Zespół ze Stolicy przystępował do tego meczu jako lider rozgrywek z 10 punktami na koncie. Można się było więc spodziewać, że poznaniacy, przyjeżdżający do Warszawy w mocno okrojonym składzie, nie będą faworytem tego pojedynku. Początek zdawał się potwierdzać te przewidywania, gdyż od pierwszego gwizdka to gospodarze dominowali, co przyniosło im pierwsze punkty w 9. minucie po rzucie karnym. Pięć minut później do „trójki” gospodarze dołożyli także „piątkę”, gdy sporo metrów wywalczył Kharaishvili. O ile Gruzina udało się gościom zatrzymać, tak po szybkim rozegraniu piłka znalazła się w rękach Clementsa, który na lewym skrzydle zdobył pierwsze przyłożenie. Gospodarze chcieli pójść ciosem, co udało im się po kolejnym karnym. Tak jak i w poprzednich kolejkach, tak i w sobotę, Posnania miała spore problemy z dyscypliną przez co dawała rywalom okazje do kopów na bramkę.
Po 20 minutach goście pierwszy raz przejęli inicjatywę, dzięki czemu znacząco zbliżyli się do pola punktowego rywali. Szybko przyniosło to przyłożenie otwierające dorobek punktowy Posnanii. Piłkę trafiła do Nestor Aguirre, który mimo asysty rywala wpadł za linię. Ten fakt nakręcił gości, którzy uzyskali przewagę terytorialną, jak i w posiadaniu piłki, a gospodarze pod presją zaczęli się mylić. Do przerwy wynik nie uległ jednak zmianie, gdyż kilkukrotnie szanse Posnanii były niweczone przez proste błędy techniczne.
Walka po przerwie
Po wznowieniu gry dalej to przyjezdni przeważali, co dało im przewagę jednego zawodnika, gdy arbiter ukarał Legionistę żółtym kartonikiem. Mimo gry w czternastu Legia była w stanie skutecznie się bronić, a nawet przenieść ciężar gry na drugą stronę boiska, gdzie pod presją błąd popełnił zawodnik Posnanii. Tym samym składy się wyrównały, gdyż po wysokiej szarży Sebastian Graczyk również musiał opuścić boisko na 10 minut. Warszawiacy kopnęli na słupy i powiększyli swoją zaliczkę do dziewięciu „oczek”. Nie utrzymała się ona jednak długo, gdyż Posnania była w stanie przeprowadzić szybki atak po rzucie karnym na własnym połowie, który indywidualną szarżą na skrzydle wykończył Giorgi Gogidze, tym samym zdobywając drugie przyłożenie dla przyjezdnych.Nieudane podwyższenie powodowało jednak, że Posnania potrzebowała jeszcze raz zameldować się na polu punktowym rywali, by po raz pierwszy w sobotnim meczu wyjść na prowadzenie. Kilkukrotnie wydawało się, że jest tego bardzo blisko, jednak te plany były niweczone przez największy koszmar zespołu z Poznania w obecnym sezonie, czyli błędy techniczne i problemy z dyscypliną. Ostatecznie Legioniści wytrzymali ten napór i byli w stanie cieszyć się z wygranej.
Ciężki mecz, kolejny przegrany czterema punktami. Zabrakło „chłodnej głowy” pod polem punktowym przeciwnika, a także wykończenia akcji. Zaważyła duża ilość błędów z naszej strony. W dodatku przez problemy zdrowotne, pojechaliśmy na mecz w 15 zawodników. Mimo to jesteśmy zadowoleni z naszej gry, mamy dwa tygodnie do następnego meczu, i musimy mocno przepracować ten okres, żeby poprawić niektóre aspekty naszej gry.
- podsumowuje zawodnik Muszkieterów, Sebastian Graczyk.
W czwartej serii spotkań, która zostanie rozegrana w pierwszy weekend października, Posnania podejmie na własnym terenie AZS AWF Warszawa.
Legia Warszawa – Posnania Rugby Club 16:12 (13:7)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.