Po ostatnim wielkim zwycięstwie odniesionym nad Kią Łowicz, zespół Wiary Lecha bez żadnego strachu mógł jechać po awans do Gdańska. Drużyna Niebiesko-Białych zapewniła sobie baraże odpowiednio wcześniej w związku z czym liderzy drużyny mogli liczyć na odpoczynek przed decydującym dwumeczem. Na parkiecie po ich stronie w ostatniej kolejce mogli się zameldować gracze, którzy nie mieli większych okazji do gry w sezonie. AZS UG Gdańsk miał jednak sporo do stracenia, bowiem ewentualna porażka z Wiarą przy zwycięstwach drużyn z Łowicza i Szczecina mogły strącić ją na dziesiątą pozycję w tabeli.
Gospodarze niedzielnego meczu nie zamierzali zatem jedynie dokonać formalności, lecz chcieli realnie zagrozić ekipie Wiary Lecha, która podchodziła do rywalizacji z czystą głową. Mimo to mogła zaskoczyć przeciwników z dna tabeli czymś niestandardowym, bowiem jak ostatnio deklarował trener Dominik Solecki, będzie chciał on wprowadzić parę elementów, które będą składowymi taktyki na mecze barażowe o Ekstraklasę.
AZS UG Gdańsk postawił trudne warunki
Wiara zaczęła mecz dosyć chaotycznie. Futsaliści z Poznania postawili na długie podania do przodu i indywidualne ataki na bramkę gospodarzy, ale to nie przyniosiło otwarcia wyniku. Drużyna z Gdańska korzystała na przechwytach po stratach lechitów, ale im również brakowało skuteczności w pierwszych minutach spotkania. Z czasem gra w pierwszej połowie się uspokoiła, a obie drużyny postawiły na grę w ataku pozycyjnym, budując akcje od tyłu.Rywalizacja była niezwykle zacięta. Oba zespoły nakładały na siebie wzajemnie wysoki pressing i zmuszały swoich zawodników do utrzymywania piłki na przysłowiowej "podstawce od piwa". Częściej jednak to Wiara kontrolowała piłkę przez co musiała mierzyć się z nieustannym ryzykiem straty i kontry ze strony rywali. Podopieczni trenera Soleckiego radzili sobie mimo wszystko świetnie w tym aspekcie, choć goli w pierwszych dziesięciu minutach nie uświadczyliśmy.
Worek z bramkami rozwiązał się dopiero za sprawą Piotra Kąkola. Bramkarz drużyny z Gdańska, jako ostatni obrońca postanowił wejść w pojedynek z Mikołajem Chebą, ale stracił piłkę w związku z czym lechici przeprowadzili kontrę. W ten sposób dzięki celnemu strzałowi na pustą bramkę Wiara wyszła na prowadzenie właśnie za sprawą Cheby w 15. minucie gry. 120 sekund później Niebiesko-Biali prowadzili już 2:0 za sprawą trafienia Kacpra Korytnego. Niestety lechici nie zachowali czystego konta przed przerwą, bowiem goście złapali kontakt na dwie minuty przed przerwą po błędzie Oskara Ganowskiego przy kryciu.
Nie taka Wiara mocna jak ją malowali
Zespół z Gdańska mocno wszedł w drugą część spotkania. Gospodarze zepchnęli Wiarę pod ich pole karne i nie pozwolili im na kontrolowanie piłki. Ten agresywny pressing poskutkował tym, że już po czterech minutach drugiej połowy gdańszczanie doprowadzili do remisu po strzale z dystansu. Ich radość nie potrwała jednak długo, bowiem kilkanaście sekund później po świetnej akcji Sandera i Soleckiego do siatki ponownie trafił Kacper Korytny. Na tym jednak nie kończyła się kanonada trafień. W szóstej minucie drugiej połowy zespół gospodarzy wyrównał stan meczu na 3:3 po bombie z rzutu wolnego.Po tej serii strzałów oba zespoły okopały się na swoich połowach i próbowały zaskakiwać przeciwników albo strzałami z dystansu w przypadku AZS-u UG Gdańska, albo długimi podaniami za plecy rywali w wykonaniu Wiary Lecha.
Kolejne prowadzenie Wiarze Lecha dała dopiero... zmiana bramkarza! Na parkiecie w ostatnich minutach zameldował się Noel Charrier i od razu mocno wprowadził się do gry, strzelając rozstrzygającego gola na 4:3 dla gości. Jednak nawet on nawet nie zdołał uchronić gości przed kolejną stratą bramki. Na pięć minut przed końcem kapitan gdańszczan dał tlen swojej ekipie, zmuszając lechitów do ponownego przejęcia inicjatywy w związku z remisem. Mimo starań Niebiesko-Biali nie pokonali bramkarza rywali po raz piąty. Choć podopieczni trenera Soleckiego zdołali w ostatnich momentach zamknąć swoich przeciwników na ich połowie nakładając wysoki pressing, ich wysiłki spełzły na niczym. Wiara podzieliła się punktami, ale to nie miało znaczenia. Awans był pewny a plan minimum został osiągnięty.
Komentarze (0)