reklama

Enea Basket zupełnie bezradna w Opolu. Szesnasta drużyna 1. ligi rozniosła poznaniaków na własnym parkiecie. Ostatnia nadzieja na play-offy zgasła?

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Beata Brociek/ Enea Basket Poznań FB

Enea Basket zupełnie bezradna w Opolu. Szesnasta drużyna 1. ligi rozniosła poznaniaków na własnym parkiecie. Ostatnia nadzieja na play-offy zgasła? - Zdjęcie główne

Enea Basket Poznań nie dała sobie rady nawet z jedną z najgorszych drużyn w lidze. | foto Beata Brociek/ Enea Basket Poznań FB

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KoszykówkaNie jest tajemnicą, że Enea Basket Poznań znajduje się w trudnej sytuacji na koniec rozgrywek sezonu zasadniczego 1. ligi mężczyzn, ale niedzielna porażka zdaje się nie pozostawiać złudzeń, co do obecności poznaniaków w tegorocznych play-offach. Zespół trenera Cezarego Kurzawskiego przegrał z 16. w tabeli Weegree Politechniką Opolską ponad 20 punktami różnicy i tym samym zdaje się ostatecznie odarł ze złudzeń swoich fanów, co do przyszłości ich drużyny w najważniejszej fazie rozgrywek.
reklama

Dyspozycja opolan w niedzielnym meczu była prawdziwą zagadką nie tylko z powodu bilansu meczów domowych, który wynosił dziewięć zwycięstw i sześć porażek. Zespół trenera Roberta Skibniewskiego potrafił pokonywać wysoko notowane ekipy takie jak Kotwica Kołobrzeg, GKS Tychy czy Coolpack Łódź, żeby tracić punkty z niżej ulokowanymi klubam takimi jak rezerwy Śląska Wrocław lub MKKS Koszalin. Z tego powodu trudno było przewidzieć przed meczem, jak w niedzielnym meczu zaprezentuje się zespół z Opola.

Wiadomym było jednak, że walka będzie zacięta. Enea Basket robiła co w jej mocy, żeby dostać się do upragnionej strefy awansu do play-offów, natomiast ich rywale za wszelką cenę chcieli uniknąć strefy spadkowej. Do końca sezonu włącznie z niedzielnym starciem pozostawały trzy kolejki, a zatem szanse na odmianę losu obu ekip topniały w oczach. Piotr Wieloch w przedmeczowym wywiadzie dla klubowych mediów zdawał się jednak wiedzieć, na jakie elementy po stronie Weegree trzeba szczególnie uważać.

reklama

- Jakub Kobel, Dominik Rutkowski i Krzysztof Kempa to bardzo solidni zawodnicy, a AZS opiera swój atak głównie na nich. Trzeba skupić się na tym, by ich zatrzymać. Grają bardzo szybką koszykówkę, jak tylko pojawia się pozycja, to od razu oddają rzut. Musimy to powstrzymać

Miłe złego początki w wykonaniu Enei Basket

Pomimo problemów w kryciu najgroźniejszych zawodników Weegree Enea Basket dobrze weszła w mecz i nawiązywała równorzędną walkę ze swoimi rywalami. Zespół trenera Kurzawskiego popełniał błędy skutkujące częstymi rzutami wolnymi dla gospodarzy, ale nadrabiał to skutecznością w ataku. Każdy zawodnik generował zagrożenie, a najwięcej problemów 16. drużynie w tabeli sprawiały rzuty z wysoku autorstwa koszykarzy Enei. Przewaga Weegree AZS Politechniki Opolskiej po pierwszych dziesięciu minutach wynosiła zaledwie trzy punkty przy wyniku 25:22, a podopieczni trenera Kurzawskiego rzeczywiście wyglądali tak jakby odrobili lekcje z poprzednich meczów.

reklama

W drugiej kwarcie koszykarze drużyny gospodarzy starali się zaskakiwać Eneę Basket szczególnie agresywnymi wjazdami na kosz za pomocą lay-up'ów, a także częstą grą na pic&rollu z ich centrem Kaosisochukwu Ezeagu. W ten sposób gospodarze konsekwentnie budowali przewagę, a ich rywale nadal musieli nadrabiać braki w ofensywie. Poznaniacy pozostawali w grze głównie dzięki Piotrowi Wielochowi i jego skuteczności, ale prowadzenie i tak długo znajdowało się poza zasięgiem Enei Basket Poznań. Ostatecznie goście wreszcie punktowo wyprzedzili przeciwników właśnie za sprawą aktywności swojego kapitana. To właśnie on dokończył dzieło swoich partnerów, którzy zblili różnicę 10 oczek i wyprowadził drużynę z trudnej sytuacji na 90 sekund przed końcem połowy. Niestety Enei nie udało się utrzymać pole position do przerwy, bowiem Jakub Kobel po akcji 2+1 doprowadził do remisu 46:46.

reklama

Całkowita zapaść formy koszykarzy Enei

Kibice Enei Basket Poznań nie nacieszyli się dobrą formą swoich ulubieńców zbyt długo. W trzeciej kwarcie zdołali oni zdobyć tylko dwanaście punktów, ale ta informacja nie była najgorszą w tej części spotkania. Zespół trenera Cezarego Kurzawskiego całkowicie posypał się w defensywie, przegrywając zbiórki i dając przeciwnikom mnóstwo okazji do punktów z linii rzutów wolnych. Każda decyzja w ich wykonaniu była błędna, a rywale mieli mnóstwo okazji na zdobycie punktów w tym także zza linii. Po pierwszej połowie wydawało się, że zespół gości może jeszcze namieszać w ostatnich 20 minutach, ale wynik 58:75 po trzeciej kwarcie brutalnie odzierał ze złudzeń kibiców Enei.

reklama

Wskutek swojej niemocy w ofensywie poznaniacy próbowali obrony strefowej, by nie dopuszczać koszykarzy z Opola do prostych lay-up'ów i dominacji przy zbiórkach, ale nawet to nie działało. Po pięciu minutach gry w ostatniej kwarcie gospodarze prowadzili 19 punktami, a ich rywale próbowali niwelować różnicę dzięki indywidualnym rajdom n kosz, które w większości były hamowane przez wysokich koszykarzy Weegree. Oni również zdecydowali się na obronę strefową, zmuszając przyjezdnych do punktowania zza łuku, co im się nie udawało.

Koszykarze z Opola w ataku wyglądali, jakby myślami byli conajmniej dwa kroki przed zawodnikami Enei Basket, którzy nie nadążali za nimi w grze. Za późno orientowali się, gdzie są wolne przestrzenie na boisku i wyglądali jakby nie kontrolowali poszczególnych rywali pod koszem, którzy niejednokrotnie wymykali się spod krycia i zdobywali łatwe punkty. Poznaniacy wydawali się bezradni w każdej części parkietu, a w ostatniej fazie meczu ratowały ich już tylko rzuty wolne. Wynik 95:72 w pełni odzwierciedlał dramat koszykarzy Enei w drugiej połowie.

Potrzebne cuda

Enea Basket Poznań ma przed sobą do rozegrania już tylko dwa mecze, ale w przypadku porażki z 16. ekipą w rozgrywkach próżno liczyć, że w meczu z WKK Active Hotel Wrocław i Hydrotruckiem Radom odmienią swój los. Tabela jest nieubłagana i marzenia koszykarzy Enei o play-offach podtrzymują już tylko nadzieje na cud w ostatnich kolejkach.

Już w najbliższą sobotę 29 marca o godzinie 20:00 podopieczni trenera Kurzawskiego zagrają ostatni mecz sezonu zasadniczego przed własną publicznością. Ich rywal WKK Active Hotel Wrocław jest po dwóch zwycięstwach i znajduje się w zupełnie innej sytuacji niż poznański klub.

Weegree AZS Politechnika Opolska vs Enea Basket Poznań 95:72 (25:22, 21:24, 29:12, 20:14)

Weegree AZS Politechnika Opolska: Miłosz Góreńczyk (20 pkt, 4 zbiórki, 3 asysty), Jakub Kobel (19 pkt, 1 zbiórka, 7 asyst), Kaosisochukwu Ezeagu (20 pkt, 13 zbiórek), Dominik Rutkowski (15 pkt, 6 zbiórek, 5 asyst), Krzysztof Kempa (4 pkt, 4 zbiórki, 6 asyst)

Enea Basket Poznań: Patryk Stankowski (15 pkt, 5 zbiórek, 1 asysta), Wojciech Fraś (1 pkt, 2 zbiórki, 1 asysta), Piotr Wieloch (8 pkt, 4 zbiórki, 4 asysty), Mikołaj Stopierzyński (16 pkt, 3 zbiórki, 3 asysty), Konrad Rosiński (8 pkt, 1 asysta)

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo