Sytuacja Polaków była bardziej skomplikowana, niz naszych florecistek. Przed zawodami w Egipcie, które były ostatnimi zaliczanymi do drużynowego rankingu olimpijskiego, plasowali się na miejscu dającym awans do Paryża, ale mogli ich wyprzedzić jeszcze Niemcy i Węgrzy. A jakby tego było mało miejsce z puli kontynentalnej mogli nam odebrać jeszcze Francuzi (gdyby byli poza czołową czwórką).
W pierwszym pojedynku podopieczni Radosława Glonka pokonali Koreę 43:42. Spotkanie niezwykle zacięte, w którym Koreańczycy prowadzili 30:29. Wtedy Andrzej Rządkowski 5:1 wygrał z Taegyu HA (było 34:31), a do końca wojnę nerwów wytrzymał Michał Siess. Do tego Niemcy przegrali z Egipcjanami 30:45, a więc wypadli z gry. Niestety odpadli też Francuzi (ulegli Węgrom), dlatego Polacy wciąż nie mogli być pewni awnasu na igrzyska. Na ich szczęście odpadli po chwili Chińczycy, była więc pewność, że Azjaci Francuzów w rankigu nie wyprzedzą.
To nie był jeszcze koniec emocji. Polacy walczyli o dalsze miejsca, ale patrzyli też co zrobią Węgrzy. W ćwierćfinale przegrali z Hongkongiem, który następnie uległ Japonii. To oznaczało jedno: drużyna polskich florecistów pojedzie na igrzyska. Nie było jej tam od 24 lat, czyli od 2000 roku.
To chyba jeszcze do nas nie dociera. Był to nasz cel od początku kwalifikacji i wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim turnieju kwalifikacji. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale to co czujemy ciężko to opisać słowami
- powiedział Adrian Wojtkowiak.
Było nerwowo, ale nasi zrobili swoje. A potem mało już zależało od nich. Co nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę. W jeden dzień troje naszych podopiecznych z AZS-u AWF-u wywalczyło kwalifikacje na igrzyska. Dla trenera to duma nie do opisania
- przyznał Włodzimierz Węcławek, trener klubowy AZS-u AWF-u Poznań.
Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wiadomo było przed turniejem, że nie wszystko zależy od nas, a od pozostałych drużyn na linii Francja/Chiny/Hong Kong. Turniej zaczął się fatalnie, bo Francja niespodziewanie przegrała już w 1/8 finału i mimo naszej wygranej z Koreą zaczęły się dla nas nerwy. Trudno było się skupić w pełni na swoich meczach. Ostatecznie jednak jedziemy na Igrzyska i to jest najważniejsze. Dla mnie był to najbardziej stresujący dzień w życiu
- przyznał Michał Siess.
Ostatecznie polska drużyna florecistów rywalizajcę w Pucharze Świata w Kairze zakończyła na 8. miejscu, w ostatnim spotkaniu jednym trafieniem przegrała z Egiptem.
W Paryżu wystąpią w sumie trzy polskie drużyny szermiercze: szpadzistki, florecistki i floreciści. Z każdej z nich troje zawodników ma prawo startu także w turnieju indywidualnym, czwarta osoba będzie rezerwowym. Zgodnie z regulaminem PZSzerm, dwa miejsca w drużynie olimpijskiej przysługują zawodnikom sklasyfikowanym najwyżej w rankingu, a o dwóch pozostałych decyduje trener kadry.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.