Spotkanie rozpoczęło się po myśli Basketu. Po dwóch minutach gry na tablicy wyników, po akcjach Wojciecha Frasia i Jakuba Andrzejewskiego widniał rezultat 6:0 dla gospodarzy. Później rywalizacja się wyrównała. Damian Ciesielski i Kaheem Ransom dali na moment prowadzenie gościom (10:12). Wtedy zespół Przemysława Szurka odpowiedział serią 8:0, na którą złożyły się m.in. efektowny wsad z kontry Jakuba Andrzejewskiego oraz trójki Wojciecha Frasia i Marcina Dymały. W końcówce swoje 4 punkty dołożył też młodziutki środkowy Wiktor Paczkowski i po pierwszej kwarcie Enea prowadziła 26:21.
Na starcie drugiej odsłony meczu w jednym ze starć pod koszem rywali ucierpiał Patryk Pułkotycki. Skrzydłowy opuścił boisko o własnych siłach i kilka minut później był w stanie
wrócić do gry. Gospodarze kontynuowali dobrą passę, po trzech minutach i dwutakcie Brandona Randolpha z kontry mieliśmy wynik 34:23. Krakowianie nie składali broni – swoich
sił z dystansu próbował z powodzeniem Mateusz Orłowski, a wsadem popisał się Rafał Komenda. Cały czas jednak ekipa z Poznania zachowywała przynajmniej kilka punktów
przewagi, a w połowie kwarty zdołała odskoczyć na 15 oczek po rzucie z dystansu Dymały. Na przerwę oba zespoły udały się do szatni przy wyniku 51:37 dla Enei Basketu.
Po kilkunastu minutach odpoczynku oba zespoły grały na podobnym poziomie z tą różnicą, że poznaniacy błyskawicznie – bo przez dwie minuty – złapali aż 4 faule. Przez ponad pół
kwarty zespół Przemysława Szurka grał z przekroczonym limitem przewinień, z czego starał się korzystać AZS. W ostatnich kilkudziesięciu sekundach tej odsłony cztery rzuty osobiste
wykorzystał Dymała i przed ostatnią kwartą Basket był na prowadzeniu 70:57.
Czwarta część meczu rozpoczęła się od serii 5:0 poznaniaków. Nadzieję krakowianom próbował przywracać Kaheem Ransom, ale Amerykanin ewidentnie nie miał swojego dnia,
jeśli chodzi o skuteczność rzutową. Trafiał za to z linii rzutów osobistych i na niespełna trzy minuty przed końcem goście zmniejszyli straty do 9 oczek. Wtedy zaczęło się robić
nerwowo. Goście zdobyli 4 szybkie punkty, Ransom dołożył kolejne dwa po lay-upie i przewaga Basketu wynosiła już jedynie 3 punkty. Na szczęście goście dopuścili się dwóch
strat w ostatniej minucie meczu, co pomogło naszej drużynie utrzymać prowadzenie i zwyciężyć 85:78.
Najważniejszą informacją jest to, że wygraliśmy i że hala znów się zapełniła. To pokazuje, że mamy dla kogo grać, mamy dla kogo walczyć. Kluczowe jest to, że dopisujemy do tabeli 2 punkty, a zwycięstw z drużynami z naszego zasięgu i tych, które plasują się niżej, potrzebujemy najbardziej. Takie mecze zadecydują o kolejnych tygodniach i naszej pozycji w tabeli
- powiedział Przemysław Szurek, trener Enei Basketu Poznań.
na pewno ta końcówka nie poszła do końca po naszej myśli, powinniśmy lepiej ją rozegrać, aczkolwiek zespół z Krakowa nie miał nic do stracenia. Ich pułapki defensywne przyniosły zamierzony efekt – przechwycili kilka piłek. My nie trafiliśmy kilku rzutów, natomiast nie ma co tego rozpamiętywać, bo 2 punkty zostają w Poznaniu. Na pewno jest to dla nas cenna lekcja na przyszłość
- dodał Marcin Dymała, kapitan Enei Basketu Poznań.
Poznańska drużyna zajmuje w pierwszoligowej tabeli 12. miejsce, ale różnice punktowe są minimalne. Do ósmej drużyny, Enea Basket traci zaledwie 2 punky.
Enea Basket Poznań – AZS AGH Kraków 85:78
Punkty dla Enei: Marcin Dymała 24 (3x3), Brandon Randolph 19 (2x3), Arkadiusz Adamczyk 11 (1x3), Jakub Andrzejewski 9, Wojciech Fraś 7 (1x3), Wiktor Paczkowski 6, Patryk Stankowski 5, Mateusz Kulis 4
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.