, że zasługują na miano drugiej najgorszej ofensywy na wyjeździe. Teraz muszą bacznie obserwować, co się będzie działo za ich plecami w weekend, bowiem jeśli nieszczęście ich nie opuści będą musieli pogodzić się ze strefą spadkową.Warta Poznań tym zwycięstwem zbudowała sobie margines błędu i odskoczyła Koronie w bezpośredniej walce o życie. System gry Poznaniaków wciąż nie jest przekonujący, ale przekładanie wyniku ponad styl okazało się efektywnym rozwiązaniem. Gdyby ten trend miał się powtórzyć Warta nie okazałaby się stratna szczególnie, że Zrelak dobrze się odnajduje po kontuzji. Kolejne spotkanie drużyna z Grodziska rozegra ponownie na własnym terenie w poniedziałek o godzinie 19:00.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.