reklama

Tomasz Kryk o swojej przyszłości w reprezentacji

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: PZKaj

Tomasz Kryk o swojej przyszłości w reprezentacji - Zdjęcie główne

foto PZKaj

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KajakarstwoPolscy kibice wciąż nie mogą uwierzyć w to, co dzisiaj stało się na podparyskim torze regatowym Vaire-Sur-Marne. Dwie polskie osady K2 500 metrów, które miały walczyć o olimpijski medal nie zdołały awansować nawet do finału, czyli do grona ośmiu najlepszych duetów. Do tego wyniku odniósł się poznański trener kadry Tomasz Kryk. Zapytany, czy poprowadzi kadrę do kolejnych igrzysk nie odpowiedział jednoznacznie, ale zapewnił: "Nie będę już trenerem zmuszającym i namawiającym."
reklama

Brak w finale olimpijskim dwójki Karolina Naja/Anna Puławska, wicemistrzyń olimpijskich z Tokio, to jedno z największych, o ile nie największe rozczarowanie w reprezentacji Polski podczas trwających jeszcze igrzysk w Paryżu. W gronie najlepszych nie było także wicemistrzyń świata Martyny Klatt i Heleny Wiśniewskiej. Dzień wcześniej bez medalu rywalizację w igrzyskach zakończyła także kobieca czwóka K4 500 metrów. I chociaż został jeszcze start w jedynce Dominiki Putto to trudno nie zadać pytania" "Co się stało z Atomówkami?"

Trener kadry narodowej, pełniący tę funkcję od 2009 roku Tomasz Kryk pierwszy raz może wrócić z igrzysk bez medalu. Nie potrafił "na gorąco" wyjaśnić przyczyny tych niepowodzeń, ale odpowiedzialność za wynik wziął na siebie:

To jest proces. Jeśli zawiódł plan treningowy, to odpowiedzialność spoczywa na trenerze. Tak to jest w sporcie. Porażka jest zawsze sierotą, rodzą się niepotrzebne emocje. Trzeba więc najpierw spotkać z zawodniczkami, z władzami Związku i przedyskutować, co zrobiliśmy dobrze, co można było lepiej, a co przeszkodziło w budowaniu tej drużyny. Dużo we mnie emocji, a jest wiele czynników, dlatego nie chcę nikogo oskarżać, ani oceniać. Ja mogę poddać weryfikacji moją pracę. Dzisiaj byliśmy słabsi od rywalek i ja to przyjmuję z pokorą. Na pewno jest rozczarowanie, bo wszyscy liczyliśmy na udział dwóch dwójek w finale, ale takie rzeczy się zdarzają. Jeśli siatkarzom dano 40 lat, to może nam trzeba też dać jeszcze kilka na walkę o złoty medal olimpijski

reklama

- powiedział Tomasz Kryk, który przypomniał, że nie chce jeszcze ostatecznie podsumowywać tych igrzysk, ponieważ jutro startuje jeszcze Dominika Putto. Nie ukrywał jednak, że nie był to poziom sportowy, z którego jest zadowolony. 

Na pewno mogę powiedzieć, że patrząc na poziom, jaki dziewczyny reprezentowały, to stać je na rywalizację na zdecydowanie wyższym poziomie. To jest sport, to jest życie. Wszystko toczy się sinusoidą. Czy mieliśmy pecha? Czy byliśmy słabiej przygotowani? Wydawało się, że pod względem fizycznym było wszystko ok. Badania w Instytucie Sportu też, ale ja zawsze powtarzałem, że to są tylko cyferki. Nawet jeśli czasami były one trochę słabsze, to pływaliśmy zdecydowanie lepiej. Warunki? To też nie jest żadne wytłumaczenie, ponieważ warunki mieli wszyscy równe. Można było pewne rzeczy przewidzieć, na innych modelach kajaków wystartować. Szukanie dzisiaj tłumaczenia, na 90 minut po zakońćzeniu konkurencji może być poddane przeinaczeniu, choćby spowodowanemu emocjami. Nie zdążyłem jeszcze porozmawiać z dziewczynami, ale na pewno pewien etap się kończy, trzeba będzie to wszystko dogłębnie przeanalizować.

reklama

Tomasz Kryk odejdzie?

Poznański szkoleniowiec zapytany o jego przyszłość w reprezentacji jednoznacznie nie odpowiedział czy na czas kolejnej Olimpiady w niej zostanie, ale przyznał, że zmieni podejście do zawodniczek.

Na pewno Los Angeles kusi, ale będzie to bardzo trudne wyzwanie, choćby ze względu na zmienę stref czasowych. Przygotowania będą musiały być poprowadzone bardzo starannie praktycznie od teraz. Nie wiem jeszcze jakie są plany zawodniczek, która z nich będzie chciała sobie zrobić przerwę na macierzyństwo. Na pewno będą chciały ze swoimi partnerami i rodzinami o tym porozmawiać. Ja też w zaciszu domowym przeanalizuję wiele kwestii. Jestem do dyspozycji, nie mówię, że jestem wypalonym trenerem. Mam jeszcze pomysły. Jeśli zawodniczki będą chętne, żeby podjąć ciężką pracę, jaką jest trening kajakowy to ja mogę im pomóc. Na pewno nie będę już trenerem zmuszającym, czy namawiającym do czegokolwiek. W dzisiejszym sporcie, patrząc na Lisę Carrington, która odnosi największe sukcesy w ostatnich latach, to nie powinna być taka rola trenera. Państwo zabezpiecza zawodnikom praktycznie wszystko, my powinniśmy skupić się na ich trenowaniu i wymaganiu od nich. Ale to jest temat przyszłości. 

reklama

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama