Nastroje przed meczem w obydwu ekipach były skrajnie różne – Posnania przed tygodniem niespodziewanie przegrała na własnym terenie z Rugby Wrocław, natomiast Sparta Jarocin wysoko ograła beniaminka z Zielonej Góry. Początek sobotniego spotkania, który odbywał się w intensywnym deszczu, był niejako kontynuacją pierwszej kolejki, a sporą przewagę mieli przyjezdni. Posnania ponownie popełniała liczne błędy, które kończyły się karnymi dla rywali. Po upływie 10 minut gospodarze byli w stanie odepchnąć rywali od własnej strefy obronnej i nieco okrzepnąć na boisku. Dzięki temu gra się wyrównała, ale i tak to Sparta jako pierwsza cieszyła się z punktów. W 21. minucie po aucie na prawej stornie boiska goście rozgrali kilka przegrupowań, a potem siłowo wdarli się na pole przyłożeń gospodarzy. Dodatkowo, mimo trudnej pozycji i wietrznych warunków, udało się podwyższyć – co miało okazać się jednym z dwóch celnych kopów tego dnia.
Posnania była jednak w stanie odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, gdy również do głosu doszły atuty siłowe. Tym razem po drugiej stronie boiska zespół zawiązał kilka faz, wypracowując sobie możliwość wejścia na pole punktowe. Kop na słupy okazał się jednak nieskuteczny, dzięki czemu po pierwszych 40 minutach to Sparta prowadziła dwoma punktami.
Staraliśmy się panować na przebiegiem spotkania. Troszkę brakowało konsekwencji pod polem punktowym – pracujemy nad tym i poprzednio wychodziło nam to o wiele lepiej. Drużyna z Poznania jest jednak o wiele lepsza w obronie od naszych poprzednich rywali [Watahy Zielona Góra – przyp. red.] i stawia trudne warunki w obronie. Ale kilka razy udało nam się ich przełamać. Było widać naszą dominację fizyczną, oni odgryzali się nam kontratakami.
- podkreślał grający trener gości, Błażej Kalinowski.
Początek drugiej połowy przyniósł obraz całkowicie odwrotny do tego ze startu meczu – to Posnania miała przewagę, a Sparta zbierała kolejne karne, co zakończyło się żółtą kartką dla jednego z jej zawodników. Gospodarze szybko to wykorzystali, gdy po wznowieniu gry rozegrali na skrzydło do idealnie wbiegającego Sebastiana Graczyka, który zdobył kolejną „piątkę”.
Po stracie prowadzenia Sparta ponownie przejęła kontrolę nad wydarzeniami na boisku – była nawet bliska szybkiej odpowiedzi, ale zgubiła piłkę kilkadziesiąt centymetrów od pola punktowego. Chwilę później goście odzyskali jednak przewagę, gdy kolejne błędy Posnanii w obronie umożliwiły zdobycie punktów.
Mecz był dużo lepszy od tego z Wrocławiem – którego nie chcemy nawet wspominać. Cały czas jednak doskwierają nam bardzo proste błędy, które nie pozwalają cieszyć się nam z wygranych.
- podkreślał kapitan gospodarzy, Dominik Machlik.
Zmiana sytuacji na tablicy wyników spowodowała także zmianę obrazu meczu, gdyż teraz to gospodarze zaczęli budować akcje i kontrolować grę. Długi napór początkowo nie przyniósł nic poza kolejną żółtą kartką dla gości. Zawodnicy z Jarocina dobrze się bronili, momentami odsuwając grę o kilkadziesiąt metrów od linii pola punktowego. Poznaniacy po jednym z odkopnięć chcieli wykorzystać luki w drugiej strefie obronnej przyjezdnych i wkopnąć tam piłkę. Pędzący za nią zawodnik został zaszarżowany bez niej w rękach, co zakończyło się karnym i kolejną żółtą kartką, ale arbiter nie zdecydował się przyznać karnego przyłożenia, co wywołało spore protesty ze strony ławki gospodarzy. Poznaniacy po chwili sami je sobie jednak wywalczyli. Niecelny kop z podwyższenia oznaczał, że mają tylko trzy oczka przewagi.
Zawsze, gdy rywal jest na zbliżonym poziomie to w grę wchodzą takie ostrzejsze zagrania, które kończą się kartkami. Dziwi mnie jedynie, że kartki były pokazywane tylko w jedną stronę a spotkanie było twarde z obu.
- zwracał uwagę Kalinowski.
Jarocin, grający w tym momencie dwóch zawodników mniej, kopnął głęboko z wznowienia, co sprawiło problemy defensywie ekipy z Poznania. Przy próbie chwytu piłka wypadła do przodu dało gościom młyn na polu 22 metrów gospodarzy. Po kilku kolejnych fazach udało im się zamienić go na przyłożenie, które ostatecznie dało przyjezdnym cenną wygraną w Poznaniu.
Trochę za szybko chcemy wszystko robić na boisku – za szybko chcemy przyłożyć, za szybko chcemy zagrać. Moim zdaniem graliśmy dzisiaj dużo lepiej, akcje były bardziej składne, jednak wciąż był pośpiech. A czasem trzeba zwolnić.
- podsumowywał Machlik.
Po dwóch meczach 1. Ligi Posnania cały czas czeka na pierwszą wygraną. W trzeciej kolejce zespół ze stolicy Wielkopolski już za tydzień uda się na wyjazd do Warszawy, gdzie zmierzy się z Legią.
Posnania Rugby Club – Sparta Jarocin 15:19 (5:7)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.