Prezes Lecha Poznań, Piotr Rutkowski w rozmowie z portalem Meczyki.pl przyznał, iż Kolejorz zakończy ten rok ze stratą w wysokości 10-11 milionów złotych. Już w poprzednim sezonie klub był świadomy, że taki scenariusz jest możliwy.
- Liczymy, że teraz wynik finansowy wyniesie albo minus 10, albo minus 11 milionów złotych. Natomiast jest to ryzyko, które było przez nas świadomie wkalkulowane. Ta kwota nas nie zaskoczyła. Już w poprzednim sezonie byliśmy świadomi, że w ten sposób możemy zakończyć obecny rok - powiedział w rozmowie z Dawidem Dobraszem Piotr Rutkowski.
Pojawia się więc pytanie: skąd taki deficyt, skoro Lech sięgnął po mistrzostwo Polski, co zazwyczaj wiąże się z dodatkowymi wpływami? Klub rzeczywiście odnotował wyższe przychody - zarówno z tytułu premii, jak i rekordowej frekwencji na stadionie czy innych bonusów. Problem w tym, że równolegle wzrosły także wydatki.
- Cały czas staramy się to wyjaśniać, że na finanse patrzymy w ujęciu pięcioletnim. To, co się dzieje, to świadome i przemyślane ryzyko. Oczywiście przyjdzie moment, w którym trzeba będzie się odbić i wyjść na plus. Należy pilnować, aby kapitały własne nie były ujemne. (...) Ta strata wynika również z premii dla piłkarzy, sztabu i pracowników. W wielu przypadkach mamy też zapisane w umowach bonusy dla klubów, z których zawodnicy do nas trafili, jeśli z Lechem zdobędą mistrzostwo, wypłacamy tamtym klubom dodatkowe środki. I to jest w porządku - bardzo lubię płacić w takich momentach. Nie mam z tym żadnego problemu. Chętnie zapłacę także za rok - przyznał Piotr Rutkowski.
Mimo wszystko w Lechu nikt nie bije na alarm. Klub konsekwentnie trzyma się długoterminowej strategii i na finanse patrzy przez pryzmat pięcioletniego planu. Zdobycie mistrzostwa traktowane jest jako ogromna szansa na poprawę sytuacji finansowej i zrównoważenie strat z ostatnich dwóch trudniejszych lat.
Jak podkreślił Piotr Rutkowski - priorytetem jest przede wszystkim wynik sportowy.
Komentarze (0)