Przygotowania w okrojonym składzie
Obie drużyny w pierwszy weekend rozgrywek śledziły tylko wyniki rywalek. Kozice sezon na lodzie rozpoczęły treningiem 19 sierpnia, jednak ze względu na wciąż trwające wakacje, a także na zgrupowania kadry, sztab szkoleniowy nie miał do dyspozycji zbyt wielu zawodniczek. Tym bardziej, że łyżwy na kołek zawiesiły dwie czołowe skrzydłowe – wieloletnia zawodniczka PTH Alicja Kobus, a także Anastasiia Myroniuk.
Pierwszy raz, odkąd pracuję z kobietami, mam tak, że w sierpniu praktycznie nie mam z kim trenować. Z jednej strony powinienem się cieszyć, że mam tyle kadrowiczek w zespole, z drugiej – też chciałbym z nimi popracować
- mówił podczas jednego z treningów Paweł Mateja.
Mocny początek rywalek
O ile frekwencja od września znacznie się poprawiła, tak do meczu szkoleniowiec Kozic desygnował tylko dwie piątki. Gdańszczanki natomiast do Poznania przyjechały z niepełną, czteroosbową trzecią formacją. Pierwszy gol padł w dziewiątej minucie spotkania – Magdalena Łąpieś, która powróciła do krajowej ligi po przygodzie z Ontario Hockey Academy, wjechała do tercji ataku, objechała bramkę i wystawiła krążek Idze Schramm i to właśnie wieloletnia liderka i kapitanka Kozic otworzyła wynik spotkania.Drugi gol padł, kiedy drużyny grały cztery na cztery, po karach dla Dominiki Korkuz i Antoniny Kaczmarek. Wówczas sprytnym strzałem Małgorzatę Płachtij przelobowała Magda Mroczka. Już na początku drugiej tercji Stoczniowiec podwyższył prowadzenie na 3:0. Krążek wpadł do bramki po zamieszaniu za bramką gospodyń, a na liście strzelczyń pojawiło się nazwisko Magdaleny Łąpieś. Mimo że Kozice nie składały broni, żadna z ich kolejnych akcji, w tym efektownych indywidualnych rajdów przez całe lodowisko Barbary Mitukiewicz, czy Agaty Cybulskiej nie zakończył się golem. W 27. minucie natomiast powodzeniem zakończyła się akcja Łąpieś, która przejęła krążek w tercji obrony, wjechała do tercji ataku i strzałem z półdystansu uderzyła w niekrytą część bramki. Było 4:0 dla Stoczniowca.
Tym razem jednak Kozice szybko odpowiedziały na to trafienie – bezbłędna do tej pory w bramce przyjezdnych Natalia Kwiatkowska nie zamroziła krążka po akcji Emilii Stankiewicz i Agaty Cybulskiej, co wykorzystała Wiktoria Wolska. Kolejne dwa gole w tej części spotkania zdobyły jednak znów gdańszczanki. W 33. minucie po wygranym buliku Dominika Korkuz wystawiła zza bramki krążek i o ile Małgorzata Płachtij odbiła jeszcze strzał Magdaleny Mroszczak, o tyle przy dobitce Katarzyny Kasprzyckiej była bezradna. Wynik po dwóch tercjach na 6:1 ustaliła Julia Łapińska, która niepilnowana przy lewym słupku uderzyła po podaniu Łąpieś.
Stoczniowiec kontrolował wynik
Na początku trzeciej tercji Paweł Mateja swoim zwyczajem zmienił bramkarkę. Wejście w mecz Marzena Karczewska miała niezbyt udane – najpierw Łąpieś w podobny sposób, co Łapińska przed przerwą, wykorzystała podanie Igi Kosturskiej, a już 20 sekund po wznowieniu gry, po wybronieniu przez rywalki indywidualnej akcji Emilii Stankiewicz, ubiegłoroczna kapitan juniorskiej reprezentacji Polski wykończyła kontratak, podwyższając prowadzenie Stoczniowca na 8:1.Kozice często znajdowały się pod bramką rywalek, wciąż jednak brakowało przekucia tego w bramki. Gdańszczanki za to postawiły na kontratak i w 50. minucie kapitan drużyny, Katarzyna Kasprzycka wykorzystała właśnie taką akcję, rozpoczętą przez Dominikę Korkuz. Poznaniankom udało się strzelić jeszcze dwa gole honorowe – najpierw Roksana Szymczak utrzymała krążek w tercji ataku, podjechała wzdłuż bandy kilka metrów i z ostrego kąta, ocierają krążek o bliższy słupek umieściła go w bramce, a już 24 sekundy później akcję Agaty Cybulskiej wykończyła Emilia Stankiewicz. Rywalki również jednak odpowiedziały na to swoimi trafieniami – Renaty Ślęczek w 57. i Magdaleny Mroszczak w 59. minucie meczu.
Gra na pewno lepsza niż wynik. Wydaje mi się, że potencjał jest duży, natomiast ciężko go było dzisiaj przekuć na zdobycze bramkowe – tych sytuacji pod bramką rywalek było stosunkowo sporo, natomiast nie zostały wykorzystane. A z mankamentów na pewno gra defensywna – traciliśmy trochę zimną krew i pozwalaliśmy na dojście przeciwnikowi do tych bramkowych pozycji.
Każdy, kto oglądał to spotkanie z trybun, widział, ile razy biliśmy głową w mur i nie mogliśmy pokonać bramkarki Stoczniowca. Natomiast trzeba uczciwie oddać, że przeciwniczki te sytuacje umiały wypracować i je poprawnie wykorzystać, zamienić na bramki, stąd zasłużone zwycięstwo Stoczniowca.
- podsumował po meczu Paweł Mateja. Zawodniczki nie będą miały dużo czasu na wypoczynek przed rewanżem – już o ósmej rano ruszą w drogę do Gdańska, gdzie na godzinę 15:00 zaplanowany jest kolejny mecz ze Stoczniowcem.
Wiadomo, że trzeba po prostu oczyścić głowę, szybko zapomnieć o tym, co nie wyszło w tym meczu, wyciągnąć pozytywy i z takim nastawieniem podejść do kolejnych zawodów. Być może dokonamy jakiejś nieznacznej korekty w składzie. Tak naprawdę, w momencie upadku krążka na płytę lodowiska w Gdańsku mecz zaczyna się od zera i bez kompleksów trzeba zagrać drugi mecz
- zapowiedział niedzielną batalię trener Kozic.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.