Środowy mecz w wykonaniu Lecha Poznań nie należał do najbardziej efektownych. Będący pod ścianą w dwumeczu Breidablik mocno uprzykrzał życie piłkarzom Kolejorza na boisku. Ostatecznie jednak najważniejszy był końcowy efekt, czyli awans do kolejnej rundy, co było dla Nielsa Frederiksena priorytetem.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani wygraną. Przyjechaliśmy tu po to i zrealizowaliśmy nasz cel. Liczy się tylko zwycięstwo, reszta nie jest istotna. Dużo zmieniłem w zespole: pojawili się nowi zawodnicy i nowe pozycje. Nie jest niczym dziwnym, że w związku z tym nie staliśmy na najwyższym poziomie przez całe spotkanie - stwierdził Niels Frederiksen.
Choć poprzeczka dla lechitów nie została postawiona bardzo wysoko przez zespół Islandczyków, w szeregach Kolejorza dało się znaleźć kilka słabych ogniw. Do jednego z nich kibice z pewnością mogą zaliczyć Bryana Fiabemę, który wciąż nie potrafi udowodnić, że jest piłkarzem na poziomie drużyny mistrza Polski. Trener konsekwentnie staje jednak w obronie Norwega.
- Wykonał wiele dobrych zagrań jako skrzydłowy. Bardzo często wbiegał w pole karne, kiedy miał piłkę. Bez wątpienia powinien lepiej wykańaczać swoje akcje. W drugiej połowie, gdy grał jako napastnik musiał sprawdzić się w innej roli, co było trudne. Szczególnie, że nasza gra nie była dobra, jeśli chodzi o zgranie. Niezmiennie wykonywał dobrą pracę bez piłki, czego od niego oczekiwałem jako napastnika w tamtej sytuacji - ocenił skrzydłowego Niels Frederiksen.
Inną kontrowersyjną decyzją niż wystawienie w wyjściowym składzie Fiabemy, był brak powołania do kadry meczowej dla Bartosza Salamona. Przed spotkaniem spekulowano w mediach społecznościowych o jego rychłym odejściu, ale dwukrotny mistrz Polski z Lechem Poznań kategroczynie temu zaprzeczył. Niels Frederiksen po meczu z Breidablikiem podał powód absencji lidera Kolejorza.
- Salamon jest mniej więcej gotowy do gry. Przez ostatnie 4-5 dni był poddawany specjalnemu leczeniu poza Poznaniem, żeby powrócić do najlepszej dyspozycji. Jest gotowy do gry, ale wciąż czuje coś w ścięgnie Achillesa. Ma możliwość trenowania i grania w meczach, ale chcemy, żeby był w stuprocentowej formie.
Bartosz Salamon będzie miał wyjątkowo trudne wyzwanie w walce o pierwszy skład. Na pozycji stoperów trwa zażarta rywalizacja, a żaden z piłkarzy nie ustępuje formą swojemu partnerowi. Pokazuje to chociażby przykład Wojciecha Mońki, który w młodym wieku w meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów potrafił zanotować kilka kluczowych interwencji i wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za grę w obronie. Piłkarza nie zjadła trema, co docenił jego trener.
- Mońka pracuje bardzo dobrze na treningach. Przed meczem było to dla nas bardzo ważne, by utrzymać zawodników w rytmie meczowym, więc postanowiłem dać mu na to szansę. W drugiej połowie pokazywał się bardzo dobrze od strony defensywnej, ale też gdy prowadził piłkę. Jestem szczególnie zadowolony z tej części meczu w jego wykonaniu - komplementował młodzieżowca duński trener.
Niels Frederiksen jest aktualnie daleki od wyciągania daleko idących wniosków przed kolejnym spotkaniem z Crveną zvezdą, która stoi na drodze Kolejorza w III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Mecz z Breidablikiem nie był papierkiem lakmusowym dla formy piłkarzy Lecha Poznań i na właściwe wnioski sztabu szkoleniowego przyjdzie jeszcze poczekać. Szkoleniowiec Niebiesko-Białych jest jednak świadomy problemów, które nie zostały jeszcze zażegnane z poprzednich meczów.
- Trudno mówić po takim meczu jak ten z Breidablikiem, co powinniśmy poprawić. Wolałbym się kierować tym, co zobaczę w meczu ligowym poprzedzającym starcie z Crveną zvezdą. Myślę, że przed meczem z tym zespołem powinniśmy popracować nad wzmocnieniem defensywy. Znów powinniśmy skupić się bez wątpienia na fazach przejściowych, szczególnie przeciwko tej drużynie - informował Niels Frederiksen.
Komentarze (0)