Obie drużyny miały problemy z odnoszeniem sukcesów na początku obecnego sezonu. Przegrały dwa pierwsze starcia, ale potem Enea wyszła na prostą i zaliczyła dublet zwycięstw, podczas gdy koszykarki z Gorzowa wygrały tylko raz. Z pewnością nie takiego rozpoczęcia oczekiwało się od wicemistrzyń kraju, ale takie nieprzekonujące statystyki sprzyjały Enei AZS Politechnice Poznań, która miała przed sobą doskonałą okazję, by zaliczyć trzy zwycięstwa z rzędu i w dodatku dokonać tego w prestiżowym meczu.
Imponująca gonitwa i objęcie prowadzenia w drugiej kwarcie. Enea AZS zabrała fanów na emocjonalny rollercoaster
Enea AJP Gorzów Wielkopolski mogła się pochwalić świetnym początkiem meczu. Drużyna trenera Dariusza Maciejewskiego odznaczała się świetną skutecznością z gry, a ponadto zaskakiwała przeciwniczki trafieniami również zza łuku. Wysokie prowadzenie, dochodzące momentami do 10 oczek przewagi, gościnie mogły zawdzięczać licznym, niewykorzystanym okazjom gospodyń. Podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego nie trafiały rzutów za trzy, a także z odchylenia lub z półdystansu. Ratunkiem dla akademiczek były jedynie lay-upy, a także ewentualne rzuty wolne po indywidualnych atakach na kosz. Na szczęście dla poznanianek w ostatnich minutach pierwszej kwarty na parkiecie pojawiła się Jovana Popović, która poprowadziła swoją drużynę niemalże do wyrównania, ostatecznie ustanawiając wynik na 14:17.Skuteczność Serbki pozwoliła uwierzyć Enei AZS w swoje możliwości. W drugiej kwarcie koszykarki z Poznania wreszcie wyszły na prowadzenie. Amerykański duet "Carter-January" stał się główną osią ataków akademiczek, bowiem spod kosza wreszcie zaczęła trafiać ta pierwsza, natomiast druga imponowała skutecznymi rzutami z półdystansu. Dzięki odważnym atakom na kosz autorstwa Piaseckiej, czy Skobel, Enea AZS nie oddała prowadzenia przez siedem ostatnich minut przed przerwą. Wynik rywalizacji: 37:33.
- Myślę, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Lepiej się rozumiemy w obronie jak i w ataku. Widać, że kiedy gramy szybko to nam się bardzo dobrze gra. Początek sezonu miałyśmy słabszy i powinnyśmy wygrać tamte spotkania, ale dziś traktuje tamte mecze jako nasz motor napędowy. Teraz musimy coraz ciężej pracować, coraz lepiej grać i wygrywać - mówiła Malina Piasecka, rozgrywająca Enei AZS Politechniki Poznań.
Dlaczego poznanianki się zatrzymały?
Na przerwę Enea schodziła jako drużyna wyraźnie dominująca i grająca z polotem. Niestety, po przerwie akademiczki znów wróciły do formy prezentowanej z początku spotkania. Choć skuteczność Jessiki Carter nie zawodziła, a wtórowała jej w tym niezmiennie January, brakowało im wsparcia w ataku. Enea zdobyła tylko jedenaście punktów, z czego ostatnie cztery zostały zdobyte w przeciągu ostatnich czterech minut trzeciej kwarty. To właśnie wtedy gorzowianki zwęszyły swoją okazję do wyjścia na prowadzenie i bezwzględnie ją wykorzystały. W kryzysowym momencie dla poznanianek AJP Gorzów zdobył 12 punktów, rzucając im dwie trójki pod rząd w ostatniej minucie przedostatniej kwarty. W lekko ponad trzy minuty Enea straciła wypracowaną przewagę i musiała gonić wynik, przegrywając 48:54.
- Dziś decydujące były małe szczegóły. Gdzieś nie zastawiłyśmy, gdzieś wpadły łatwe punkty, gdzieś spod kosza nie trafiłyśmy. Wpadłby jeden rzut do kosza wynik byłby inny, zatrzymałybyśmy jedną kontrę i wynik byłby inny. Małe detale zdecydowały o tym meczu, możemy jedynie wyciągnąć wnioski i iść do przodu - zauważyła po meczu Malina Piasecka.
W ostatniej fazie meczu poznanianki zaczęły punktować dopiero po czterech minutach od wznowienia gry, a ich rywalki szalały w najlepsze. Kolejne dwa rzuty za trzy jeszcze bardziej oddaliły podopieczne trenera Szawarskiego od zwycięstwa, bowiem jego drużyna traciła aż 12 punktów do wicemistrzyń kraju.
W tym kryzysowym momencie poznanianki wróciły do tego, co wcześniej przynosiło im punkty w trudnym momencie, czyli indywidualnych ataków na kosz z wykorzystaniem lay-up'ów. W przeciągu ostatnich siedmiu minut gorzowianki nie oddały żadnego celnego rzutu na kosz gospodyń, a te nadrobiły 12 oczek, co pozwoliło im zmniejszyć różnicę punktową do straty pięciu punktów przy wyniku 60:65. Rzut Mailis Pokk za trzy na 40 sekund przed końcem sprawił, że hala politechniki przeżyła wstrząs niczym po trafieniu piorunem. Jednak jej drugi rzut za trzy tym razem na 20 sekund przed końcem nie wprawił fanów Enei w ekstazę. Po stracie piłki akademiczki musiały ratować się faulem i w związku z tym w ostatnich 5 sekundach gry rywalizację z linii rzutów wolnych zamknęła Elena Tsineke, ustanawiając końcowy wynik na 63:67.
- Zatrzymaliśmy Gorzów, który jest ofensywną drużyną na 67 punktach, więc to nie jest zły wynik. Powinniśmy ten mecz wygrać. Jeśli będziemy takie drużyny zatrzymywać na takim pułapie punktowym, to musimy rzucać te 70 punktów. Powiedziałem dziewczynom i mam nadzieję, że on też to czują, że idziemy w dobrą stronę. Nie poddawaliśmy się, graliśmy do samego końca. Zabrakło nam jedynie trochę szczęścia no i siły w końcówce - mówił po spotkaniu trener Enei AZS, Wojciech Szawarski.
Pomimo zwycięstwa swojej drużyny, trener Dariusz Maciejewski nie krył swojego rozczarowania względem stylu gry swojej drużyny w niedzielnym spotkaniu, jednocześnie chwaląc zespół ze stolicy Wielkopolski.
- To był bardzo ciężki mecz, taki jakiego się spodziewaliśmy. Nie oszukujmy się, Enea ma w tym sezonie naprawdę mocny zespół: jest January, jest dużo doświadczenia, dużo indywidualności. Myślę, że na koniec będzie w topowej czwórce. Nasz styl nie był dzisiaj zbyt dobry, nie wygraliśmy zespołowością tak naprawdę. Dobrze, że wytrzymaliśmy te najtrudniejsze fragmenty, dlatego mamy zwycięstwo. Mamy jednak jeszcze wiele pracy przed sobą. Wiadomym było, że mieliśmy krótki okres na wprowadzenie nowych zawodniczek i to było widać. Odskoczyliśmy Enei i dowieźliśmy te cztery punkty w końcówce, to dla nas duży sukces i to jest dla nas najważniejsze - mówił po spotkaniu trener AJP Gorzowa Wielkopolskiego.
Świetna seria poznanianek przerwana. Enea AZS nadal z miejscem w play-offach
Niedzielny mecz derbowy nie oznacza końca wyzwań dla Enei. Akademiczki 23 listopada podejmą jeszcze trudniejszego rywala, czyli samego obrońcę tytułu - KGHM Polkowice. Rywalki poznanianek bez zaskoczenia zajmują pierwsze miejsce w tabeli, nie przegrywając jeszcze żadnego spotkania w tym sezonie. Na domiar złego mecz rozegra się na wyjeździe, co dodatkowo utrudni Enei AZS zadanie. Spotkanie rozpocznie się o 18:00, a podopieczne trenera Szawarskiego powalczą o zmianę pozycji z szóstej na wyższą.
Enea AZS Politechnika Poznań vs Strefa Inwestycyjna Enea AJP Gorzów Wielkopolski 63:67 (14:17, 23:16, 11:21, 15:13)
Enea AZS Politechnika Poznań: January, Rogozińska, Carter, Skobel, PokkStefa Inwestycyjna Enea AJP Gorzów Wielkopolski: Miller, Tsineke, Gertchen, Walker, Kobylińska
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.