Dyspozycja Enei Basket Poznań przed środowym meczem z ŁKS-em Coolpack Łódź była jedną, wielką niewiadomą. Drużynę ze stolicy Wielkopolski miał poprowadzić nowy trener, który do tej pory głównie był związany z jej rezerwami. W tym sezonie sprawił, że dotarły one do ósmego miejsca w 2. lidze, które zagwarantowało utrzymanie. Teraz jednak zdecydował się na znacznie trudniejsze wyzwanie, czyli wyciągnięcie pierwszej drużyny z małego kryzysu w decydującej fazie sezonu zasadniczego. Do jego końca pozostawało pięć kolejek, a środowisko Enei wierzyło, że to właśnie trener Kurzawski wprowadzi poznaniaków do ziemi obiecanej.
ŁKS Coolpack Łódź był jednak w dobrej formie, o czym świadczyła passa zwycięstw w ostatnich trzech kolejkach. W samych siedmiu minionych spotkaniach przegrali zaledwie jeden mecz. Drużyna gospodarzy środowego starcia, podobnie jak Enea Basket Poznań, miała szanse na awans do play-offów, a zatem było to kolejne starcie pomiędzy pretendentami do najwyższego celu.
Ospały początek i wielki comeback Enei
Enea Basket Poznań w ostatnich meczach przyzwyczaiła kibiców do imponujących początków i późniejszej utraty kontroli nad meczem. Nowy trener pierwszej drużyny całkowicie odwrócił ten trend. Poznaniacy w Łodzi zaczęli zupełnie nieprzekonująco, przegrywając w pewnym momencie aż 0:10! Podopieczni trenera Cezarego Kurzawskiego odżyli w ataku dopiero po trzech minutach od rozpoczęcia meczu. Rzuty z wysoku za dwa punkty poszczególnych graczy zaczęły przywracać zespół gości do rywalizacji, ale w praktyce to znów niezastąpiony Piotr Wieloch wziął na swoje barki ciężar odpowiedzialności za wynik.Kapitan Enei Basket sprawił, że różnica z 16:8 dla ŁKS-u zmieniła się na 20:16. Tym samym Enea Basket Poznań po trudnym początku była bliska złapania kontaktu z rywalami na minutę przed końcem pierwszej części gry, ale gospodarze ostatecznie zwiększyli swoją przewagę na 27:19. Tym samym jasno pokazali Enei Basket, że nie dostaną tu niczego za darmo i będą musieli wejść na wyżyny swoich umiejętności.
W drugiej kwarcie sytuacja podopiecznych trenera Kurzawskiego tylko się pogarszała. Podobnie jak na początku spotkania Enea nie potrafiła ruszyć w ataku, a ŁKS złapał wiatr w żagle. Po trzech minutach goście przegrywali już różnicą 18 punktów, a Oleksandr Antypov bawił się w ataku z obrońcami Enei. W drugiej kwarcie rzucił im aż 15 oczek, trafiając cztery razy zza łuku. Po pierwszej połowie miał aż 21 punktów na koncie i to jemu Coolpack zawdzięczał pokaźne prowadzenie.
Wybitna dyspozycja Ukraińca nie zgasiła zapału Enei Basket, która po swojej stronie miała Mikołaja Stopierzyńskiego i Piotra Wielocha, którzy wspólnymi siłami pchali zespół do przodu. Do spółki zdobyli 12 z 27 punktów w drugiej kwarcie dla swojej drużyny, a dzięki wsparciu Arkadiusza Adamczyka i Kacpra Mąkowskiego poznaniacy schodzili na przerwę przegrywając zaledwie 46:50. Podopieczni trenera Kurzawskiego wrócili z dalekiej podróży i było to zaledwie preludium wielkiej volty w drugiej połowie.
Enea Basket wydarła zwycięstwo w ostatniej kwarcie
To co bezapelacyjnie zmieniło się po przerwie w drużynie przyjezdnych to nastawienie na ostrzejszą i twardszą grę w defensywie. Goście zaczęli rozdawać bloki pod swoim koszem, a także błyskawicznie czytać grę, co skutkowało przechwytami i natychmiastowymi kontrami. To właśnie szczególna koncentracja w fazie defensywnej pozwoliła podopiecznym trenera Cezarego Kurzawskiego na spokojne, konsekwentne odrabianie strat.W trzeciej kwarcie Enea Basket Poznań dopięła swego wychodząc na prowadzenie 59:58 i od tamtego momentu zaczęła kontrolować przebieg spotkania. Role nagle się odwróciły i to ŁKS musiał dołożyć wszelkich starań, by dogonić poznaniaków. Ta sztuka im się nieznacznie udała przed ostatnią fazą spotkania, kiedy ponownie wyszli na jednopunktowe prowadzenie 68:67.
Coolpack nie nacieszył się długo swoim sukcesem. Enea Basket Poznań zaplanowała dla nich prawdziwe ofensywne show w czwartej kwarcie. Zespół trenera Cezarego Kurzawskiego zaczął dominować w strefie podkoszowej i coraz częściej zdobywać punkty po grze tyłem do obręczy, wykorzystując siłę fizyczną swoich wysokich graczy. O ile trener Szurek mógł narzekać na ich dyspozycję w przegranym spotkaniu z Miastem Szkła Krosno, o tyle w starciu z ŁKS-em byli nieocenieni dla ofensywy Enei Basket. Obrona ŁKS-u zupełnie nie potrafiła znaleźć sposobu na to, by powstrzymać Wojciecha Frasia i Konrada Rosińskiego.
Zabójcze dla gospodarzy były także bank shoty, czyli rzuty od tablicy. Brylował w tym aspekcie w szczególności Mikołaj Stopierzyński, który w ostatnich 10 minutach meczu wyglądał jakby grał na kodach. Skrzydłowy Enei był niemalże nieomylny przy egzekucji, biorąc na siebie odpowiedzialność w pojedynkę prowadząc ataki. Enea utrzymywała korzystny rezultat regularnie punktując z półdystansu i unikając ryzykownych decyzji rzutowych. Właśnie w taki sposób przełamała serię trzech meczów bez porażki, wygrywając mecz 86:84 i wysyłała sygnał do reszty ligi: jeszcze żyjemy.
Wielki powrót do Poznania
Enea Basket Poznań wróci do stolicy Wielkopolski jak na skrzydłach po ważnej wygranej w Łodzi nad bezpośrednim rywalem o awans do play-offów. Drużyna trenera Kurzawskiego rzeczywiście zdawała się mieć nową energię, a ponadto pokazała na parkiecie swoją kompletność. W środowy wieczór każdy był ważny w zespole Enei i każdy pracował na 110%, dokładając swoją cegiełkę do wyniku. Koszykarze wytrzymali też ogromną presję i zachowywali wysoką intensywność pracy do ostatnich sekund.W sobotę o 20:00 w hali przy Drodze Dębińskiej czekać na nich będzie kolejny trudny przeciwnik. Do Poznania przyjedzie Decka Pelplin, która w ostatnich pięciu spotkaniach przegrała zaledwie raz. Ona również liczy na awans do play-offów i będzie o niego walczyć do ostatniego spotkania, jeśli będą na to istnieć matematyczne szanse.
ŁKS Coolpack Łódź vs Enea Basket Poznań 84:86 (27:19, 23:27, 18:21, 16:19)
ŁKS Coolpack Łódź: Marcin Tomaszewski (7 pkt, 3 zbiórki, 5 asyst), Alan Czujkowski (6 pkt, 3 zbiórki, 7 asyst), Norbert Kulon (4 pkt, 4 asysty), Oleksandr Antypov (28 pkt, 6 zbiórek, 3 asysty), Igor Urban (4 pkt, 5 zbiórek, 2 asysty)Enea Basket Poznań: Patryk Stankowski (9 pkt, 7 zbiórek, 2 asysty), Wojciech Fraś (6 pkt, 10 zbiórek, 2 asysty), Piotr Wieloch (13 pkt, 3 zbiórki, 7 asyst), Mikołaj Stopierzyński (24 pkt, 7 zbiórek, 5 asyst), Konrad Rosiński (17 pkt, 2 zbiórki, 2 asysty)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.